Polska15 osób poszkodowanych w pożarze zakładu produkującego klej

15 osób poszkodowanych w pożarze zakładu produkującego klej

Co najmniej 15 osób, w tym 11 strażaków-ochotników, zostało poszkodowanych w wyniku pożaru w zakładzie
produkcji kleju w Bieniowie (powiat warszawski zachodni). Ich stan
nie jest zły, mają objawy zatrucia - informuje straż.

Jak powiedział rzecznik mazowieckiego komendanta Państwowej Straży Pożarnej, Dariusz Malinowski, zgłoszenie o pożarze strażacy otrzymali ok. godz. 12.20. Paliła się hala, w której produkowany był klej. Spłonęły m.in. trzy zbiorniki z chemikaliami. W hali znajdowały się też pojemniki m.in. z toluenem, kauczukiem i żywicami - dodał. W akcji brało w sumie udział ok. 100 strażaków ochotniczej i zawodowej straży pożarnej

Sprowadziliśmy na miejsce jednostkę chemiczną, która stwierdziła przekroczenie norm tlenku węgla i arsenowodoru. Zdecydowano o wyznaczeniu stref bezpieczeństwa - zerowej, w której zagrożenie jest największe - w promieniu do 30 m od miejsca pożaru, oraz drugiej, gdzie zagrożenie istnieje, ale jest znacznie mniejsze - do 70 metrów - powiedział Malinowski.

Początkowo do szpitala przewieziono dwoje pracowników zakładu z poparzeniami i objawami zatrucia. Nieco później źle poczuli się biorący udział w akcji dwaj policjanci, zabezpieczający teren. Z objawami zatrucia zostali przewiezieni do szpitala.

Z kolei już po powrocie z akcji, źle poczuło się 11 strażaków-ochotników. Oni zgłaszali się do szpitali w Grodzisku, Ożarowie i Pruszkowie. Kilku, z najcięższymi objawami, przewieziono ratowniczym śmigłowcem do szpitali w Łodzi i Warszawie. Na szczęście ich stan nie jest tak zły, jak początkowo sądzono - dodał Malinowski.

Zastrzegł, że liczba poszkodowanych może jeszcze wzrosnąć, bo po akcji zawodowi strażacy pojadą prosto na toksykologię i nie jest wykluczone, że któryś zostanie w szpitalu. Na miejsce pożaru spadł rzęsisty deszcz. To nam pomaga, stężenie niebezpiecznych związków cały czas spada - tłumaczył rzecznik.

Eksperci ustalają, jakie jeszcze chemikalia mogły spłonąć. Na razie nie wiadomo, co było przyczyną pożaru.

Źródło artykułu:PAP

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (0)