45-letni Włoch może mówić o sporym szczęściu. Przeżył zamach w Bataclan i tragedię na Heysel
Jednemu z włoskich turystów, Massimiliano Natalucciemu, udało się przetrwać atak na halę Bataclan. To drugi raz, gdy otarł się o śmierć - 30 lat temu, jako 15-latek, był podczas katastrofy na stadionie Heysel, w której zginęło 39 osób.
Natalucci był w hali Bataclan, w której zginęło co najmniej 89 osób. 45-latek wyszedł z całego zdarzenia bez szwanku, w przeciwieństwie do swojego kolegi, który poszedł z nim na koncert. Jego towarzysz musiał przejść operację po tym, jak został trafiony przez jednego z zamachowców w ramię.
- Terroryści przez cały czas byli trzy metry od nich - relacjonował ojciec Natalucciego. Siostra Włocha, Federica, opisuje w rozmowie z "La Gazetta dello Sport", że "nad jej bratem czuwa opatrzność". - Gdy Massimiliano miał osiem lat został ucałowany i pobłogosławiony przez Jana Pawła II - powiedziała.
To drugi raz, gdy Włoch ociera się o śmierć. Gdy Natalucci miał 15 lat, 29 maja 1985 r., razem z ojcem i wujkiem był na stadionie Heysel w Brukseli. Cała trójka znalazła się w centrum starć, do których doszło między angielskimi i włoskimi kibicami. Rodzinie Natalucciego udało się uciec i wyjść z zamieszania bez szwanku.
W starciach na Heysel, między kibicami Liverpool FC i Juventusu Turyn, śmierć poniosło 39 osób, głównie Włochów.
Zamachy w Paryżu
W zamachach w Paryżu zginęło co najmniej 129 osób, a ponad 350 zostało rannych. Jak relacjonuje z Paryża specjalny wysłannik Polskiego Radia Wojciech Cegielski, wśród zabitych jest co najmniej 20 obcokrajowców, w tym Belgowie, Rumunii, Meksykańczycy, dwie Tunezyjki i amerykańska studentka. Nie ma informacji, aby wśród ofiar byli Polacy.
Do ataków przyznało się tak zwane Państwo Islamskie, które zapowiada dalsze zamachy. Prezydent Francji Francois Hollande oświadczył, że jest to wypowiedzenie wojny przez islamistów. Władze wprowadziły w całej Francji stan wyjątkowy.