Świat"Able Archer". Manewry NATO, które o mały włos nie doprowadziły do III wojny światowej

"Able Archer". Manewry NATO, które o mały włos nie doprowadziły do III wojny światowej

Zwykło się uważać, że świat był najbliżej III wojny światowej w czasie kryzysu kubańskiego z 1962 roku. Choć nie wspomina się o nim tak często, to pewne wydarzenie sprzed 30 lat również mogło doprowadzić do atomowego konfliktu. Mowa o nuklearnych ćwiczeniach NATO "Able Archer", rozpoczętych 2 listopada 1983 roku.

"Able Archer". Manewry NATO, które o mały włos nie doprowadziły do III wojny światowej
Źródło zdjęć: © Wikimedia Commons | The Official CTBTO Photostream

03.11.2013 07:41

Według CIA, manewry NATO z jesieni 1983 roku "postawiły radzieckie oddziały lotnicze w NRD i Polsce w stan alarmu, a jednostki nuklearne w stan gotowości". Wszystko działo się w okresie zaostrzonej rywalizacji między USA i ZSRR, bo - jak ocenia amerykańskie Narodowe Archiwum Bezpieczeństwa - lata 1982-1984 to czas "najniebezpieczniejszej sowiecko-amerykańskiej konfrontacji od czasu kryzysu rakietowego na Kubie".

W jeszcze gorszym stanie niż relacje Waszyngtonu i Moskwy było zdrowie Jurija Andropowa, ówczesnego lidera ZSRR. W lutym 1983 roku gensek nabawił się ostrej niewydolności nerek i aż do śmierci w lutym następnego roku praktycznie nie opuszczał szpitala.

Czy to początek "Gwiezdnych Wojen"?

To właśnie z perspektywy szpitalnego łóżka Andropow obserwował wielkie ruchy wojsk NATO z jesieni 1983 roku. Sekretarz Generalny KPZR od dwóch lat żył w przekonaniu, że Stany Zjednoczone chcą wojny ze Związkiem Radzieckim. W 1981 roku, jeszcze jako szef KBG u boku ówczesnego lidera ZSRR Leonida Breżniewa, wziął udział w zamkniętym spotkaniu z wysokimi oficerami sowieckiego wywiadu. Wniosek z rozmów był jasny: USA przygotowują sekretny atak nuklearny na ZSRR.

Moskwa nie zamierzała się temu biernie przyglądać. KGB i GRU w odpowiedzi rozpoczęły największą w niewojennej historii ZSRR operację wywiadowczą o kryptonimie RJAN (ros. skrót od "rakietowy atak nuklearny"). Agenci z całego świata mieli zbierać informacje na temat planowanego atomowego uderzenia Amerykanów i w efekcie skutecznie mu zapobiec. Bojowe nastroje dodatkowo potęgował program antybalistyczny, popularnie ochrzczony "Gwiezdnymi Wojnami", który w marcu 1983 roku ogłosił prezydent USA Ronald Reagan.

Jakby tego było mało, w tym samym czasie wciąż trwały wojskowe "podchody" w ramach operacji PSYOP. Amerykańskie okręty wraz jednostkami NATO przeprowadzały serię tajnych manewrów, podpływając w ukryciu do baz morskich ZSRR, dzięki czemu sprawdzano czujność radzieckich systemów wczesnego ostrzegania. W programie uczestniczyły także amerykańskie bombowce, będące w stanie przenosić nuklearne ładunki, które w ostatniej chwili wycofywano z granic radzieckiej przestrzeni powietrznej. Ostre podejście Reagana oraz ortodoksyjny komunizm Breżniewa i wyniesiona z KGB podejrzliwość Andropowa nie sprzyjały pokojowym stosunkom między supermocarstwami. Do największego kryzysu wzajemnego zaufania doszło jesienią 1983 roku, gdy Breżniew był już na tamtym świecie, a stery władzy dzierżył schorowany Andropow. W takich warunkach, 2 listopada wiele osób w Związku Radzieckim autentycznie uznało, że oto rozpoczynają się prawdziwe "Gwiezdne Wojny". Sowieci, którzy coraz wyraźniej przegrywali wyścig zbrojeń z Amerykanami, wiedzieli,
że jest tylko jeden sposób na wygraną - uderzyć jako pierwsi. I właśnie to zamierzali uczynić.

NATO "zrzuca" bomby atomowe

Tymczasem wojska NATO właśnie szykowały się do "odpalenia" nuklearnych pocisków balistycznych. 40 tysięcy żołnierzy w Zachodniej Europie w ramach ćwiczeń "Autumn Forge" było tylko jedną stroną medalu, drugą były tajne manewry "Able Archer". Chodziło w nich o jak najwierniejsze przećwiczenie przejścia z wojny konwencjonalnej do konfrontacji nuklearnej.

Według odtajnionego podsumowania ćwiczeń, hipotetyczny konflikt nuklearny został poprzedzony przez wojnę na Bliskim Wschodzie, w której ZSRR dozbrajał Syrię. W tym samym czasie doszło do wstrząsów we Wschodniej Europie, na które Związek Radziecki zareagował inwazją na Jugosławię, Finlandię, Norwegię i Grecję. W końcu Sowieci zaatakowali państwa NATO, używając broni chemicznej. I tu pojawia się odpowiedź Sojuszu Północnoatlantyckiego w postaci dwóch serii ataków nuklearnych. Była to fikcja, która - zważywszy na wyjątkowo niestabilne relacje między ZSRR i USA - mogła wywołać realną wojnę.

