57 ofiar niedzielnych zamachów i ataków w Iraku
Co najmniej 57 osób poniosło śmierć w wielkanocną niedzielę w wyniku zamachów, ataków zbrojnych i innych aktów przemocy w różnych częściach Iraku.
Bilans świątecznych ofiar zamachów i ataków przeprowadzonych głównie w różnych częściach stolicy kraju Bagdadu, a także w Mosulu, pokazuje, jak bardzo kruchy jest pokój w Iraku i jak bardzo zagrożone jest nadal poczucie bezpieczeństwa jego obywateli - ocenia agencja AP.
Najkrwawszy akt przemocy rozegrał się w niedzielę rano w mieście Mosul, na północy kraju, gdzie zamachowiec-samobójca zaatakował samochodem wypełnionym ładunkiem wybuchowym posterunek armii irackiej, zabijając co najmniej 13 żołnierzy i raniąc co najmniej 57 osoby, w tym 12 cywilów.
Rozpędzona ciężarówka została zauważony przez strażników, którzy natychmiast otworzyli ogień, ale nie zdołali zatrzymać kamikadze, chronionego przez specjalnie zainstalowaną szybę pancerną.
Położony o ok. 360 km na północny zachód od Bagdadu Mosul uważany jest przez wojskowych amerykańskich za ostatnią twierdzę sunnickiej Al-Kaidy w Iraku.
Siedem osób zginęło, a 14 zostało rannych w wyniku wybuchu samochodu - pułapki w pobliżu kolejki czekającej na paliwo na stacji benzynowej w szyickiej dzielnicy Szula w Bagdadzie.
Z kolei w zamieszkanej zarówno przez sunnitów jak i szyitów dzielnicy Zaafariniya na południu Bagdadu uzbrojeni mężczyźni jadący trzema samochodami otwarli ogień do przechodniów i osób stojących na przystanku, zabijając co najmniej siedmioro ludzi i raniąc 16 - podała iracka policja.
To samo źródło informuje o ataku moździerzowym w południowo - wschodnim Bagdadzie, w wyniku którego zginęło osiem osób w tym dwie kobiety i dwoje dzieci.
W niedzielę rano i przed południem wielokrotnie ostrzelana została tzw. Zielona Strefa w Bagdadzie, ufortyfikowany i silnie chroniony obszar w centrum irackiej stolicy, na zachodnim brzegu Tygrysu, mieszczący m.in. ambasady USA i W. Brytanii oraz główne budynki rządowe.
Przed godziną szóstą na jej obszarze doszło do około 10 wybuchów, spowodowanych przez wystrzelone z różnych części miasta pociski moździerzowe i rakietowe. Ataki, dokonywane najprawdopodobniej przez szyickich ekstremistów z tzw Armii Mahdiego dowodzonej przez Muktadę as-Sadra, powtarzały się w ciągu dnia. Większość pocisków spadła prawdopodobnie w pobliżu ambasady USA, nie powodując jednak ofiar w ludziach. Ranne zostały natomiast pojedyncze, przypadkowe osoby poza Strefą, gdzie upadły niecelne pociski.
Z kolei w Samarze, ok. 100 km na północ od Bagdadu, zamachowiec- samobójca wjechał wypełnioną materiałami wybuchowymi ciężarówką w dom burmistrza tego miasta. Zginęło trzech funkcjonariuszy ochrony, a czterech kolejnych zostało rannych - podała policja.