9‑letnia Martynka z zespołem Aperta ma nową twarz
9-letnia Martynka, operowana na początku
czerwca z powodu niedorozwoju czaszki, zakończyła kurację -
poinformowano na konferencji prasowej w Uniwersyteckim
Szpitalu Dziecięcym w Krakowie-Prokocimiu.
12.10.2006 | aktual.: 07.06.2018 15:11
Dziewczynce dwa dni wcześniej zdjęto zamontowany na głowie aparat, służący do rozsuwania kości. Jej twarz wydłużyła się o ok. 2 cm. Lekarze oceniają efekty leczenia jako zadowalające.
W czerwcu Martyna, cierpiąca na zespół Aperta, przeszła 7- godzinną operację pod kierunkiem światowej sławy chirurga dziecięcego prof. Scotta P. Bartletta z Filadelfii. Podczas operacji lekarze oddzielili całą twarz i górną część czaszki dziewczynki od pozostałej części czaszki. Następnie założyli specjalne tytanowe urządzenie, przywiezione przez prof. Bartletta, które utrzymywało kości twarzy i stopniowo rozsuwało je, by znalazły się w bardziej prawidłowej pozycji.
Stopniowe, trwające tygodnie rozsuwanie urządzenia co pół milimetra spowodowało przyrost kości i w rezultacie bardziej prawidłowe ukształtowanie twarzy. Po zakończeniu rozsuwania dziecko musiało jeszcze przez trzy miesiące nosić na twarzy metalową konstrukcję.
Jesteśmy bardzo zadowoleni z efektów zabiegu, bo cała część twarzy Martynki jest wysunięta do przodu o ok. 2 centymetry- powiedział opiekujący się Martynką chirurg dziecięcy Jan Skirpan, specjalista od wad twarzo-czaszki. Jak wyjaśnił, po trzech kolejnych miesiącach efekt operacji będzie jeszcze lepiej widoczny, kiedy zniknie istniejący obrzęk tkanek.
Ze stanu dziecka bardzo zadowoleni są także rodzice. Martynka ma całkiem nową twarz. Jesteśmy bardzo szczęśliwi. Przyzwyczailiśmy się już do nowej twarzy Martynki, chociaż Martynka podobała się nam także poprzednio. Dziękujemy bardzo lekarzom, że pomogli naszej córeczce, cieszymy się, że skorzystają na tym także inne dzieci - powiedziała mama Martynki, Wiola Żukowska. Jak informował dziennikarzy po operacji dr Jacek Puchała ze szpitala w Krakowie-Prokocimiu, technika zastosowana w leczeniu Martyny nazywa się osteogenezą dystrakcyjną, czyli "wytwarzaniem własnej kości poprzez stały wyciąg". W wyniku zabiegu uzyskuje się nawet nadmierną korekcję twarzy w stosunku do wieku dziecka i dzięki temu jest szansa, że nie będą już potrzebne kolejne operacje.
Wykonanie operacji było możliwe dzięki profesorowi Scottowi P. Bartlettowi z The Children's Hospital of Philadelphia, który w ramach wieloletniej współpracy przyjechał do Uniwersyteckiego Szpitala Dziecięcego w Krakowie-Prokocimiu i przywiózł przekazane przez producenta urządzenie.
Podczas czwartkowego spotkania z dziennikarzami zawstydzona Martynka kręciła głową, że nie chce nic powiedzieć, wręczyła jednak lekarzom własnoręcznie wykonaną laurkę.
Obecny na konferencji dyrektor Uniwersyteckiego Szpitala Dziecięcego Maciej Kowalczyk poinformował, że urządzenie zastosowane przy leczeniu Martynki zostanie wykorzystane podczas następnych tego typu operacji. Nad skonstruowaniem podobnego urządzeniem pracują naukowcy z Politechniki Krakowskiej.
W spotkaniu uczestniczyli także rodzice 11-miesięcznej Magdy, cierpiącej na zespół Aperta, którzy przyjechali do Prokocimia z Zielonej Góry. W piątek Magda poddana zostanie pierwszej operacji.
Zespół Aperta występuje raz na około 50 tys. do 100 tys. urodzeń i jest spowodowany spontaniczną mutacją genetyczną, tj. nie dziedziczoną po rodzicach. Charakteryzuje się dużą deformacją czaszki, niedorozwojem szczęki górnej i zrostem palców rąk i nóg.