6 zabitych i 100 rannych w zamachu w Ankarze
Sześć osób zabitych i około 100 rannych - taki ostateczny bilans ofiar zamachu bombowego w centrum Ankary przedstawiły władze tureckie.
23.05.2007 | aktual.: 23.05.2007 09:25
Na miejscu zginęło czterech Turków i Pakistańczyk. Oficjalna agencja prasowa Anatolia później podała, że w wyniku odniesionych ran zmarła jeszcze jedna osoba; nie podano jej narodowości. 16 rannych jest w stanie ciężkim; wśród nich są także obywatele pakistańscy.
"Okrutny, zuchwały atak"
Do wybuchu doszło późnym popołudniem przed najstarszym w Ankarze domem towarowym Anafartalar. Fasada budynku została poważnie uszkodzona. Ponadto fala uderzeniowa wybiła szyby w okolicznych budynkach. Ładunek podłożono w pobliżu wejścia i przystanku wybuchowego.
Byliśmy świadkami okrutnego, zuchwałego ataku terrorystycznego w godzinie największego szczytu w Ankarze - powiedział premier Turcji Recep Tayyip Erdogan, który po eksplozji udał się na miejsce zamachu. Zawsze uważaliśmy, że terroryzm może dosięgnąć każdego i gdziekolwiek. Pomimo tego, że przedsięwzięliśmy wszelkie środki ostrożności, doświadczyliśmy tego incydentu - dodał.
Do podłożenia bomby nie przyznała się dotychczas żadna organizacja. Źródła w służbach bezpieczeństwa twierdzą jednak, że ze względu na użyty w ataku ładunek z plastiku, podejrzenia padają na kurdyjskich separatystów. Armia nie wyklucza, że w najbliższym czasie dojdzie do zamachów w innych miastach.
Natomiast członek jednostki antyterrorystycznej powiedział, że brak krateru w miejscu eksplozji może sugerować możliwość zamachu samobójczego.
Według tureckich mediów, policja poszukuje podejrzanych, obecnych pod domem towarowym Anafartalar na chwilę przed zamachem. W związku z wybuchem zatrzymano do tej pory siedmiu podejrzanych.
Zakaz rozpowszechniania obrazów
Funkcjonariusze odeskortowali rano właścicieli stoisk handlowych do domu towarowego, aby ci oszacowali straty. W okolicy zatrzymano ponadto tureckiego nacjonalistę, który - by zaprotestować przeciwko atakowi - powiewał flagą narodową.
Tymczasem prokuratura zakazała rozpowszechniania w mediach obrazów z miejsca zdarzenia, by - jak argumentowała - nie wpływały one negatywnie na morale opinii publicznej.
Zdaniem analityków, zamach na pewno zwiększy napięcia przed zaplanowanymi na lipiec wyborami do parlamentu. Wybory te uważane są za rozgrywkę między rządzącą konserwatywną Partią Sprawiedliwości i Rozwoju (AKP), a tureckimi elitami świeckimi i frakcjami kurdyjskimi, które oskarżają władze o spychanie na margines ich kandydatów.