25 lat dla zabójcy czteromiesięcznego Aleksa
Karę 25 lat więzienia, a nie jak poprzednio
dożywocia, wymierzył w środę, w drugim postępowaniu, szczeciński
sąd okręgowy 30-letniemu Grzegorzowi M. ps. Diabeł, oskarżonemu o
zabójstwo ze szczególnym okrucieństwem swojego czteromiesięcznego
synka Aleksa. O przedterminowe zwolnienie będzie się mógł ubiegać
po dwudziestu latach odbywania kary - uznał sąd.
10.01.2007 16:15
Ponowne rozpatrzenie sprawy, m.in. ze względu na konieczność uwzględnienia opinii biegłych genetyków oraz przesłuchania policjantów interweniujących na miejscu zbrodni nakazał Sąd Apelacyjny, do którego odwołała się obrona.
W środę sąd uniewinnił oskarżonego od zarzutu zgwałcenia chłopczyka, bo nie znalazł na to dowodów; nie potwierdziły tego opinie biegłych z zakresu psychiatrii i seksuologii. Sam Grzegorz M. nigdy też nie przyznał się do zarzutu zgwałcenia dziecka.
Zachowanie ojca wobec niemowlęcia nie miało kontekstu seksualnego, a w myśl prawa, żeby uznać kogoś za winnego czynu na takim tle, zachowania te muszą zmierzać do zaspokojenia popędu płciowego- uzasadniał niższy wyrok przewodniczący składu sędziowskiego Józef Grocholski.
W jego ocenie, taki wymiar kary jest "odpowiedni i wystarczający". Sędzia uznał, że nie ma podstaw, by przypuszczać, że Grzegorz M. może w przyszłości popełnić podobny czyn. W świetle materiału dowodowego należy też - zdaniem sądu - przyjąć, że to, co zrobił, było czynem jednorazowym. Choć jak zaznaczył Grocholski, "tak radykalne zachowanie wobec dziecka budzi najwyższe potępienie".
Sędzia przypomniał, że oskarżony przyznał się do spowodowania śmierci Aleksa, ale wyraził skruchę i chęć poniesienia odpowiedzialności za swój czyn. Nie uchylam się od wyroku, nie ukrywam, że przyczyniłem się do śmierci Aleksa, ale chcę zostać skazany za to, co zrobiłem. Mogę siedzieć nawet dożywocie, ale nie chcę być pedofilem medialnym - mówił po zakończeniu mów końcowych obu stron Grzegorz M.
Aleks miałby dziś trzy lata, by biegał, mówił, zadawał pierwsze pytania i poznawał świat, ale oskarżony nie dał mu tej szansy. (..) Żadne słowa nie oddadzą ogromu cierpienia, jakich doznał z rąk swojego ojca, osoby, która powinna go chronić przed całym złem tego świata- powiedziała prokurator Małgorzata Mach.
Prokuratura domagała się utrzymania poprzedniego wyroku. Obrona zaś, z uwagi na - jak to mówił adwokat Radosław Rygielski - niejednoznaczne i niepełne opinie biegłych sądowych - wnosiła o całkowite uniewinnienie oskarżonego.
Do zabójstwa doszło pod koniec lutego 2004 roku. Chłopczyka w stanie agonalnym Grzegorz M. przyniósł do szpitala tłumacząc, że niemowlę wypadło mu z rąk. Jak ustalono w śledztwie, ojciec pod wpływem narkotyków wielokrotnie bił niemowlę po całym ciele, złamał mu kości czaszki i żebra, spowodował stłuczenie mózgu i liczne obrażenia wewnętrzne. Te obrażenia spowodowały śmierć dziecka.