23 demonstrantów rannych w Argentynie
23 uczestników marszu
protestacyjnego w centrum stolicy Argentyny Buenos Aires zostało
rannych w sobotę wieczorem w wyniku wybuchu bomby podłożonej w
koszu na śmieci przed pałacem prezydenckim.
21.12.2003 | aktual.: 21.12.2003 11:12
Około 35 tysięcy demonstrantów, głównie bezrobotnych, przemaszerowało ulicami Buenos Aires w drugą rocznicę krachu finansowego i obalenia prezydenta Fernando de la Rua.
Gdy demonstranci zgromadzili się na placu przed pałacem prezydenckim, nastąpiła eksplozja ładunku, najprawdopodobniej amatorskiej produkcji. Jedna osoba została ciężej ranna, pozostałe 22 odniosły lżejsze obrażenia. Policja bada pochodzenie ładunku i szuka sprawców.
Sobotnia manifestacja była największą akcją protestacyjną w Argentynie od czasu objęcia władzy w maju b.r. przez skłaniającego się ku lewicy prezydenta Nestora Kirchnera.
Wydarzenia z 20 grudnia 2001 roku, podczas których zginęło ok. 30 osób, stanowiły prolog głębokiego kryzysu gospodarczego i politycznego, w jaki popadła Argentyna w następnych miesiącach. Kryzys ten spowodował zubożenie większości obywateli kraju, uznawanego wcześniej za jeden z najzamożniejszych w Ameryce Południowej. Setki tysięcy ludzi straciły pracę, miliony musiały pogodzić się z utratą wartości oszczędności całego życia.
Zgodnie z zapowiedziami prezydenta Kirchnera, również i w sobotę nie doszło do użycia sił porządkowych przeciwko "piqueteros", jak nazywa się manifestantów od czasu kryzysu, podczas którego setki tysięcy ludzi pikietowało instytucje publiczne i banki.