250 tys. zł kar po 6-godzinnej kontroli w Warszawie
Główny Inspektorat Transportu Drogowego zajął się kontrolą przewoźników osób. Po sześciu godzinach inspektorzy na 34 skontrolowane w Warszawie pojazdy, ukarali 32 kierowców. Łącznie nałożyli 250 tysięcy złotych kar.
Rzecznik prasowy inspektoratu Alvin Gajadhur poinformował, że kontroli nie podlega cennik, jedynie oznakowanie samochodów. Przewoźnik nie może mieć taksometru, na dachu tak zwanego koguta, a na samochodzie informacji z nazwą, telefonem i adresem firmy. Za każdy element ustawa przewiduje karę w wysokości 5 tysięcy złotych, czyli w ciągu jednej kontroli może ona wynieść 15 tysięcy złotych.
Przewoźnicy osób za kurs rozliczają się z pasażerem albo według cennika za kilometr, mogą się też umówić na konkretną kwotę. Pasażer, jak zaznaczył Alvin Gajadhur, musi jednak wiedzieć, do jakiego samochodu wsiada. A często jesteśmy wprowadzani w błąd. Rzecznik przeczytał maila od jednego z pasażerów, który wsiadł do samochodu oznakowanego jako "taxi" i za kurs z dworca "Stadion" na Okęcie musiał zapłacić 520 złotych.
Roman Zieliński, który od pół roku zajmuje się przewozem osób dostał karę za złe oznakowanie pojazdu. Jego zdaniem, inspektorat powinien zająć się poważniejszymi wykroczeniami, a nie sprawdzaniem, czy jest kogut na samochodzie. Jak dodaje, chętnie by jeździł taksówką, ale w Warszawie na licencję czeka się tygodniami.
Ile dokładnie jest w Warszawie przewoźników nie wiadomo, mówi Wojewódzki Inspektor Transportu Drogowego Andrzej Łuczycki. Szacuje się jednak, że jest ich około 3 tysięcy.
W opinii inspektorów, zmian wymaga ustawa o transporcie drogowym. Luki w prawie powodują, że najwięcej traci na tym klient.