Sąd orzekł też wobec oskarżonej świadczenie pieniężne w wysokości 300 zł. na rzecz fundacji zajmującej się rehabilitacją poszkodowanych w wypadkach drogowych "Szansa" we Wrocławiu oraz czteroletni zakaz prowadzenia pojazdów mechanicznych.
Na wniosek oskarżonej sąd nie podał uzasadnienia wyroku do wiadomości publicznej twierdząc, że może to wpłynąć na dalsze życie oskarżonej oraz karierę zawodową. To pierwszy taki przypadek w słupskim sądownictwie.
Cały proces odbywał się przy drzwiach zamkniętych. Na wniosek oskarżonej oraz jej obrońcy sąd postanowił wyłączyć jawność rozprawy z uwagi na rozpoznawanie podczas procesu kwestii dotyczących stanu zdrowia psychicznego oraz życia osobistego oskarżonej.
Może mieć to znaczący wpływ na przebieg jej dalszego życia osobistego oraz kariery zawodowej - wyjaśniał obrońca oskarżonej mecenas Henryk Rybka.
Do zdarzenia doszło pod koniec maja ubiegłego roku w Ustce (Pomorskie). Kierująca renault policjantka wyjeżdżała z komisariatu policji w Ustce i wjechała na chodnik pomiędzy drzewo a postój taksówek. Podczas wycofywania auta staranowała stojącą za nią taksówkę. Zaraz też uciekła.
W pościg za nią ruszyli usteccy taksówkarze. Auto prowadzone przez policjantkę zatrzymali kilkaset metrów dalej.
Na miejsce wezwano policję, która stwierdziła u zatrzymanej 2,76 promila alkoholu w wydychanym przez nią powietrzu.
Przed procesem Donata K. została przebadana przez biegłych psychiatrów. Stwierdzili oni, że w chwili popełnienia zarzucanego jej czynu miała ograniczoną zdolność rozpoznawania jego znaczenia. Uzasadnienie stanowiska biegłych jednak do tej pory nie zostało ujawnione przez prokuraturę.
Policjantka nie była sądzona za ucieczkę z miejsca zdarzenia, tylko za spowodowanie kolizji i prowadzenie auta pod wpływem alkoholu.(an)
