95. rocznica urodzin Ryszarda Kuklińskiego. Bohater, zdrajca, agent CIA – kim był naprawdę?
13 czerwca 1930 r. w Warszawie urodził się człowiek, który zaryzykował życie własne i swojej rodziny, by zatrzymać sowiecki marsz przez Europę. Ryszard Kukliński – dla jednych bohater, dla innych zdrajca – dziś obchodziłby 95. urodziny. Ale czy na pewno już wszystko o nim wiemy?
Był samotny, kiedy podejmował decyzję, która mogła kosztować go życie. Miał świadomość, że jeśli wpadnie – zginie jako zdrajca. Dziś wielu uważa go za bohatera, który zmienił bieg historii. 13 czerwca 2025 roku przypada 95. rocznica urodzin pułkownika Ryszarda Kuklińskiego – człowieka, który w szczycie zimnej wojny zdradził Moskwę, by uratować Polskę.
"Jack Strong" – samotny żołnierz zimnej wojny
Był rok 1972. Kukliński, 42-letni pułkownik w Sztabie Generalnym LWP, miał dostęp do ściśle tajnych planów Układu Warszawskiego. Znał daty, mapy, scenariusze wojny atomowej, która – w razie konfliktu Wschód-Zachód – miała rozegrać się na polskich ziemiach. Znał także prawdę: w planie Moskwy Polska była jedynie "korytarzem frontowym" do Berlina. Po nas miało nie zostać nic.
Wtedy zdecydował. Napisał pierwszy list. Przez Holandię dotarł do CIA. Tak narodził się "Jack Strong"..
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zandberg o słabości Koalicji Obywatelskiej. "Usłyszeliśmy, że nie ma zgody"
Zdrada czy najwyższy patriotyzm?
W ciągu niemal dekady przekazał Amerykanom ponad 40 tys. stron tajnych dokumentów. W tym: plany ataku nuklearnego na Europę Zachodnią, strukturę dowodzenia Układu Warszawskiego, rozmieszczenie wojsk i technologie broni. Jego działania – według wielu analityków – pomogły uniknąć III wojny światowej.
W 1981 roku CIA ewakuowało go wraz z rodziną z Polski tuż przed wprowadzeniem stanu wojennego. W kraju skazano go zaocznie na karę śmierci. Dla PRL był zdrajcą. Dla USA – bohaterem.
Dziś jego nazwisko znaczy więcej niż kiedyś
Gdy w 1997 roku zrehabilitował się, opinia publiczna w Polsce wciąż była podzielona. Część dawnych oficerów, także tych, którzy budowali III RP, nie potrafiła mu wybaczyć. Władze długo wahały się z przyznaniem mu odznaczeń. W 2004 roku spoczął w Alei Zasłużonych na Powązkach – i nawet wtedy pojawiły się głosy sprzeciwu.
W 2016 roku prezydent Andrzej Duda pośmiertnie mianował Kuklińskiego generałem brygady. W Warszawie otwarto Muzeum Zimnej Wojny jego imienia, a jego historia trafia do podręczników, filmów, podcastów i wystaw. Coraz więcej młodych Polaków poznaje nazwisko, które kiedyś było wymawiane tylko szeptem.
W 2025 r. jego misja brzmi złowieszczo aktualnie
Dziedzictwo Kuklińskiego nie kończy się na przeszłości. W obliczu wojny w Ukrainie, agresywnej polityki Rosji i dyskusji o broni nuklearnej, pytania, które on stawiał, wracają z siłą rażenia większą niż kiedykolwiek.
Czy Polska jest bezpieczna? Czy Zachód potrafi wyciągać wnioski? Jak wielu "Jacków Strongów" potrzeba dziś, by powstrzymać imperium, które znów przestaje się ukrywać?
"Nie zrobiłem niczego, czego bym się wstydził"
Tak mówił w jednym z ostatnich wywiadów. Nie oczekiwał pomników, chociaż dziś je ma. Nie chciał stopni generalskich, choć je otrzymał. Jego decyzje kosztowały go wszystko – ojczyznę, spokój, rodzinę. A mimo to, po latach, historia przyznała mu rację.
Dziś, w 95. rocznicę jego urodzin, warto zapytać: co by było, gdyby nikt nie zdecydował się wtedy powiedzieć "dość"?
Źródła: TVP, Biały Kruk, Przystanek Historia