60 lat temu zmarł Józef Stalin - jeden z największych zbrodniarzy w historii
Ostatniego dnia lutego późnym wieczorem Stalin wraz z najbliższą świtą (Berią, Chruszczowem, Malenkowem i Bułganinem) pojechał do podmoskiewskiej daczy w Kuncewie na obiad. Ucztowanie zakończyli 1 marca o 4 nad ranem, Stalin pod wpływem gruzińskiego wina był w dobrym humorze. Odprowadził gości do samochodów, nucił nawet ukraińskie piosenki, poszturchując przy tym Chruszczowa.
05.03.2013 | aktual.: 05.03.2013 11:51
Przeczytaj wcześniejsze felietony historyczne Marty Tychmanowicz
Generalissimus wrócił do jadalni i położył się na kanapie (notabene kanapy były poustawiane niemal w każdym pomieszczeniu, ponieważ wódz miał w zwyczaju sypiać gdzie popadnie). Nikt z ochrony nie miał odwagi mu przeszkadzać, choć ich niepokój wzbudzał długi sen Stalina. Około godziny 18 zapaliło się światło w małej jadalni. Choć Generalissimus zwykle od razu wzywał ochronę tym razem nic się nie wydarzyło. Minęło znowu kilka godzin i nic się nie wydarzyło. O godzinie 22 przywieziono pocztę z Komitetu Centralnego, w końcu był to dobry pretekst, żeby zobaczyć co się stało.
Zdenerwowany oficer ochrony i dyżurny pomocnik komendanta daczy Łozgaczow 1 marca po godzinie 23 wszedł do willi i specjalnie głośno otwierając każde drzwi, zbliżał się do małej jadalni. Tam na podłodze leżał Stalin, przytomny lecz sparaliżowany, w podkoszulku i spodniach od piżamy z jedną ręką dziwnie wykręconą. Obok leżała gazeta „Prawda” oraz rozbity zegarek kieszonkowy, który zatrzymał się na godzinie 18.30. Na widok Łozgaczowa Stalin zmoczył się i wydał z siebie kilka nieartykułowanych dźwięków. Zapadł w sen. Oficer ochrony przerażony wezwał pomoc, we trzech przenieśli go na kanapę do głównej jadalni i nakryli kocem.
Od razu powiadomiono Chruszczowa, Berię, Malenkowa oraz Bułganina o złym stanie zdrowia wielkiego wodza. Żaden z nich nie spieszył się jednak z wizytą. Dopiero o 3 rano, cztery godziny od pierwszej informacji, przyjechał Beria z Malenkowem. Na widok śpiącego pod kocem Stalina Beria przed odjazdem zrugał ochroniarzy za sianie paniki „Nie widzicie, że towarzysz Stalin po prostu mocno śpi? Nie zawracajcie nam głowy, nie wywołujcie paniki i nie przeszkadzajcie towarzyszowi Stalinowi!”. Beria z Malenkowem wrócili do czekających na nich Chruszczowa i Bułganina, postanowili poczekać z wezwaniem lekarzy do rana.
Według słów prof. Andrzeja Garlickiego „członkowie Biura jeśli nawet nie zamordowali Stalina, to w każdym razie nie przeszkodzili mu umrzeć. Najprawdopodobniej była to śmierć naturalna i z ulgą przyjęta przez członków Biura”. Według wielu hipotez najbardziej zainteresowany szybką śmiercią Stalina był szef NKWD Beria, który był „pierwszy do odstrzału” i który najbardziej wówczas obawiał się o swoje życie. Beria miał dosypać Stalinowi podczas obiadu do kieliszka przeciwzakrzepowej warfaryny, która mogła spowodować wylew.