Dwa wydarzenia bezpośrednio poprzedzające "Able Archer" mogły sprawić, że manewry zostały uznane za przykrywkę do realnych działań wojennych. 25 października KGB namierzyło wzmożoną, zaszyfrowaną aktywność komunikacyjną pomiędzy USA i Wielką Brytanią (jak się później okazało, mającą związek z rozpoczynającą się inwazją na Grenadę). Z kolei dzień później, 26 października podpułkownik wojsk przeciwlotniczych Stanisław Pietrow stwierdził dwa fałszywe alarmy nuklearne, które gdyby nie jego trzeźwy ogląd sytuacji, mogły zostać uznane za atak atomowy na ZSRR. Trwało apogeum tzw. "drugiej zimnej wojny".

DEFCON 1, czyli wojna jest nieunikniona

W trakcie ćwiczeń "Able Archer", trwających między 2 a 11 listopada, oficerowie USA wiernie przećwiczyli przejście wszystkich stopni gotowości bojowej aż do DEFCON 1 - najwyższego, który do dziś ani razu nie został ogłoszony w rzeczywistości. Gdy przechodzono przez kolejne fazy, szpiedzy z KGB wszczęli alarm. Manewry odczytano jako nieuchronne parcie ku wojnie, która miała wybuchnąć w każdej chwili.

Oleg Gordijewski podwójny agent KGB i brytyjskiego MI6 jest jedyną osobą po rosyjskiej stronie, która zabrała głos w sprawie feralnych ćwiczeń NATO. Według szpiega, 8 lub 9 listopada (Gordijewski nie pamięta dokładnej daty) Moskwa rozesłała do swoich baz telegram, w którym omyłkowo stwierdzono alarm w amerykańskich bazach i przygotowania do ataku atomowego. Z informacji wynikało, że pomiędzy wstępną decyzją NATO o użyciu arsenału nuklearnego a faktycznym uderzeniem upłynie od 7 do 10 dni. W ZSRR ruszyły przygotowania do uprzedzenia amerykańskiej agresji. Według CIA, postawiono w stan gotowości bojowej radzieckie lotnictwo na terenie Polski i NRD, w tym bombowce zdolne przenosić ładunki nuklearne. Były analityk CIA Peter Vincent Pry w swojej książce "War Scare" idzie nawet o krok dalej, twierdząc, że zgodnie z sowiecką doktryną militarną, z całą pewnością gotowe do użycia były także silosy z rakietami dalekiego zasięgu. Nastroje w ZSRR uspokoiły się dopiero 11 listopada, gdy zakończyły się nuklearne manewry
NATO. Okazało się, że po "wstępnej decyzji" nie będzie ataku, więc ZSRR nie przeprowadziło uderzenia wyprzedającego.

Ile brakowało do wojny nuklearnej?

Amerykańscy historycy, którzy dzięki ustawie Freedom of Information Act pozyskali i odtajnili kluczowe dokumenty związane z groźbą konfliktu nuklearnego z 1983 roku, przyznają, że nie wszystko zostało wyjaśnione. - Ten epizod powinien być dokładniej zbadany, bo pokazuje, że amerykańscy liderzy mogli nie nauczyć się tyle, ile powinni z kryzysu rakietowego na Kubie - mówił w rozmowie z "The Atlantic" Nate Jones, historyk z amerykańskiego Narodowego Archiwum Bezpieczeństwa. Amerykanin przebadał ponad tysiąc stron rządowych dokumentów, wojskowych raportów i wywiadowczych notatek dotyczących "Able Archer", jednak wciąż uważa, że jego praca nie została zakończona.

Jak podkreśla Jones, nadal niedostępny pozostaje najprawdopodobniej kluczowy raport w tej sprawie, sporządzony w 1990 roku dla prezydenta George'a Busha. - Dopóki raport Prezydenckiej Komisji Doradczej ds. Wywiadu nie zostanie odtajniony, nie dowiemy się, jak blisko wojny nuklearnej były USA - tłumaczył, dodając, że już od dziewięciu lat walczy o dostęp do niego.

Jednak wiedza po drugiej stronie oceanu wydaje się i tak imponująca w porównaniu do tego, co oferuje Rosja, która niechętnie udostępnia swoje archiwa. Kluczowe wydaje się pytanie, czy gdyby manewry "Able Archer" trwały dłużej niż do 11 listopada 1983 roku, to czy Związek Radziecki faktycznie wykonałby pierwszy krok i zaatakował z wyprzedzeniem? Pośrednio na to pytanie odpowiedział w 2006 roku na konferencji poświęconej zimnej wojnie Witalij Cygiczko, emerytowany pułkownik artylerii ze Sztabu Generalnego ZSRR.

- Wśród polityków, jak i wojskowych było wiele szalonych osób, które nie brały pod uwagę konsekwencji nuklearnego ataku. Chcieli po prostu odpowiadać na konkretne zachowanie bez zastanowienia się nad skutkiem i przyczyną. Nie szukali żadnych rozsądnych rozwiązań, woleli używać jednej odpowiedzi na każdy problem. Znam wielu wojskowych, którzy wyglądali jak normalni ludzie, ale ciężko im było przetłumaczyć, że angażowanie się w nuklearną wojną nie było realne. Mieliśmy wiele kłótni na ten temat. Niestety, o ile mi wiadomo, zarówno w NATO, jak i w moim kraju jest sporo głupich ludzi - mówił pułkownik, dając do zrozumienia, że o wojnie i pokoju mogą stanowić jedynie proporcje między nimi.

Adam Parfieniuk, Wirtualna Polska

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)