16‑letni Sebastian nie żyje. Przerażające kulisy sprawy
W sobotę 9 września media społecznościowe obiegła informacja, że poszukiwany nastolatek z Wrocławia nie żyje. Rodzina w rozmowie z "Wyborczą" zdradziła kulisy sprawy.
16-letni Sebastian zaginął 4 września późnym wieczorem. Sprawę zgłoszono na policję i od poniedziałku funkcjonariusze prowadzili poszukiwania. W sobotę 9 września dziadek nastolatka przekazał za pomocą Facebooka, że jego wnuk nie żyje.
"Zwyrodnialcy zabili mi wnuczka Sebastiana lat 16. (...) znaleziono go związanego, nieżywego na terenie Wrocławia" - pisał zrozpaczony dziadek. Policja zdementowała informacje o tym, że ciało było związane. Teraz w rozmowie z "Wyborczą" rodzina zdradziła kulisy sprawy.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Sebastian z Wrocławia nie żyje. Rodzinę dręczyły tajemnicze telefony
Jak przekazuje "Wyborcza", przez całą sobotę bliscy Sebastiana byli nękani nietypowymi telefonami. Dzwoniące osoby podawały się za kolegę i koleżankę Sebastiana, matkę jednej z koleżanek, a nawet za policję. Osoba udająca funkcjonariuszkę poleciła matce stawić się w niedzielę na okazanie zwłok.
Chociaż Sebastian zaginął 4 września, ostatni raz z rodziną kontaktował się dzień później. Przez telefon powiedział babci, że jest w szkole i wróci do domu na 15. Od tamtej pory nie dawał znaku życia.
W międzyczasie do matki i babci chłopaka dzwoniła tajemnicza dziewczyna. Przekonywała, że Sebastian żyje i wróci za dwa tygodnie. Innym razem przekazała, że widziała go na dworcu. Przy kolejnym telefonie powiedziała, że rozmawiała z nim przez wideoczat.
Sebastian został zamordowany? "Ja go nie zabiłem"
W piątek do drzwi zapukali policjanci. Pokazali matce zdjęcie zwłok w celu identyfikacji. W rozmowie uczestniczył także dziadek chłopca, który dzień później poinformował o tragicznym finale sprawy na Facebooku.
"Wyborcza" pisze, że po opublikowaniu posta ponownie rozdzwoniły się telefony. Z rodziną ponownie skontaktowała się dziewczyna, która miała widzieć chłopaka. Miała przekazać rodzinie dowody, że niedawno zakończyła kolejny wideoczat z Sebastianem - jednak ostatecznie tego nie zrobiła.
Później dzwoniła kobieta, podająca się za matkę jednej z koleżanek. Miała przekonywać, że jej córka nie ma ze sprawą nic wspólnego. Kolejne połączenie miał wykonać kolega Sebastiana, który zapewniał: "Ja go nie zabiłem".
Rodzinie zostały przedstawione także teorie, jak miał zginąć Sebastian. Jedna z nich mówi, że chłopak rzekomo zadłużył się u dilerów i został zamordowany. Po południu matka odebrała ostatni telefon. Kobieta podająca się za policjantkę stwierdziła, że to może być pomyłka i Sebastian żyje.
Policja nie komentuje doniesień. Przekazują, że na ten moment nie ma przesłanek wskazujących, że było to zabójstwo.
źródło: wyborcza.pl