"28‑letni Polak zamordował kochankę"; będzie dożywocie?
Walijska ława przysięgłych uznała 28-letniego Łukasza R. za winnego morderstwa 41-letniej kochanki Ermatati Rodgers. Mężczyźnie grozi dożywocie.
10.11.2009 | aktual.: 12.11.2009 10:43
28-letni Polak ostatnio mieszkający w Wrexham został aresztowany w marcu tego roku. Ale żmudne policyjne śledztwo, mające ustalić sprawcę zbrodni, trwało od stycznia 2008 roku, kiedy to zgłoszono zaginięcie kobiety - 41-letniej rozwiedzionej Indonezyjki. Kobieta była ostatni raz widziana w miejscowości Gwersyllt, niedaleko Wrexham. To właśnie w tych okolicach policja odnalazła niedawno ludzkie szczątki.
Proces w tej sprawie zbliża się do końca. 10 z 11 ławników stwierdziło dziś, że Polak jest winny zamordowania kobiety. - Zostałeś uznany winnym morderstwa Ermatati Rodgers. Musisz wiedzieć, że zgodnie z prawem za taki czyn może grozić tylko jedna kara - dożywocie - powiedział Polakowi sędzia Lloyd Jonem.
Ostateczny wyrok zostanie ogłoszony w najbliższy piątek, 13 listopada. Wtedy też sąd ustali minimalny okres pobytu w więzieniu, po którym Polak może starać się o przedterminowe zwolnienie - podaje serwis flintshirechronicle.co.uk.
Łukasz R. mieszkał w Wrexham od trzech lat. Tam pracował w fabryce, a potem w restauracji. Jest żonaty, ma dwoje dzieci. Ermatati Rodgers żyła samotnie, nie miała zbyt wielu znajomych. W dniu, kiedy zaginęła, wysłała smsa do znajomego - mieli się spotkać na lunchu. Kiedy nie przyszła, jej przyjaciel zaczął jej szukać, a w końcu zawiadomił policję. Sprawa zaginięcia kobiety była poruszana m.in. w programie BBC "Crimewatch" w grudniu ubiegłego roku. Za jej odnalezienie wyznaczono 100 tys. funtów nagrody.
Prokurator twierdził, że Polak, który udusił ofiarę w jej mieszkaniu, zapisał miejsce, gdzie zakopał zwłoki, w urządzeniu samochodowej nawigacji satelitarnej - informuje PAP.
W czasie śledztwa ustalono, że R. wielokrotnie wracał na miejsce zapisane w GPS. Zorganizowano więc na niego zasadzkę. Gdy Polak zorientował się, że policja znajdzie ciało, sam usiłował je wykopać, lecz po trzech godzinach uznał, że mu się to nie uda i poszedł na policję. Wyznał wtedy, gdzie ukrył ciało. Powiedział, że kobieta zmarła z przyczyn naturalnych w czasie, gdy brał kąpiel, a ciało ukrył ze strachu.
Jednak patolog sądowy wykluczył naturalne przyczyny śmierci. Na ciele ofiary znaleziono ślady wskazujące na uduszenie.
Źródło: "Moja Wyspa", Małorzata Jarek