53 pracowników ONZ ewakuowano z Czadu do Kamerunu
Pięćdziesięciu trzech pracowników ONZ
zostało ewakuowanych do Kamerunu ze względu na walki toczące się
między siłami rządowymi, a rebeliantami w stolicy Czadu Ndżamenie -
poinformowała rzeczniczka regionalnego oddziału
Światowego Programu Żywnościowego (WFP).
02.02.2008 | aktual.: 03.12.2008 14:11
53 pracowników ONZ, w tym 10 z WFP zostało ewakuowanych w piątek wieczorem - sprecyzowała Stephanie Savariaud.
Druga ewakuacja była zaplanowana na sobotę rano, lecz nie doszło do niej ze względów bezpieczeństwa - dodała Savariaud. Według niej jeszcze "16 osób z WFP pozostało w Ndżamenie". Działania organizacji na wschodzie kraju, gdzie mieszka wielu uchodźców z Sudanu, będą kontynuowane - poinformowała Savariaud.
Prawie całą Ndżamenę opanowali czadyjscy rebelianci po trzygodzinnych walkach z siłami rządowymi. W otoczonym przez nich pałacu wciąż znajduje się prezydent Idriss Deby.
Francuskie źródła wojskowe podały jednak, że "czadyjskie siły powiększyły strefę bezpieczeństwa wokół pałacu prezydenckiego".
Rebelianci poinformowali, że wieczorem przypuścili szturm na budynek pałacu. Prezydent wciąż ukrywa się w swoim pałacu. Całą resztę kontrolujemy - powiedział jeden z dowódców rebeliantów Abakar Tollimi.
W trakcie walk w Ndżamenie na rezydencję ambasadora Arabii Saudyjskiej spadła bomba. Zginęła żona i córka jednego z pracowników tej placówki. W chwili eksplozji w budynku znajdowali się wszyscy członkowie misji dyplomatycznej i ich rodziny przygotowani do ewakuacji.
Zdobycie prawie całej stolicy Czadu przez rebeliantów potępiła w sobotę w Addis Abebie Unia Afrykańska. Unia zapowiedziała, że jeśli rebelianci przejmą władzę, to ich rząd nie zostanie uznany za legalny.
Konflikt w Czadzie związany jest z toczącą się od czterech lat wojną w sąsiednim sudańskim Darfurze. Prezydent Czadu pochodzi z tej samej grupy etnicznej co rebelianci w Darfurze. Władze obu krajów wzajemnie oskarżają się o wspieranie rebeliantów działających po drugiej stronie granicy. (mg)