PolskaA.Wolszczan: nikt mnie nie zmuszał do współpracy

A.Wolszczan: nikt mnie nie zmuszał do współpracy

Astronom Aleksander Wolszczan powiedział, że nikt go nie szantażował, ani nie zmuszał do podjęcia współpracy ze Służbą Bezpieczeństwa. Wyjaśnił w TVN24, że traktował swoje spotkania z agentami bezpieki jako - jak to ujął - "element niewygody życiowej ówczesnych czasów". Zapewnił, że swoją współpracą z SB w latach 1973-1981 nie skrzywdził żadnych ludzi, ani nie zaszkodził "Solidarności".

A.Wolszczan: nikt mnie nie zmuszał do współpracy
Źródło zdjęć: © PAP

18.09.2008 | aktual.: 19.09.2008 14:12

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Mam przekonanie, że nikomu ani żadnej sprawie nie zrobiłem żadnej krzywdy (...). Wstydziłbym się, gdybym faktycznie działał na szkodę ludzi czy organizacji jak "Solidarność" i robił to dla jakiś korzyści. To byłby powód, żeby się wstydzić, ale ja po prostu uważałem się za wplątanego w sytuację, z którą postanowiłem sobie radzić w taki, a nie inny sposób. Udało mi się doprowadzić do tego, że pomimo że trwało to dość długo nikomu krzywdy nie zrobiłem - powiedział prof. Wolszczan.

Profesor tłumaczył, że upominki od esbeków przyjmował, ale z nich nie korzystał. Mam taki zwyczaj, że nawet niechcianych prezentów nie rzucam w twarz, tylko w taki czy inny sposób się ich pozbywam. I tak było w tym wypadku - powiedział astronom. Zapewnił, że pozbywał się też gratyfikacji finansowych.

Wolszczan przyznał, że nie można wykluczyć tego, że gdyby odmówił kontaktów ze służbami, to jego kariera naukowa by się załamała.

Aleksander Wolszczan dodał jednak, że nie był to decydujący czynnik w podjęciu przez niego współpracy z SB.

Wolszczan, swoją decyzję o podjęciu współpracy, nazwał "młodzieńczą głupotą". Przypomina, że nikt kto wyjeżdżał wtedy za granicę, nie był wolny od tego typu spotkań.

Znany astronom wyznał, że dopuszcza możliwość, iż społeczność akademicka Uniwersytetu Mikołaja Kopernika nie zechce z nim współpracować. Skończy się ta część historii moich kontaktów z Polską. Jak sądzę teraz wiele projektów, które trwały i które były w planach już legło w gruzach - dodał.

Jednocześnie potwierdził wolę współpracy z komisją powołaną przez rektora UMK, która ma wyjaśnić okoliczności i wszystkie aspekty współpracy prof. Wolszczana z SB.

O agenturalnej przeszłości prof. Wolszczana poinformowała w środę "Gazeta Polska". Dziennik napisał o teczce prof. Wolszczana w IPN-ie. Naczelnik bydgoskiej delegatury IPN Krystyna Trepczyńska poinformowała, że w teczce Wolszczana znajduje się komplet dokumentów, z których jednoznacznie wynika, że był on tajnym współpracownikiem SB o pseudonimie TW Lange. Wśród akt są również donosy, które pisał profesor Wolszczan. Według IPN dostawał za to pieniądze i prezenty.

TW Lange miał przekazywać informacje między innymi na temat profesora Andrzeja Kusa, szefa Centrum Astronomicznego w Piwnicach i profesora Jana Hanasza, znanego działacza toruńskiej opozycji.

Aleksander Wolszczan mieszka obecnie w USA, jest jednak pełnoetatowym pracownikiem Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu. Na razie nie wiadomo, czy profesor rozstanie się z uczelnią. Rektor toruńskiego uniwersytetu nie podejmie żadnej decyzji przed 9 października, kiedy spotka się komisja, która ocenia przypadki współpracy naukowców tej uczelni z bezpieką. Rektor oświadczył, że władze UMK wiedziały od pewnego czasu o tych zarzutach.

współpracaipnsb
Komentarze (0)