4 manifestacje na 10 kwietnia
Prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz powiedziała we wtorek, że zgłoszono już cztery manifestacje na 10 kwietnia, w rocznicę katastrofy Smoleńskiej. Jak oceniła, mają one na celu wyłączenie z ruchu Krakowskiego Przedmieścia na cały dzień.
22.03.2011 | aktual.: 22.03.2011 16:33
- Są przewidziane manifestacje, ja je rejestruję; mają odpowiednią ochronę. Na 10 kwietnia są przewidziane cztery manifestacje(...) Jedna jest na 30 tys. zgłoszona, druga na 20 tys., jedna na 6, jeszcze jedna chyba na 10 tys. osób - mówiła Gronkiewicz-Waltz w radiu TOK FM.
Jak oceniła, zorganizowanie tylu demonstracji jednego dnia ma na celu wyłączenie z ruchu Krakowskiego Przedmieścia na cały dzień.
- Generalnie wygląda na to, że PiS organizuje - nie jako partia - cztery manifestacje po to, by przez cały dzień ok. kilkudziesięciu tysięcy ludzi było na Krakowskim Przedmieściu. Chodzi o to, by nie było możliwości przejazdu przez Krakowskie Przedmieście przez cały dzień, po to są robione w różnych porach zgłoszenia - oceniła prezydent miasta.
Dodała, że zna nazwiska organizatorów, ale nie może ich ujawnić.
Dotychczas w stołecznym ratuszu zgłoszone zostały cztery zgromadzenia publiczne zaplanowane na 10 kwietnia. Trzy z nich mają odbywać się przed Pałacem Prezydenckim w godzinach 6.00-12.00, 12.00-18.00 i 18.00-22.00. Ma wziąć w nich udział odpowiednio: 10, 30 i 20 tys. osób. Ponadto między godz. 20.00 a 22.00 zaplanowano przemarsz 5 tys. osób sprzed katedry św. Jana Chrzciciela na Krakowskie Przedmieście.
Jak nieoficjalnie dowiedziała się Polska Agencja Prasowa, wszystkie zgromadzenia zostały zgłoszone przez osoby związane ze środowiskiem "Gazety Polskiej". Związany z tym pismem portal niezalezna.pl informuje o "niezależnych od władz" uroczystościach związanych z rocznicą katastrofy smoleńskiej. W planie jest m.in. koncert na pl. Teatralnym o godz. 15.00 i msza w staromiejskiej katedrze o godz. 19.00. Ponadto 11-17 kwietnia o godz. 21.00 przed Pałacem Prezydenckim ma być organizowany Apel Jasnogórski.
Kolejne manifestacje jeszcze mogą być zgłoszone - zgodnie z prawem organizator zgromadzenia publicznego może zawiadomić o nim gminę trzy dni przed terminem.
Gronkiewicz-Waltz, pytana o usuwanie przez straż miejską zniczy sprzed Pałacu Prezydenckiego, prezydent Warszawy powiedziała, że zgodnie z prawem jest to konieczne. Podkreśliła, że znicze, zdjęcia i wieńce nie są wyrzucane.
- My niczego nie wyrzucamy, wszystkie obrazki, wszystkie zdjęcia zawsze oddajemy BOR-owi. Nigdy nie jest wyrzucane żadne zdjęcie, ani żaden wieniec; to jest czysty wymysł - przekonywała. - Teraz PiS celowo eskaluje przed 10 kwietnia, przecież to ich wehikuł polityczny - oceniła Gronkiewicz-Waltz.
Do tych słów prezydent Warszawy odniósł się prezes PiS Jarosław Kaczyński. - Krótko mówiąc, to my przyjeżdżamy i wyrzucamy płonące znicze, portret prezydenta i mojej bratowej do śmietnika - ironizował.
- Jeszcze raz chciałem zapytać czy Donald Tusk by się ucieszył, gdyby jego świętej pamięci rodzice - matka, ojczym - ich zdjęcia wylądowały na śmietniku. To jest niebywały skandal. To, że PO zawsze odpowiada zarzutem agresji, sama stosując agresję, to stara metoda - powiedział prezes PiS.
Zdaniem prezydent stolicy, niemożliwe jest także wyznaczenie specjalnego miejsca na kwiaty i znicze przed tablicą upamiętniającą ofiary katastrofy smoleńskiej na terenie Pałacu Prezydenckiego. - To jest pas drogi, zgodnie z przepisami, jeśli zrobimy zamknięcie chodnika Krakowskiego Przedmieścia na tym terenie, to jak wjedzie delegacja do prezydenta? - pytała.
W ubiegły wtorek szef klubu PiS Mariusz Błaszczak wystosował list do prezydent Warszawy, w którym krytykował podległe jej służby miejskie, które według niego 10 marca wieczorem usuwały palące się znicze i kwiaty złożone przed Pałacem Prezydenckim. Zdaniem Błaszczaka służby miejskie dopuściły się działań "urągających pamięci ofiar katastrofy smoleńskiej". Według niego 10 marca pracownicy służb odpowiedzialnych za porządek, w obecności funkcjonariuszy Straży Miejskiej gasili i usuwali palące się znicze i kwiaty złożone pod Pałacem Prezydenckim z okazji kolejnej miesięcznicy katastrofy smoleńskiej. Na protesty zgromadzonych przed Pałacem Prezydenckim osób strażnicy miejscy reagowali dość agresywnie, a usuwanie wieńca i palących się zniczy określali jako: usuwanie +śmieci+" - napisał Błaszczak.