48 godzin na zabicie Saddama
Amerykańscy planiści wojenni zakładają, że Saddama Husajna należy zabić nie później niż w 48 godzin od rozpoczęcia wojny lądowej w Iraku, jeśli chce się uniknąć długotrwałego konfliktu - napisał w środę brytyjski "Times".
12.02.2003 | aktual.: 12.02.2003 14:33
Według informacji dziennika, na wypadek gdyby nie powiodło się szybkie obalenie irackiego przywódcy, Waszyngton też przygotowuje plany, zmierzające do zminimalizowania strat. Chodzi m.in. o przekonywanie Irakijczyków, że siły amerykańskie kontrolują kraj jeszcze zanim nastąpi upadek Saddama.
"Times" dowiaduje się, że Pentagon planuje zrzuty żywności i leków od pierwszego dnia bombardowań Iraku, licząc na zdobycie "serc i umysłów" tamtejszej ludności, w nadziei że wesprze ona inwazję.
Pierwszą fazą wojny mają być zmasowane naloty, obliczone na zniszczenie struktur dowodzenia irackiego reżimu, a następnie szybki atak sił lądowych na Bagdad.
Według "Timesa", siły specjalne USA i ekipy CIA operują już w Iraku. Jeśli jednak Amerykanom nie uda się znaleźć Saddama, czy też zaprezentować przekonywających dowodów, że iracki dyktator nie żyje, Irakijczycy będą stawiać silniejszy opór.
"Jeśli ludzie będą przekonani, że Saddam wciąż żyje, będą się bali poprzeć nas otwarcie, nawet jeśli Saddam będzie już bezsilny" - powiedziała jedna z osobistości amerykańskich.
"Times" wyraża opinię, że na planowanie operacji w Iraku ma wpływ fiasko wysiłków, mających na celu ujęcie Osamy bin Ladena. "Nie możemy sobie pozwolić na powtórkę" - mówi cytowana już osobistość amerykańska.
Brytyjski dziennik zwraca uwagę, że znalezienie Saddama może się okazać nad wyraz trudne - iracki przywódca ma wielu sobowtórów i rzadko śpi w tym samym pałacu przez dwie noce z rzędu. Waszyngton ma nadzieję, że wielka demonstracja amerykańskiej siły wojskowej da w Iraku impuls do "rewolty pałacowej". (mp)