25 lat więzienia za utopienie Michałka; matka chłopca niewinna
Nie ma żadnego wiarygodnego dowodu, by
stwierdzić jakąś rolę Barbary S. w utopieniu jej 4-letniego syna
Michałka - uznał Sąd Okręgowy w Warszawie i uniewinnił
kobietę od zarzutu kierowania tą głośną zbrodnią. Prokurator
zapowiada apelację. Obrona mówi o zwycięstwie sprawiedliwości.
08.06.2004 | aktual.: 08.06.2004 20:04
We wtorek na 25 lat więzienia sąd skazał zaś konkubina kobiety Roberta K., który - razem z Danielem S., prawomocnie wcześniej już skazanym na 15 lat więzienia - w styczniu 2001 r. utopił Michałka w Wiśle.
Pierwszy proces
W pierwszym procesie w sprawie tej zbrodni, która wstrząsnęła opinią publiczną, sąd skazał w lutym 2002 r. Barbarę S. i Roberta K. na kary po 25 lat, a Daniela S. na 15 lat, uznając, że zbrodnią kierowała kobieta, a dziecko miało jej przeszkadzać w realizacji życiowych planów. Po odwołaniach obrońców, wyrok wobec S. uchylił Sąd Apelacyjny (zwalniając ją z aresztu, w którym spędziła ponad rok), a wobec K. - Sąd Najwyższy, uznając, że sprawa obojga musi być jeszcze raz rozpatrzona łącznie.
Sędzia Aniela Bańkowicz podkreśliła w ustnym uzasadnieniu wtorkowego wyroku, że jedynym dowodem obciążającym Barbarę S. były wyjaśnienia ze śledztwa Roberta K. Wycofał się on jednak z nich na procesie, wobec czego nie ma już ani żadnego dowodu ani nawet poszlaki wskazujących na winę S. Według sądu wyjaśnienia K. nie zasługują na wiarę, gdyż zmieniał je osiem razy; nie są one wsparte żadnym innym dowodem i są tylko "linią jego obrony".
Sąd podkreślił, że jedna ze świadków mówiła, że S. była złą matką i nie chciała dziecka. Według sądu jednak, mówiła to kobieta, która krótko wychowywała Michałka i opierała się w swych wypowiedziach na tym, co przeczytała w gazetach o S. Sędzia przypomniała, że K. pytał S., na którym miejscu jest w jej sercu, a ona odpowiedziała, że na pierwszym miejscu jest Michałek. Dodała, że w przeddzień zbrodni K. chciał się spotkać z S., ale ona nie wpuściła go do siebie, mówiąc: "Pewnie wygodniej byłoby ci, gdyby Michała nie było".
Dziecko mu ufało
Uzasadniając wymiar kary dla K. (który od 2001 r. cały czas jest w areszcie), sędzia powiedziała, że dopuścił się on swego czynu na bezbronnym dziecku, które mu ufało - tonąc, Michałek wołał do niego: "Tato, tato". K. będzie mógł ubiegać o się przedterminowe zwolnienie z więzienia najwcześniej po 20 latach.
Prok. Krzysztof Wojtalewicz zapowiedział apelację co do uniewinnienia S. Powiedział, że nie zgadza się, by nie było dowodów jej winy. "Prokuratura zebrała takie dowody, jakie mogła zebrać w tej sprawie" - dodał, nie chcąc mówić o szczegółach. Apelację zapowiedział także obrońca K. mec. Andrzej Lewandowski.
Obrońca Barbary S. - która nie przyszła do sądu z powodu niedyspozycji - mec. Grzegorz Lewański nazwał decyzję sądu sukcesem wymiaru sprawiedliwości, choć wyraził żal, że sąd uniewinnił jego klientkę "dopiero za drugim podejściem". "Proces w dużym stopniu negatywnie wpłynął na dotychczasowe losy matki dziecka, ale sądzę, że będzie ona w stanie odbudować swą psychikę i będzie pożytecznym człowiekiem" - oświadczył. Według adwokata prokuratura sfabrykowała dowody wobec S.
Splot różnych emocji
Pytany, dlaczego zginął Michałek, mecenas odparł, że doszło do "splotu różnych emocji, niewłaściwych osobowości, taki tragiczny los ludzi, ale o to trzeba pytać Roberta K. i Daniela S." (sędzia nie odniosła się w uzasadnieniu do motywu zbrodni).
W powtórnym procesie prokurator żądał 25 lat więzienia dla obojga oskarżonych. Prokurator zmienił - w stosunku do aktu oskarżenia - kwalifikację czynu, o który oskarżył matkę dziecka. W ocenie prokuratury, podżegała ona do zabójstwa, a nie kierowała nim. Obrona wniosła o uniewinnienie, dowodząc, że prokuratura nie ustaliła motywu, z powodu którego miałoby dojść do zabójstwa dziecka.