32‑letnia Polka zaginęła w Szwecji. Nowe doniesienia
Już od 12 dni trwają poszukiwania 32-letniej Beaty Ratzman, która zaginęła w Szwecji. Lokalna gazeta poinformowała właśnie o nowych doniesieniach związanych z zaginięciem Polki.
Jak podała we wtorek gazeta "Ystads Allehanda", przy jednej ze stacji benzynowych w Ystad czworo dzieci natknęło się na znalezisko związane z zaginięciem Polki.
W krzakach ukryta była torebka z telefonem i kartą kredytową należącymi do 32-latki. Jak donoszą szwedzcy dziennikarze, jeden z chłopców przyniósł torebkę na posterunek policji. Wszystkie dzieci zostały już przesłuchane przez funkcjonariuszy.
Rzecznik lokalnej policji Jens Norling odmówił jednak komentarza, powołując się na "dobro śledztwa".
Zobacz też: PiS jak reżim? Agnieszka Holland wymienia podobieństwa
Ystad znajduje się 50 km od szwedzkiego Malmö, gdzie po raz ostatni widziano Polkę. Ze znajdującego się w tym mieście portu odpływają promy do Świnoujścia. Stacja paliw, przy której znaleziono torebkę 32-latki, znajduje się w pobliżu drogi, która prowadzi do terminala promowego.
Polska zaginęła w Szwecji
Do zaginięcia kobiety doszło 24 września. Zgodnie z relacją "Aftonbladet" podwoził ją mąż. Para miała się zatrzymać na obrzeżach miasta i wysiąść z samochodu. Następnie mężczyzna miał bez niej wrócić do domu.
Jak wynikało z pierwszych zeznań męża, 32-latka miała wrócić z koleżanką. Później przekazał policji, że pokłócił się z żoną, zostawił ją i wrócił do domu. Mężczyzna został aresztowany pod zarzutem uprowadzenia kobiety lub przetrzymywania wbrew jej woli. Nie przyznaje się do stawianych mu zarzutów.
Z doniesień medialnych wynika, że para była w trakcie rozwodu. 32-latka miała także starać się uzyskać wyłączną opiekę nad dziećmi oraz sądowy zakaz kontaktu ze strony małżonka z powodu gróźb i przemocy, jakich miała doświadczyć. Drugi z tych wniosków został jednak odrzucony.