18 lat temu Adama Dudałę wezwali na komisariat. Już nie wrócił. "Pomyłka sądowa"
- Boję się mieć nadzieję. Już tyle razy ją miałem i dalej tu jestem. Co jest tu najgorsze? Wszystko. To, że życie ucieka mi przez palce. Nie mogę pomóc rodzinie, gdy tego potrzebuje. Wystarczyłoby, że miałbym inaczej na imię, a od 18 lat nie siedziałbym za coś, czego nie zrobiłem – mówi Adam Dudała.
Sosnowiec, Czarne, Włocławek, Częstochowa, Herb, Iława – jego żona wymienia kolejne zakłady karne, tak jak inni egzotyczne kraje, które odwiedzili w czasie wakacji. 930 – mniej więcej tyle razy odwiedzała męża za kratami. Rok za rokiem, co dwa tygodnie.
- Wszyscy mnie pytają, jak to jest być tyle lat z osobą, która siedzi w więzieniu. Nigdy nie wiem, co odpowiedzieć. No bo jak mogłabym postąpić inaczej? – mówi Wirtualnej Polsce Patrycja Dudała. Poznali się półtora roku przed jego zatrzymaniem. W więzieniu, jeszcze przed wyrokiem, wzięli ślub.
Adam Dudała od 18 lat odsiaduje wyrok za dwa zabójstwa. Został skazany na 25 lat więzienia. Siedem lat przed końcem wyroku pojawiła się nadzieja na to, że zostanie oczyszczony z zarzutów i wyjdzie na wolność. Jego sprawą na polecenie Zbigniewa Ziobry zajmuje się Wydział Skargi Nadzwyczajnej Prokuratury Krajowej. Za dwa tygodnie śledczy mają przedstawić decyzję w tej sprawie.
Wyszedł na chwilę
- Mieszkałem w Warszawie. Któregoś dnia przyszło wezwanie na komisariat. Poszedłem, nie wiedząc nawet, o co chodzi. Miałem dziewczynę, planowaliśmy wspólne życie. Wyszedłem z domu i już nigdy nie wróciłem. Od tamtej pory żyję za kratami ze straszną świadomością, że nic złego nie zrobiłem. Sprawiedliwość? Nie wiem, co na ten temat powiedzieć – mówi nam Dudała.
- Po prostu wyszedł na chwilę. Tyle, że już nie wrócił. Może teraz w końcu się uda – ma nadzieję jego żona.
- Już tyle razy się łudziłem, że w końcu ktoś otworzy oczy i zobaczy, że siedzę tu tylko dlatego, że mam na imię Adam. Jedyny dowód, jaki przeciwko mnie mieli, to zeznanie człowieka, który był przestępcą i narkomanem. Wskazał, że zabił jakiś Adam. Znaleźli pierwszego z brzegu i mnie wsadzili – mówi nam Adam Dudała.
Został skazany w 2001 roku. Jeśli rzeczywiście jest niewinny, to był idealnym kandydatem, by powiązać go z przestępstwem. Zanim trafił za kraty na 25 lat, był związany ze światem przestępczym. Miał już na koncie wyrok. Był też kolegą Andrzeja K., ps. Pershing.
Jedyny świadek
Wszystko zaczęło się w nocy z 19 na 20 lipca 1999 roku. W okolicy Wiartla został zastrzelony Mirosław K., ochroniarz z agencji towarzyskiej. Przed śmiercią był torturowany. Dwa tygodnie później w Olsztynie kilku mężczyzn zapukało do drzwi agencji towarzyskiej "Czar tygrysicy". Otworzył właściciel. Zginął od strzału w serce.
Jedynym świadkiem w tych dwóch sprawach był Sławomir R. Narkoman, który w przeszłości odpowiadał za zgwałcenie pięciolatki. W toku śledztwa zgodził się na współpracę z prokuraturą i wyznał, że sprawcą obu zabójstw jest Adam z Warszawy. Nie był w stanie podać jego nazwiska. Twierdził, że zabójca miał 173 cm wzrostu, bez znaków szczególnych. Śledczy zanotowali, że zabójca nie był mocno zbudowany.
Śledczy zaczęli szukać w Warszawie Adama, który odpowiadałby opisowi świadka. Znaleźli Adama Dudałę. Jest kilkanaście centymetrów wyższy od osoby, która opisywał Sławomir R. Na lewej skroni ma ciemne znamię. Zawsze miał postawną, umięśnioną sylwetkę. Gdy pokazano świadkowi zdjęcie Dudały, rozpoznał go w 60 procentach.
Prokurator na podstawie zeznań jedynego świadka skierował akt oskarżenia przeciwko Dudale. W sądzie mężczyźni, którzy byli na miejscu zabójstw, twierdzili, że nie znają Dudały i nigdy go nie widzieli. Sąd uznał jednak, że w ten sposób chronią sprawcę.
Znaczne ryzyko pomyłki
30 września 2004 roku Dudała został skazany nieprawomocnym wyrokiem na 25 lat pozbawienia wolności. Rok później sąd apelacyjny go podtrzymał. - W przypadku Adama Dudały istnieje znaczne ryzyko pomyłki sądowej. Głęboko obawiam się, że skazano niewinnego człowieka – mówi Marcin Wolny, prawnik Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka.
Analizował akta sprawy Adama Dudały. Jego zdaniem, zgromadzony przez sąd materiał dowodowy został zweryfikowany przy okazji innego postępowania karnego. - Wówczas pojawiło się bardzo wiele okoliczności wskazujących na to, kto naprawdę jest sprawcą dwóch zabójstw, za które wyrok odbywa Adam Dudała – mówi prawnik.
- Jeśli dodamy do tego fakt, że szczegóły zeznań jedynego świadka nie korespondują ze zgromadzonym materiałem dowodowym, a on sam przez inny sąd uznany został za absolutnie niewiarygodnego, to okaże się, jak kruchy jest materiał dowodowy obciążający Adama Dudałę – podkreśla Marcin Wolny.
W aktach sprawy Dudały pojawia się nazwisko mężczyzny, który miał być prawdziwym zabójcą. To Adam Ch. Został zastrzelony miesiąc przed tym, jak Dudała został skazany na 25 lat więzienia.
Kolejne szanse
Adam Dudała przed rokiem starał się o warunkowe zwolnienie z więzienia. Sąd się na to nie zgodził. Teraz złożył nowy wniosek w tej sprawie i czeka na wyznaczenie terminu posiedzenia. – Jest jeszcze jedna nadzieja, ale boję się o tym myśleć – mówi mężczyzna.
Od roku Wydział Skargi Nadzwyczajnej Prokuratury Krajowej analizuje akta sprawy skazanego, by sprawdzić, czy są przesłanki do wniesienia skargi nadzwyczajnej w jego sprawie. - Decyzja zostanie ogłoszona na początku czerwca – informuje nas prokuratura.
Masz newsa, zdjęcie lub film? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl