800 ofiar śmiertelnych gigantycznej lawiny błotnej
Gigantyczna lawina błotna na zboczach wulkanu Mayon na wschodzie Filipin, a także inne podobne kataklizmy powstałe po przejściu tajfunu Durian, pochłonęły prawdopodobnie co najmniej 800 istnień ludzkich - poinformowali w niedzielę przedstawiciele filipińskiego Czerwonego Krzyża w stolicy kraju Manili.
03.12.2006 | aktual.: 03.12.2006 11:51
Kierujący akcją ratunkową mówią o praktycznym braku nadziei na wydobycie żywych ludzi. "Wiele ciał nie udaje się zidentyfikować, prawdopodobnie wiele innych jest pogrzebanych w jeszcze niższych warstwach. Prawdopodobnie nie pozostanie nawet ślad po wielu całych rodzinach" - powiedział agencji AP szef regionalnego oddziału Czerwonego Krzyża senator Richard Gordon.
W akcji ratunkowej uczestniczą żołnierze , górnicy i wielu okolicznych mieszkańców, dysponujących niekiedy tylko gołymi rękami. Wydobywają już tylko ciała zmarłych ludzi, często uszkodzone i porozrywane.
W prowincji Albay, która ucierpiała najbardziej, wydobyte ciała leżą na ulicach, wydzielając trupi odór. Ze względu na zagrożenie epidemią, ratownicy zmuszeni są chować zwłoki w masowych grobach.
"Niektóre ciała są już prawie w stanie rozkładu" - powiedział Reuterowi Cedric Daep, szef koordynacyjnej rady do walki z kataklizmem prowincji Albay.
Według gubernatora prowincji Fernando Gonzalesa, był to "najstraszliwszy" kataklizm w ciągu ostatnich 100 lat.
Ocenia się, że w skali całego kraju w wyniku tajfunu ucierpiało ponad 800 tysięcy osób. Zniszczonych bądź uszkodzonych zostało 120 tysięcy domów. Tysiące osób nadal pozbawione są elektryczności i dostępu do wody pitnej.
Liczba ofiar szybko rośnie. Wcześniejsze bilanse ofiar tajfunu mówiły o niespełna czterystu zabitych i ok. stu zaginionych, głownie w wyniku lawin błotnych i osunięć ziemi wywołanych na wschodzie i w centrum kraju przez tropikalne opady towarzyszące tajfunowi, którego centrum przeszło nad archipelagiem w nocy z czwartku na piątek.
Najbardziej ucierpiały miejscowości położone na zboczach i u stóp czynnego wulkanu Mayon (2421 m.) w okręgu Bicon na południowym wschodzie wyspy Luzon, o około 350 kilometrów na południowy wschód od Manili. Padające od wtorku deszcze zmieszały się tam z pyłem i osadami wulkanicznymi, powodując powstanie na zboczach niemożliwej do powstrzymania mazi, spływającej w dół. Lawiny zeszły na co najmniej trzy miasta i siedem wsi na wyspie Luzon.
Wg oficjalnych danych Czerwonego Krzyża z niedzieli, w tym regionie potwierdzona została śmierć 406 osób, a 398 uznaje się nadal za zaginione. Setki osób zostało rannych. Są to liczby wyższe o kilkaset osób od wcześniejszych bilansów ofiar. Wg wcześniejszego o kilkanaście godzin bilansu obrony cywilnej, zabitych bądź zaginionych było 469 osób, a wg wcześniejszego o dobę bilansu Czerwonego Krzyża, pod zwałami mułu i skał zginęły 134 osoby, a zaginęło bez wieści 159.
Trwa akcja ratunkowa, niezwykle trudna, bowiem wiele miejscowości zostało całkowicie pokrytych przez materiał, który zszedł ze zboczy. Do wielu miejsc nie udało się jeszcze dotrzeć, w niektórych punktach warstwa błota i kamieni ma wiele metrów. Wg koordynatora akcji ratunkowej Paula Paragarana liczba ofiar jeszcze wzrośnie, po odkopaniu dalszych zwłok.
W czasie przechodzenia tajfunu Durian nad archipelagiem filipińskim prędkość wiatru sięgała w porywach 225 km/godz., co kwalifikuje go do piątej, najwyższej kategorii w klasyfikacji siły huraganów. Potem tajfun przesunął się w kierunku Morza Południowochińskiego i osłabł, schodząc do pierwszej kategorii.