6 tys. zł dla Emila Wąsacza za niesłuszne zatrzymanie
Gdański sąd okręgowy zasądził 6335 zł zadośćuczynienia Emilowi Wąsaczowi, byłemu ministrowi skarbu, za niesłuszne zatrzymanie w ubiegłym roku - poinformował rzecznik prasowy sądu sędzia Rafał Terlecki.
Rafał Terlecki wyjaśnił, że przepisy prawne dopuszczają zasądzenie zadośćuczynienia w przypadku "oczywiście niesłusznego" zatrzymania, a do takiego zdaniem sądu doszło w przypadku Emila Wąsacza.
Są dwie przesłanki do zatrzymania: podejrzenie przestępstwa i obawa, że podejrzany będzie utrudniał postępowanie. Ta druga przesłanka w ocenie sądu na pewno nie zachodziła dlatego, że nie przedsięwzięto żadnych czynności. Nie było na przykład wezwania pana Emila Wąsacza do prokuratury, na które on by się nie stawił - tłumaczył sędzia Rafał Terlecki. Podnoszona przesłanka, że pan Wąsacz chciał wyjechać jest nietrafna dlatego, że o tym, że on wyjeżdża prokuratura dowiedziała się już w trakcie zatrzymania - dodał.
Dodał, że kwota zadośćuczynienia została wskazana przez Emila Wąsacza. Decyzja gdańskiego sądu nie jest prawomocna.
Jeszcze w październiku ub. roku Sąd Rejonowy w Gdańsku uznał, że zatrzymanie b. ministra skarbu było niezasadne. Gdański sąd rozpatrywał wówczas zażalenie Wąsacza, dotyczące zasadności jego zatrzymania.
Wąsacz został zatrzymany 18 września 2006 roku przez CBŚ na Śląsku i przewieziony do gdańskiej prokuratury apelacyjnej, gdzie postawiono mu zarzuty związane z prywatyzacją PZU.
Po przesłuchaniach w prokuraturze Wąsacz oceniał działania organów ścigania jako "akcję wybitnie polityczną". Informował dziennikarzy o zaskarżeniu do sądu decyzji o trybie zatrzymania i orzeczenia dot. zastosowanych wobec niego środków zapobiegawczych.
18 października po zażaleniu Wąsacza gdański sąd uchylił zastosowane wobec niego środki zapobiegawcze - 100 tys. zł poręczenia majątkowego oraz zakaz opuszczania kraju. Prokuratura Apelacyjna w Gdańsku zastosowała je wcześniej, po postawieniu b. ministrowi skarbu zarzutów dotyczących prywatyzacji PZU.
Prywatyzację PZU bada od stycznia 2005 r. Prokuratura Apelacyjna w Gdańsku. W związku ze sprawą przesłuchano ok. 20 świadków, a we wrześniu 2006 r. postawiono zarzuty b. ministrowi skarbu. Są one związane m.in. z niedopełnieniem obowiązków związanych z ochroną interesu Skarbu Państwa i doprowadzenia do przyznania konsorcjum Eureko pozycji inwestora strategicznego w PZU. Według prokuratury, Wąsacz działał w celu osiągnięcia korzyści majątkowej przez Eureko i BIG Bank Gdański. Z ustaleń śledczych nie wynika, by uzyskał jakąkolwiek korzyść majątkową. Grozi mu do 10 lat więzienia.
W poprzedniej kadencji Sejmu zarzuty Wąsaczowi postawiły dwie sejmowe komisje. Komisja Odpowiedzialności Konstytucyjnej uznała, że należy go postawić przed Trybunałem Stanu w związku m.in. z prywatyzacją PZU. Z kolei sejmowa komisja śledcza do zbadania prawidłowości prywatyzacji PZU uznała, że umowa prywatyzacyjna PZU jest nieważna i minister skarbu powinien doprowadzić do jej formalnego unieważnienia. Jeden z wniosków mówił o konieczności postawienia Wąsacza przed Trybunałem Stanu. Trybunał - gdy Wąsacz przed nim stanął - umorzył jednak jego sprawę z przyczyn formalnych.
W listopadzie 1999 r. Ministerstwo SP sprzedało 30% akcji PZU. Kupującymi były wówczas konsorcjum holenderskiej grupy ubezpieczeniowej - Eureko (kupiło 20% akcji) i BIG BG (dziś Bank Millennium, które kupiło 10% akcji). Holenderskie Eureko jest inwestorem w PZU od czasu częściowej prywatyzacji spółki w listopadzie 1999 r. Obecnie ma 33% minus jedna akcji PZU. Od kilku lat inwestor jest w sporze ze SP. Domaga się realizacji aneksu do umowy prywatyzacyjnej, zawartego w 2001 r., na mocy którego miał kupić kolejny pakiet akcji - 21%.
W sierpniu 2005 r. Eureko wygrało z Polską w Trybunale Arbitrażowym w Londynie. Trybunał uznał, że Polska naruszyła warunki polsko-holenderskiej umowy o wzajemnej ochronie inwestycji. Polska zakwestionowała prawo Trybunału do orzekania w sprawie, stojąc na stanowisku, że według umowy prywatyzacyjnej to polskie sądy miały rozstrzygać w sporach dotyczących PZU. Eureko natomiast podkreślało, że w swojej skardze wskazywało nie tyle na spór w sprawie PZU, co na traktowanie inwestora.
Zaskarżenie właściwości Trybunału oraz zakwestionowanie przez Polskę udziału jednego z arbitrów - Stephena Schwebla - odrzuciły w ub. r. sądy belgijskie. Na początku stycznia br. Polska złożyła apelację od tych wyroków.