38‑letnia Agnieszka Pysz zmarła w areszcie. RPO: mogło dojść do nieprawidłowości
W Areszcie Śledczym Warszawa-Grochów, gdzie na początku czerwca zmarła osadzona 38-letnia kobieta, mogło dojść do szeregu nieprawidłowości - poinformował Rzecznik Praw Obywatelski Adam Bodnar. RPO przedstawił wyniki kontroli w sprawie, która jest dla niego "jedną z ważniejszych w tym roku". Służba Więzienna odpowiada, że strażnicy więzienni "reagowali na skargi osadzonej, także dotyczące złego samopoczucia i zgłaszali je służbie zdrowia". Ministerstwo sprawiedliwości zleciło kontrolę.
02.10.2017 | aktual.: 02.10.2017 17:00
Przedstawiając kalendarium zdarzeń Adam Bodnar poinformował, że Agnieszka Pysz zmarła 7 czerwca. Dwa dni później Służba Więzienna - w cotygodniowym komunikacie dla RPO - o sprawie śmierci kobiety, jak tłumaczył RPO, zamieściła "lakoniczną" wzmiankę.
Rzecznik Praw Obywatelskich zarządził zbadanie sprawy, po tym, jak 4 lipca otrzymał oświadczenie osób, które przebywały z 38-latką w celi. Do RPO pisali też posłowie (m.in. Michał Szczerba) i senatorowie.
"Nagrania z monitoringu z wcześniejszych dni nie zostały zabezpieczone"
Od 5 lipca przez cztery dni pracownicy Biura RPO sprawdzali fakty w areszcie na Grochowie: "przejrzeli notatki, ale też porozmawiali z funkcjonariuszami i współosadzonymi, sprawdzili monitoring. Ustalili, że zachowany monitoring dotyczy ostatnich godzin życia Agnieszki Pysz. Nagrania z dni wcześniejszych, kiedy osadzona miała skarżyć się na pogarszający stan zdrowia i przestawała chodzić, nie zostały zabezpieczone, a w kolejnych dniach uległy rutynowemu skasowaniu.
10 lipca RPO skierował pismo do dyrektora okręgowej SW oraz do Prokuratury Rejonowej Warszawa Praga-Południe, a tydzień później przekazuje prokuraturze 18-stronicowe sprawozdanie z kontroli, jaką przeprowadził Rzecznik w tej sprawie. W dokumencie wskazano, że "poczynione ustalenia mogą wskazywać na zaniedbania ze strony personelu medycznego Aresztu Śledczego Warszawa-Grochów, które mogły przyczynić się do zgonu osadzonej".
18 lipca prokuratura poinformowała RPO, że prowadzi sprawę nieumyślnego spowodowania śmierci kobiety. Przestępstwo to zagrożone jest karą do 5 lat więzienia.
Historię Agnieszki opisał w sobotę Onet.pl. Autor artykułu napisał, że pracownicy więzienia nie udzielili kobiecie pomocy. O brak reakcji oskarża ich w tekście Janusza Schwertnera matka kobiety.
- Mamy do czynienia z tuszowaniem sprawy, która jest ogromną aferą - powiedział poniedziałek w Sejmie rzecznik PO Jan Grabiec. Poseł Michał Szczerba poinformował, że klub PO złożył wniosek do marszałka Sejmu o niezwłoczne posiedzenie Komisji Sprawiedliwości i Praw Człowieka ws. śmierci Agnieszki Pysz.
"Zespół ekspertów SW stwierdził nieprawidłowości i skierował doniesienie do prokuratury"
W oświadczeniu opublikowanym na stronie internetowej Służby Więziennej rzeczniczka Dyrektora Okręgowego SW w Warszawie kpt. Arleta Pęconek oceniła, że "w trakcie pobytu osadzonej funkcjonariusze aresztu systematycznie reagowali na skargi osadzonej, także dotyczące złego samopoczucia i zgłaszali je służbie zdrowia. Osadzona również została przeniesiona do oddziału, gdzie miała łatwiejszy dostęp do lekarza".
Służba Więzienna informuje, że "zespół złożony ze specjalistów Okręgowego Inspektoratu Służby Więziennej w Warszawie pod przewodnictwem naczelnego lekarza OISW w Warszawie stwierdził nieprawidłowości, zaproponował działania profilaktyczne oraz skierował doniesienie do właściwej prokuratury, która prowadzi postępowanie przygotowawcze w sprawie nieumyślnego spowodowania śmieci kobiety".
Patryk Jaki: dodatkowe kontrole resortu sprawiedliwości
"To SW pierwsza znalazła błędy, to ona zawiadomiła wszystkie organy. Niczego nie ukrywając. Chcę wyjaśnienia sprawy do końca. W tym również tych wątków niekorzystnych dla SW (np. dlaczego dyrektor dalej korzystał przy wyjaśnianiu z tego samego lekarza). Zleciłem również dodatkowe kontrole sprawy w MS. Winni zostaną ukarani" - napisał na Facebooku wiceminister sprawiedliwości Patryk Jaki. Artykuł o śmierci Agnieszki Pysz nazwał "haniebną manipulacją". "Osadzona przebywała w areszcie śledczym na Grochowie przez 7 dni. W tym czasie funkcjonariusze, którzy nie mogą posiadać kompetencji w zakresie medycyny, trzykrotnie prosili o konsultację lekarską. Dwukrotnie wzywali do osadzonej także pogotowie ratunkowe. Ostatni raz w dniu śmierci osadzonej" - podkreślił.
"Minister Jaki polecił rozwiązać umowę z lekarzem, który diagnozował pacjentkę, polecił także skierowanie zawiadomienia i wniosku o postępowanie dyscyplinarne do Okręgowego Rzecznika Odpowiedzialności Lekarskiej" - podała w komunikacie dla PAP mjr Elżbieta Krakowska, rzeczniczka dyrektora generalnego Służby Więziennej.
- Wątpliwości dotyczące sposobu wyjaśniania tej sprawy przez jednostkę podstawową zostały stwierdzone przez Służbę Więzienną już w lipcu, przed interwencją RPO. Ta sprawa jest również wyjaśniana z poziomu Ministerstwa Sprawiedliwości - podano ponadto w komunikacie. - Czynności na poziomie okręgu potwierdziły, że pierwotne czynności dyrektora aresztu były przeprowadzone nieprawidłowo, co stanowiło przyczynę zgłoszenia sprawy do niezależnego organu jakim jest prokuratura - dodano.
"Każdego roku Służba Więzienna odnotowuje około 100 zgonów skazanych, o wszystkich przypadkach, zgodnie z przyjętą przez Służbę Więzienną procedurą, informowany jest RPO. Tak było również w tej sprawie" - podkreśliła mjr Krakowska.
Źródło: PAP,SW,Facebook