20‑lecie PO. Prezent na pocieszenie dla Borysa Budki, cios dla Szymona Hołowni
Na posiedzeniu klubu parlamentarnego Koalicji Obywatelskiej kilka dni temu liderzy PO wyraźnie zaznaczyli: na 20-lecie partii nie będzie żadnych obchodów. Powód? Pandemia. Z "ofensywą programową" największa formacja opozycyjna ma ruszyć w lutym - mówią nam jej liderzy. Przy okazji PO dostała "prezent": bunt działaczy ruchu "Polska 2050" Szymona Hołowni.
- Szykujemy się na duży blok programowy i polityczny przygotowywany na luty, marzec i kwiecień. Jasno pokażemy, że myślimy o tym i wiemy, co Platforma Obywatelska ma do zaaferowania na kolejne 20 lat - mówi Wirtualnej Polsce jeden z czołowych liderów partii.
Jak przekonuje nasz rozmówca, ludzie z analitycznego zaplecza największej formacji opozycyjnej od kilku tygodni intensywnie przeprowadzają "szerokie badania" opinii publicznej. I na tym między innymi Platforma ma oprzeć swoje fundamenty programowe i ideowe.
Konkrety? Na razie żadnych. PO odpuściła sobie przedstawienie kilkustronicowej deklaracji ideowej, która miała powstać w styczniu. Ma się pojawić za kilka miesięcy. Wcześniej ma zostać przedstawiony "update" programu sprzed kilku lat.
- Start ofensywy w połowie lutego, za dwa, trzy tygodnie - mówi nam człowiek z władz partii.
20-lecie PO. Końca partii nie widać
Poseł PO, krytyk polityki obecnego kierownictwa, jest sceptyczny: - Oni mówią o jakiejś "ofensywie programowej"? Której w ciągu tych 5 lat, setnej? To jest propagandowe hasło, którym szafuje PiS, gdy ma problemy. My robimy to samo.
Podobnych głosów z wewnątrz Platformy jest wiele. O problemach PO napisały już wszystkie redakcje w Warszawie, a najbardziej krytyczne teksty publikowane są w mediach bynajmniej nie sprzyjających obozowi władzy. Publikacje opierane są na rozmowach z lokalnymi działaczami, szeregowymi posłami, ale też z najbardziej znanymi twarzami partii. - Takiego walenia w Platformę nie było od lat - zauważa jeden z rozmówców z formacji Borysa Budki.
I można by przymknąć oko na przewijające się tu i tam twierdzenia, że mamy do czynienia z "początkiem końca PO" (Platforma konsekwentnie "kończy się" od lat, podobnie zresztą jak PiS), gdyby nie fakt, że fala krytyki zalała największą partię opozycyjną w tygodniu obchodów 20-lecia jej istnienia. I to nie ze strony PiS, ale ze strony tych, którzy obecnej władzy od początku jej trwania mają dosyć. Przeciwnicy obozu Jarosława Kaczyńskiego nie widzą jednocześnie większego planu na rządzenie po stronie Platformy.
Lider PO stara się jednak tonować nastroje. - Czasem mam wrażenie, że to kilka osób mniej zadowolonych, że ich rola w partii nie jest taka jak kilkanaście lat temu, kołysze tą łódką. Przestrzegam - najgorsze, co może być w każdym ugrupowaniu, to gdy ktoś, zamiast rozmawiać wewnątrz, zaczyna rozmawiać na zewnątrz - powiedział w Radiu Zet w rocznicę powołania Platformy jej obecny przewodniczący Borys Budka.
20-lecie PO. Komentatorzy wskazują na problem z przywództwem
Z rozmów z częścią przedstawicieli największej partii opozycyjnej wynika, że jedynym długofalowym planem jest dopłynąć do parlamentarnej rywalizacji w 2023 roku. W Platformie - twierdzi wielu ludzi z nią związanych, a nawet jej kibicujących - nie ma parcia na przyspieszone wybory: jedni politycy twierdzą, że władzy nie opłaca się brać w tak ciężkich czasach, drugich takie podejście mocno irytuje.
Jeszcze inni - najbardziej pesymistyczni - twierdzą, że i tak Platforma wyborów nie miałaby szans wygrać. Wystarczy spojrzeć na sondaże: we wszystkich wciąż zwycięża PiS, i to zdecydowaną przewagą. Platforma - mimo wielu kryzysów, które uderzają w obóz władzy - póki co stoi w miejscu.
