Świat3 tys. dolarów za martwego Amerykanina

3 tys. dolarów za martwego Amerykanina

Postawny duchowny szyicki Abu Kusaj zdejmuje swą czarną szatę i wkłada kombinezon sportowy, a biały turban zastępuje bejsbolówką, aby ukryć swą tożsamość podczas niebezpiecznej podróży przez region, który zyskał nazwę "trójkąta śmierci".

3 tys. dolarów za martwego Amerykanina
Źródło zdjęć: © AFP

22.11.2004 | aktual.: 22.11.2004 15:40

Teren ten stał się strefą śmierci dla szyitów, przybyszów z Zachodu i funkcjonariuszy irackich sił bezpieczeństwa. Wielu z nich padło tam ofiarą partyzantów sunnickich i uzbrojonych bandytów, z których część dostaje za zabijanie nagrody w wysokości kilku tysięcy dolarów.

Przez trójkąt, którego wierzchołki tworzą miasta Jusufija na północnym zachodzie, Latifija na południu i Mahmudija na wschodzie, przebiegają najszybsze szlaki drogowe prowadzące z Bagdadu na południe, do szyickich świątyń w Karbali i Nadżafie. Dla cudzoziemców jest to miejsce nie mniej groźne niż lepiej znane bastiony partyzantów sunnickich na zachód od stolicy, takie jak Faludża i Ramadi.

Cena za głowę

Francuscy dziennikarze Christian Chesnot i Georges Malbrunot zaginęli 20 sierpnia w drodze z Bagdadu do Nadżafu. Do dziś nie wiadomo, co się z nimi stało. Ich syryjskiego kierowcę, Mohammeda al-Dżundiego, żołnierze USA znaleźli dziesięć dni temu w Faludży.

W maju w ataku koło Mahmudii zginęli dwaj członkowie ekipy Telewizji Polskiej, Waldemar Milewicz i Mounir Bouamrane, a trzeci, Jerzy Ernst, został ranny. Cztery miesiące wcześniej zastrzelono podróżujących tamtędy dwóch Irakijczyków, którzy pracowali dla CNN.

Bajan Dżaber, działacz jednej z głównych szyickich partii religijnych powiedział, że dziesięć dni temu w "trójkącie śmierci" zatrzymano i zastrzelono pięciu szyitów jadących do Nadżafu z prowincji Dijala przy granicy irańskiej. Napastnicy zażądali - i otrzymali - od rodzin zabitych 15 tysięcy dolarów za wydanie im ciał.

Według Dżabera, komendanci partyzanccy w tej okolicy dają nagrody pieniężne za zabicie pewnych kategorii osób: tysiąc dolarów za szyitę, 2000 dolarów za funkcjonariusza Irackiej Gwardii Narodowej i 3000 dolarów za Amerykanina.

Omijajcie Latifiję

Abu Kusaj, który w trosce o swe bezpieczeństwo poprosił, żeby nie podawać jego prawdziwego nazwiska, podróżuje przez "trójkąt śmierci" w drodze do Nadżafu, świętego miasta szyitów. Powiedział, że przebiera się, aby uniknąć losu swoich dwóch kolegów, szyickich duchownych Baszira al-Dżaziriego i Karima Bagdadiego.

Zastrzelono ich, gdy jechali, każdy osobno, do Nadżafu z okazji zakończenia muzułmańskiego świętego miesiąca ramadan, który trwał do połowy listopada.

Dziesiątki ludzi zginęły podczas ramadanu tylko z powodu swej przynależności religijnej - powiedział Husajn Szahristani, iracki naukowiec, doradca wielkiego ajatollaha Alego al-Sistaniego, w maju jeden z kandydatów na premiera Iraku. - Rząd ma obowiązek chronić swych obywateli i zapewniać bezpieczeństwo podróży.

W "trójkącie śmierci" działa amerykańska piechota morska, wzmocniona niedawno Brytyjczykami z pułku Black Watch. Wkrótce po przybyciu tam ze stosunkowo spokojnego południa Iraku, Black Watch stracił trzech żołnierzy i irackiego tłumacza, gdy zamachowiec-samobójca zdetonował swoje auto przy brytyjskim posterunku drogowym.

Dzień później partyzanci wysadzili w powietrze most koło Latifii, wskutek czego cztery autobusy wiozące do Karbali szyickich pielgrzymów wpadły do Eufratu. Zginęło 18 osób. Dwa dni później ekstremiści przebrani za policjantów uprowadzili i zamordowali 12 irackich gwardzistów narodowych wracających do Nadżafu.

Ponieważ wojska amerykańskie i irackie nie potrafią ukrócić tych napadów, wielu zawodowych kierowców jeździ z Bagdadu do Nadżafu okrężną drogą, dłuższą o 240 km, która omija Latifię od wschodu.

Bandy oplowskie

Taksówkarz z Nadżafu, który przedstawił się jako Abu Maki, powiedział, że mieszkańcy Latifii nazywają partyzantów "bandami oplowskimi", bo podczas napadów często poruszają się oni autami marki Opel, które rabują sprzed posterunków policyjnych.

Część Irakijczyków tłumaczy przemoc w "trójkącie śmierci" zmianami demograficznymi w latach 80. Wtedy to Saddam Husajn przesiedlił na te tradycyjne tereny szyickie znaczną liczbę sunnitów. Dyktator Iraku chciał obsadzić ludźmi ze swojej społeczności szlaki drogowe z Bagdadu do szyickiego matecznika na południu.

Saddam werbował członków sunnickich klanów i plemion do swojej Gwardii Republikańskiej i służb bezpieczeństwa. Nieudane powstanie szyitów w 1991 roku tłumili sunnici, głównie z plemienia Dżanabat.

Wielu sunnitów, których przesiedlono do "trójkąta śmierci", pochodzi z Anbaru, krnąbrnej prowincji sunnickiej na zachód od Bagdadu. Anbar jest matecznikiem partyzantki sunnickiej. Faludża, do niedawna główny jej bastion, leży w Anbarze, 55 km na zachód od Bagdadu.

Ludność "trójkąta śmierci" mówi, że partyzanci rozdają ulotki, w których pod groźbą śmierci wzywają sunnickich rolników, właścicieli ziemi, do zerwania umów z szyickimi dzierżawcami. Finansowana przez ONZ organizacja ReliefWeb podała w październiku, że z powodu pogróżek około 500 rodzin szyickich uciekło z okolic Latifii do Karbali.

Szyici nie tylko uciekają. Wobec nieskuteczności rządu i sił wielonarodowych zaczynają tworzyć własne milicje obronne. W Basrze pojawiło się ugrupowanie Brygady Gniewu, gotowe bronić szyitów przed wszelkimi wrogami. Przywódca brygad, Dheja al-Mahdi, powiedział Associated Press, że rozkaże swym podkomendnym mścić śmierć szyitów.

Mahdi uważa, że za napadami na szyitów stoją wahabici, sunniccy fundamentaliści, którzy sprawują władzę w Arabii Saudyjskiej. Twierdzi, że wahabici finansują operacje wymierzone w irackich szyitów.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)