Dopiero o godzinie 7 rano pojawił się prof. Łukomski wraz z innymi lekarzami. Nie było jednak wśród nich Winogradowa, osobistego lekarza Stalina, ponieważ wszyscy najważniejsi medycy zostali aresztowani w sprawie słynnego „spisku lekarzy kremlowskich” (ostatniej wielkiej prowokacji politycznej Stalina wymierzonej w „żydowski spisek”). Lekarze byli sparaliżowani strachem, dentysta był tak zdenerwowany przy wyjmowaniu sztucznej szczęki Stalinowi, że ta wymsknęła mu się i spadła na podłogę, Łukomski nie mógł nawet złapać „pacjenta” za nadgarstek, by zmierzyć mu ciśnienie. Stalin miał wykrzywioną twarz, jego piżama była przesiąknięta moczem. Oficjalna diagnoza brzmiała: wylew krwi do mózgu, stan bardzo poważny, prawostronny paraliż. Zalecono przystawienie pijawek za uszami, zimny kompres na głowę, żadnego jedzenia.
Następnego dnia rano stan Stalina się bardzo pogorszył, Łukomski miał powiedzieć członkom Politbiura „śmierć jest nieunikniona”. Sergo Beria, syn szefa NKWD, zapisał we wspomnieniach reakcję swojego ojca: „Lepiej byłoby dla niego, żeby umarł, gdyż jeśli przeżyje, będzie tylko czymś w rodzaju warzywa”. Beria mógł już spać spokojnie, powiedział nawet do żony: „Jego śmierć ocaliła ci życie. Gdyby rządził jeszcze rok, nie przeżyłby żaden z członków Biura Politycznego”.
Wieczorem 4 marca 1953 roku Stalin zaczął tracić siły, oddech miał płytki, urywany. Przed północą zwymiotował. Przyniesiono aparaturę do sztucznego oddychania. 5 marca rano sytuacja była krytyczna – tętno było słabo wyczuwalne, oddech płytszy, pojawiły się skurcze lewej nogi i ręki oraz wymioty krwią. Popołudniem oddech Stalina zatrzymywał się na kilka sekund co dwie-trzy minuty. Po godzinie 21 wystąpiła nadmierna potliwość, zanikało tętno. O 21.40 podano tlen i zaaplikowano zastrzyk z kamfory i morfiny, by pobudzić akcję serca. Stalin jednak zaczął się dusić.
Córka Stalina – Swietłana – napisała: „Twarz ściemniała i zmieniła się, rysy stały się nierozpoznawalne (…) Agonia była straszna. Dusił się na oczach wszystkich. W pewnym momencie – nie wiem, czy rzeczywiście, ale tak mi się wydawało – otworzył nagle oczy i powiódł wzrokiem po stojących dookoła. Było to przerażające spojrzenie, na poły bezmyślne, na poły gniewne i przepełnione strachem przed śmiercią (…) uniósł lewą rękę i ni to wskazał gdzieś w górę, ni to pogroził nam wszystkim (…) w następnym momencie dusza, uczyniwszy ostatni wysiłek, wyrwała się z ciała”.
Rozpoczęto sztuczne oddychanie, Chruszczow jednak rozkazał: „Proszę przestać! Nie widzicie, że on nie żyje?”. Pierwszy w kolejce do łoża zmarłego ustawił się Beria i ucałował stygnące czoło tyrana, co w dworskim rytuale można było odczytać jako „odpowiednik zdarcia pierścienia z palca zmarłego króla” (Montefiore).
Do publicznej wiadomości informację o śmierci Stalina podało Radio Moskwa następnego dnia wczesnym rankiem. Rozpoczęto nadawanie muzyki żałobnej, przerywanej oficjalnymi komunikatami. Radzieckie KC KPZR wraz z Radą Ministrów i Prezydium Rady Najwyższej ZSRS wydało komunikat: „Przestało bić serce współbojownika i genialnego kontynuatora dzieła Lenina, mądrego Wodza i Nauczyciela Partii Komunistycznej i narodu radzieckiego”. W Polsce KC PZPR, Rada Ministrów i Rada Państwa w oficjalnym oświadczeniu donosiło w podobnym tonie: „Cała postępowa ludzkość z najwyższym bólem przyjęła tragiczną wieść o zgonie największego człowieka naszych czasów”.
Specjalnie dla WP.PL Marta Tychmanowicz Źródła: Simon Sebag Montefiore "Stalin. Dwór czerwonego cara", Sergo Beria "Beria mój ojciec"