Wedle sondażu Kantar przeprowadzonego dla OKO.press, aż 62 proc. pytanych uważa, że opozycja nie jest gotowa, by dobrze rządzić. W pytaniu dotyczącym lidera opozycji na przewodniczącego Platformy Obywatelskiej Borysa Budkę wskazało w grudniu 2 proc. badanych. To - jak zauważył tygodnik "Polityka" - mniej niż jedna dziesiąta wyborców PO. Ale z kolei w sondażu IBRIS ze stycznia przewodniczącego Budkę jako lidera opozycji wskazało ponad 12 proc. respondentów.
Mimo to przywództwo Borysa Budki jest przez komentatorów oceniane chłodno.
- Platforma, póki co, nie potrafi w czasie kadencji obecnego przewodniczącego wyjść z kryzysu - powiedziała Wirtualnej Polsce politolog UW dr Anna Materska-Sosnowska.
Jeszcze ostrzej na temat Borysa Budki wypowiada się dr Renata Mieńkowska-Norkiene. - Budka okazał się zupełnie nieciekawy jako potencjalny przywódca. Rozczarował. Nie potrafi zarządzać partią. Nie umie żarliwie walczyć z PiS-em o przejęcie władzy. Nie ma nic ciekawego do zaoferowania. Nie potrafi rozpoznawać nastrojów społecznych. Jest drugim Grzegorzem Schetyną, ma wszystkie jego złe cechy i żadnych zalet.
Podobnie uważa dr Bartłomiej Machnik, dyrektor Instytutu Badawczego Collegium Humanum: - Borys Budka? Niewykorzystany rok. Nie wyniósł Platformy na wyższy poziom, nie tylko sondażowy. Nie zespolił dołów partyjnych. Zamknął się w Czytelniku (siedziba Biura Krajowego PO - przyp. red.) i na Wiejskiej, otoczył się najbliższymi współpracownikami. Jak swego czasu Grzegorz Schetyna, który stworzył swoją grupę zaufanych polityków PO. Wystarczy posłuchać, co mówią lokalni politycy Platformy o Borysie Budce. Bynajmniej nie są to pochwały.
Wedle dr. Rafała Chwedoruka, politologa z Uniwersytetu Warszawskiego, "wydarzenia poprzedniego roku uniemożliwiły Borysowi Budce walkę o legitymizację swojego przywództwa w Platformie Obywatelskiej". - Nie ułatwiły mu tego także wybory prezydenckie - uważa rozmówca Wirtualnej Polski.
Nieoczekiwany prezent dla PO. Działacze uderzają w Szymona Hołownię
Na niemocy Platformy korzystał od dłuższego czasu Szymon Hołownia. Z tygodnia na tydzień rósł w sondażach, a niektóre pracownie badawcze wskazywały nawet na wyższe poparcie dla "Polski 2050" aniżeli dla PO. Kilka dni przed 20-leciem powołania Platformy lider Ruchu 2050 przeciągnął na swoją stronę dwoje parlamentarzystów Koalicji Obywatelskiej: Joannę Muchę i Jacka Burego.
W rocznicę 20-lecia PO nieoczekiwanie jednak Hołownia dostał potężny cios, a Platforma - prezent.
Wszystko za sprawą filmu, który nagrali liderzy "Polski 2050" ze Śląska. W 14-minutowym nagraniu mówią m.in. o tym, jak zarząd ruchu bagatelizuje problemy wolontariuszy, jak niemożliwe do uzyskania jest wsparcie, a także o tym, jak zawiedli się na słowach Szymona Hołowni, który przekonywał, że to właśnie z nim rzekomo możliwa będzie "budowa lepszej Polski".
W końcu byli już działacze "Polski 2050" poinformowali o swoim odejściu z ruchu. - Ludzie Hołowni w Warszawie mieli być tym nagraniem totalnie zaskoczeni - twierdzą nasi informatorzy (więcej o sprawie piszemy TUTAJ).
Film z udziałem byłych już działaczy "Polski 2050" (pierwszy napisał o nim "Wprost") otrzymaliśmy w niedzielę po południu. Przesłało go nam kilku ważnych parlamentarzystów PO. Z nieskrywaną satysfakcją.
- Za chwilę skończą się zachwyty nad Szymonem. Wpadł w bagno i musi nauczyć się pływać - uśmiecha się jeden z polityków Platformy.
- Potwierdza się moja teza sprzed kilku tygodni - mówi dr Bartłomiej Machnik. - Szymon Hołownia wszedł w nowy etap utwardzania się na scenie politycznej. Show i talent aktorski to już za mało.