600 tysięcy litrów wody miało trafić do kanalizacji. Ale w gminie Czerwonak znaleźli na to sposób
Nawet kropla z 600 tysięcy litrów wody w gminie Czerwonak (woj. wielkopolskie) się nie zmarnuje. Woda z basenu nie wyląduje, jak zazwyczaj, w kanalizacji, ale na gminnych trawnikach, działkach i ogródkach mieszkańców. - Nie ma co wylewać wody bez sensu - stwierdza krótko Tomasz Staszczak.
Czerwonak to gmina niedaleko Poznania, której mieszkańcy na własne oczy widzą efekt suszy. Mają w okolicy marinę, z której zwykle pływał do Poznania tramwaj wodny. Ale poziom wody w Warcie jest teraz tak niski, że tramwaju nie da się uruchomić.
- Lekko pokropiło w ostatnich dniach. Tego nawet nie można nazwać deszczem - martwi się w rozmowie z WP Tomasz Staszczak, który koordynuję akcję. - Inicjatywa powstała właśnie ze względu na suszę. Stwierdziliśmy, że udostępnimy wodę, którą inaczej wylalibyśmy do kanalizacji - dodaje.
Woda z basenu na działki i trawniki
Przez epidemię koronawirusa mieszkańcy i tak nie mogą korzystać z gminnego basenu w Koziegłowach. Dlatego w obiekcie zarządzono przerwę technologiczną. A żeby przeprowadzić wszystkie niezbędne prace, wymienić pompy, instalacje wodne, elektryczne, trzeba spuścić z niecki całą wodę. Czyli aż 600 tysięcy litrów.
- Nie ma co wylewać wody bez sensu - stwierdza krótko Staszczak. - Woda jest odchlorowana, od półtora miesiąca nikt w niej nie pływał. Może być użyta do podlewania.
Woda z basenu nie wyląduje więc w kanalizacji. Została oczyszczona, uzdatniona i teraz mogą wykorzystać ją rolnicy, działkowicze i właściciele ogródków. Do pomocy w akcji zaangażowano strażaków z OSP w Czerwonaku. Przyjechali na basen z pompami i od poniedziałkowego poranka wypompowują wodę, którą każdy chętny może nalać do swojego pojemnika.
- My też wykorzystujemy tę wodę do podlewania trawników wokół naszych obiektów - podkreśla nasz rozmówca. - Zalecamy mieszkańcom, żeby podlewali nią zieleń, krzaki i drzewa. Ale moim zdaniem można podlać wszystko.
Jak mówią organizatorzy, akcja potrwa do "ostatniej kropli" wody. Apelują do wszystkich chętnych, którzy przyjdą po wodę, aby przestrzegali zaleceń służb sanitarnych. Czyli przyszli w maseczkach, rękawiczkach i zachowali bezpieczny odstęp. - Mamy dużo telefonów, niektórzy jeszcze nie zdążyli przejechać. Odzew jest bardzo pozytywny - ocenia Staszczak.
Ostatnie dane IMGW, dostępne na stronie miasta Poznań, są niepokojące. Stan wody w Warcie na wysokości Poznania zbliża się do "absolutnego minimum". Podobnie jest też na innych odcinkach rzeki.
Największa susza w historii
Eksperci są zgodni co do tego, że Polsce grozi największa w historii susza. Tak niskiego stanu wody w Wiśle nie widziano od dawna. Spłonęły tysiące hektarów Biebrzańskiego Parku Narodowego. Niektóre samorządy zachęcają mieszkańców, aby łapali deszczówkę.
- Jeśli chodzi o ilość wody, jaka przypada na jednego mieszkańca, to w Polsce jest podobnie jak w niektórych krajach afrykańskich - wyjaśniał w rozmowie z WP hydrolog Grzegorz Walijewski. - Mamy średnio 1600 metrów sześciennych rocznie na mieszkańca. Porównując się do Europy, jesteśmy na szarym końcu. W suchych okresach ilość wody spada u nas nawet do 800 metrów na mieszkańca. Średnia w Europie jest na poziomie 4000 metrów.
Hydrolog podkreślał, że główną przyczyną suszy jest mała ilość opadów. Poza tym winna jest bardzo ciepła zima, podczas której brakowało opadów śniegu. I działania człowieka, jak wysuszanie torfowisk, bagien i trzęsawisk.
- Nasze zasoby wodne są bardzo, bardzo niskie. Musimy mieć to na uwadze, że w pewnym momencie może wody zabraknąć - zauważał Walijewski.
Wszystko, co musisz wiedzieć o skutkach suszy w Polsce, znajdziesz na naszej grupie na Facebooku. Aktualne wydarzenia, najnowsze informacje, wymiana wiedzy, wskazówek jak można pomóc czy gdzie pomocy szukać. Kliknij, by dołączyć.