55 tys. lekarzy protestowało w Niemczech
Ponad 55 tys. niemieckich lekarzy
uczestniczyło w protestach przeciwko polityce
koalicyjnego rządu Angeli Merkel. Zarówno lekarze z klinik
uniwersyteckich i szpitali landowych, jak również praktykujący
prywatnie, domagają się podwyżek płac, ograniczenia nadgodzin oraz
zlikwidowania nadmiernej biurokracji.
Na ulice Berlina, Kolonii i Stuttgartu wyszło 43 tys. lekarzy mających prywatną praktykę. W stolicy Niemiec demonstranci udali się pod budynek Ministerstwa Zdrowia, domagając się ustąpienia szefowej resortu Ulli Schmidt (SPD). Ulla musi odejść - skandowali zebrani.
Wielu lekarzy miało transparenty z tekstem o tym, że wyjeżdżają do pracy za granicę. Myślenie w kategoriach ekonomicznych powoduje, że pacjenci są traktowani jak bydło - powiedział jeden z protestujących. Demonstranci nieśli trumnę z napisem "Rząd grabarzem służby zdrowia".
Rząd planuje wprowadzenie limitów finansowych dla lekarzy. Dla przestrzegających rygorów finansowych zapowiedziano premie, dla przekraczających limity - kary. Na znak protestu trzy czwarte z 96 tys. prywatnych gabinetów nie przyjmowało w tym dniu pacjentów.
Piątek był także ostatnim dniem trwającego bez przerwy przez cały tydzień strajku lekarzy w klinikach uniwersyteckich oraz szpitalach należących do krajów związkowych (niemieckich województw). W tej akcji uczestniczyło 12.300 lekarzy w 37 miastach.
Związek zawodowy lekarzy Marburger Bund zapowiedział, że wieczorem zdecyduje, czy przerwie strajk w przyszłym tygodniu. Organizacja chce umożliwić przeprowadzenie zaległych operacji. Szef Marburger Bund, Frank Ulrich Montgomery, zapewnił, że lekarze są zdecydowani na kontynuowanie walki o wyższe płace. Zagroził przeprowadzeniem strajku trwającego dwa tygodnie bez przerwy.
Protesty lekarzy trwają już od dziewięciu tygodni. Początkowo szpitale przerywały pracę tylko na jeden dzień. Z akcji protestacyjnej wyłączone są jedynie oddziały intensywnej terapii, pogotowie ratunkowe, kliniki dziecięce i stacje dializy.
Lekarze domagają się 30-procentowej podwyżki płac oraz zlikwidowania niepłatnych nadgodzin. Spór dotyczy 22 tys. lekarzy zatrudnionych w szpitalach należących do landów. Na skutek strajku szpitale tracą dziennie 600 tys. euro.
Jacek Lepiarz