70. rocznica Powstania w warszawskim getcie
W 70. rocznicę wybuchu powstania w getcie warszawskim przed pomnikiem Bohaterów Getta w Warszawie uczczono pamięć o jego uczestnikach. Prezydent Bronisław Komorowski odznaczył Krzyżem Wielkim Orderu Odrodzenia Polski powstańca Symchę Ratajzera-Rotema, ps. Kazik.
19.04.2013 | aktual.: 19.04.2013 16:22
Piątkowe obchody rocznicowe w Warszawie rozpoczęto o godz. 10; w stolicy zawyły syreny i zabrzmiały dzwony we wszystkich kościołach. Uroczystości przed pomnikiem Bohaterów Getta rozpoczęły się od odśpiewania hymnu narodowego.
Powstanie było walką o godność
Prezydent Bronisław Komorowski zwrócił uwagę, że los dzielnicy żydowskiej i społeczności Żydów polskich jawi się jako dramat szczególny, przerażający do dzisiaj skalą okrucieństwa, bezwzględności i zniszczeń. "Nie ma takiej drugiej europejskiej stolicy jak Warszawa, gdzie wojna odcisnęłaby mocniej swoje straszne piętno zniszczenia i śmierci, bo nie ma takiej drugiej stolicy, która by, tak jak Warszawa, trzykrotnie walczyła z hitlerowskim najeźdźcą" - podkreślił prezydent.
Zauważył, że istotą powstańczego zrywu było swoiste prawo do godności, nie tylko do godnego umierania, ale do godnego walczenia z bronią w ręku. - Powstanie było wyzwaniem rzuconym przez żydowskich powstańców prosto w twarz oprawcom, ale było też oskarżeniem o bierność i nieskuteczność całego wolnego świata - powiedział Komorowski. Podkreślił, że trzeba dbać, aby pamięć o wspólnej polsko-żydowskiej walce pomagała budować współczesne relacje polsko-żydowskie i polsko-izraelskie.
Prezydent odznaczył powstańca z getta warszawskiego Symchę Ratajzera-Rotema "Kazika" Krzyżem Wielkim Orderu Odrodzenia Polski. - W nazwie wręczonego panu odznaczenia zawarte jest przekonanie, że pana walka w getcie warszawskim w '43 roku, a potem w Powstaniu Warszawskim roku '44. służyła odrodzeniu Polski. Dziękuję panu w imieniu Polski i Polaków - mówił Komorowski.
"Chcieliśmy wybrać rodzaj śmierci"
Ratajzer-Rotem - jeden z trojga żyjących jeszcze powstańców z getta - w swoim przemówieniu przywołał wydarzenia sprzed 70 lat. - Wraca do mnie wspomnienie, gdy kanałami przedostałem się powtórnie do getta, by wyprowadzić oddziały ŻOB-owców i nikogo nie znalazłem. Wyobraziłem sobie, że jestem ostatnim Żydem w getcie. Jednak kilka godzin później stał się cud, otoczyła mnie grupa kolegów z walki. Dzisiaj cud się nie wydarzy. Jestem jednym z trojga żyjących powstańców. Nie ma już pośród nas naszego strażnika pamięci Marka Edelmana, który przez ponad 60 lat stał co roku na tym miejscu. Ludzie odchodzą. Taka jest kolej rzeczy, ale ważne, żeby pozostała pamięć - mówił Ratajzer.
Zwrócił uwagę na szczególny charakter tej rocznicy. - Nie tylko dlatego, że powstanie wybuchło w Warszawie, ale dlatego, że wszyscy byliśmy obywatelami Polski i Polska była naszym krajem. Powstanie w getcie było pierwszym aktem oporu zbrojnego w okupowanej przez Niemców Europie i końcowym rozdziałem tragedii Żydów. W kwietniu 1943 roku w getcie warszawskim było już niewiele ponad 50 tys. osób. Wiedzieliśmy, że koniec będzie ten sam dla wszystkich (...). Chcieliśmy wybrać rodzaj śmierci - to wszystko. Ale do dziś dręczy mnie myśl, czy wolno nam było zadecydować o wybuchu powstania i tym samym o skróceniu życia wielu ludzi o dzień, tydzień czy dwa tygodnie. Nikt nas do tego nie upoważnił. Z tymi wątpliwościami muszę żyć - przyznał Ratajzer.
"Straciliśmy w zagładzie 6 mln naszych braci i sióstr"
Głos zabrał także minister edukacji Izraela Shai Piron. - Od czasów wygnania babilońskiego, kiedy powstał Talmud Babiloński, nigdzie nie było takiego miejsca, gdzie naród żydowski stworzyłyby tak wielkie duchowe intelektualne dzieło, jak właśnie tu - mówił Piron. - Straciliśmy w zagładzie 6 mln naszych braci i sióstr, spośród nich 1,5 mln to dzieci. Chciałbym sobie wyobrazić, jak wyglądałby ten plac, gdyby oni byli z nami. Przymknijcie oczy i pomyślcie o tych wielkich intelektualistach, rabinach i muzykach, i artystach, którzy mogliby tu stać, gdyby nie ta straszna tragedia, której nie sposób opisać słowami" - zaznaczył. - Powstanie było wyrazem walki ze złem, wyrażało obowiązek niezgody na krzywdę. Powstańcy zginęli, ale duch buntu i jego dziedzictwo wychowały wiele pokoleń miłujących bliźniego - podkreślił Piron.
Prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz zwróciła uwagę, że jeszcze pięć lat temu, podczas obchodów 65. rocznicy wybuchu powstania w getcie warszawskim, uczestniczyło w nich "znacznie więcej ocalonych z Holokaustu". - Odchodzą z czasem i takie są koleje losu. Staramy się jednak ocalić pamięć o nich - zaznaczyła, zwracając uwagę na wzniesiony budynek Muzeum Historii Żydów Polskich, który stoi na terenie dawnego getta naprzeciwko pomnika Bohaterów Getta.
"Aby pamięć o tym nie zaginęła"
- Muzeum, które już niedługo zostanie w pełni otwarte, ma zadanie przedstawiać tysiącletnią historię współżycia narodów polskiego i żydowskiego na ziemiach polskich, w tym także tragiczną historię Holokaustu i powstania w getcie warszawskim - mówiła Gronkiewicz-Waltz. - Wszystko nie tylko po to, aby pamięć o tym nie zaginęła, ale żeby ciągle była przestrogą przed bagatelizowaniem zła przejawiającego się nienawiścią, ksenofobią i nacjonalizmem, aby nigdy już nie zwyciężyły demony z przeszłości - podkreśliła Gronkiewicz-Waltz.
W trakcie uroczystości przed Pomnikiem Bohaterów Getta została odmówiona modlitwa w intencji ofiar powstania w getcie oraz kadisz. Odbył się także apel pamięci, oddano salwę honorową, złożono wieńce i kwiaty.
W uroczystościach uczestniczyli także m.in. marszałek Sejmu Ewa Kopacz, marszałek Senatu Bogdan Borusewicz, premier Donald Tusk, szef Parlamentu Europejskiego Martin Schulz, przedstawiciele rządu polskiego, m.in. minister edukacji narodowej Krystyna Szumilas i minister kultury Bogdan Zdrojewski.
Obecne były też delegacja Izraela, Francji, Wielkiej Brytanii, Stanów Zjednoczonych, Niemiec oraz delegacje stolic europejskich - Belgradu, Berlina, Kijowa, Luksemburga, Paryża, Rygi, Rzymu, Sofii, Tallina, Wiednia, Wilna, Zagrzebia, Pragi.
"By Żydzi z całego świata wiedzieli, gdzie są ich korzenie"
Po zakończeniu uroczystości część uczestników przeszła szlakiem walk powstańczych na Umschlagplatz. Po drodze złożono wieńce i kwiaty m.in. przed pomnikiem Szmula Zygielbojma oraz kopcem upamiętniającym przywódcę powstania w getcie Mordechaja Anielewicza. Przed miejscami pamięci zaciągnięta została warta honorowa.
Pod Umschlagplatz wieniec złożyli m.in. przedstawiciele rodziny Nissenbaumów. - Przed 30 laty mój ojciec przybył tu, do Warszawy, mając w pamięci moment, kiedy opuścił Polskę. Przed 30 laty też założył w Polsce Fundację Nissenbaumów, której celem była opieka nad cmentarzami i miejscami martyrologii narodu żydowskiego. Misję opieki nad pamiątkami kultury żydowskiej i miejscami pamięci przejęliśmy my, następne pokolenia. Bo tylko od takiej generacyjnej współpracy zależeć będzie czy pamięć zostanie przekazana potomnym. Cieszymy się, że otwarte zostanie Muzeum Historii Żydów Polskich, bo to ważne, by Żydzi z całego świata wiedzieli, gdzie są ich korzenie - mówił Benjamin Nissenbaum.
Hołd bohaterom powstania w getcie złożyła także aktorka Maja Komorowska. - Podczas tych dni jakoś nie można oderwać myśli od tego, co się wydarzyło w getcie, od tych bohaterów. Aż trudno sobie wyobrazić, że jeden człowiek mógł drugiemu zgotować taki los. To jakieś straszne ostrzeżenie, że w człowieku może być takie zło. Cieszę się, że tak dużo młodych ludzi uczestniczy w obchodach, to ważne, żeby znali losy powstania w getcie. Istotne jest także ich zrozumienie dla zrywu i podkreślanie, że choć formalnie przegrany, moralnie został wygrany. Niezwykle ważna jest przede wszystkim pamięć o tym wszystkim - powiedziała Komorowska.
Powstanie w getcie warszawskim wybuchło 19 kwietnia 1943 r. Było aktem rozpaczy w ostatniej fazie likwidacji getta, rozpoczętej przez Niemców kilka miesięcy wcześniej. W chwili wybuchu powstania w getcie było ok. 70 tys. Żydów; prawie 14 tys. z nich zginęło. Reszta została wywieziona do obozów zagłady. Powstańcy w małych, rozproszonych grupach walczyli do 16 maja 1943 r. Tego dnia gen. SS Juergen Stroop ogłosił koniec akcji pacyfikacyjnej i rozkazał wysadzić w powietrze Wielką Synagogę na Tłomackiem.