14 osób zginęło w pożarach w Kalifornii
Seria pożarów w południowej Kalifornii, wzniecanych w części przez podpalaczy, a podsycanych przez gwałtowne wiatry i minimalną wilgotność, spowodowała wiele ofiar w ludziach i wielomilionowe straty. Według dotychczasowych relacji, zginęło co najmniej 14 osób, spłonęło co najmniej 500 budynków i ponad 80 tys. hektarów lasu. Strażacy nie nadążają z lokalizacją poszczególnych ognisk płomieni, które łączą się w jedno morze ognia, nie poddające się kontroli.
Wg doniesień miejscowych mediów, wielkie pożary płoną już w co najmniej 10 różnych miejscach, w 4 okręgach, zagrażając trzydziestu tysiącom budynków w dziesiątkach miejscowości, w tym w kilku dużych miastach.
Zagrożone jest zwłaszcza liczące 185 tys. mieszkańców i położone na wschód od Los Angeles miasto San Bernardino, w którego okolicach, na obszarze tamtejszego parku narodowego, rozgorzał kilka dni temu pierwszy pożar.
Do tej pory ewakuowano już mieszkańców z 12 tysięcy domów, a do walki z ogniem stanęło 20 tys. strażaków. Płomienie zagrażają nawet przedmieściom Los Angeles, dochodząc do północnych i południowo-wschodnich rubieży wielkiej aglomeracji.
Nad kalifornijską metropolię, podobnie jak nad wiele innych miejscowości, od kilkudziesięciu godzin napływają czarne dymy. Władze ostrzegają przed zanieczyszczeniami powietrza i nawołują do ograniczania wychodzenia z domów. Swąd spalenizny czują też mieszkańcy Wzgórz Hollywood, oddalonych o ok. 60 km od ognisk pożaru w okręgu Ventura.
Gubernator Kalifornii Gray Davis ogłosił w 4 okręgach objętych pożarami stan zagrożenia i wystąpił do prezydenta USA George'a W. Busha o ogłoszenie ich "obszarami klęski żywiołowej".
Gubernator, który wkrótce ma przekazać władzę zwycięzcy niedawnych wyborów, aktorowi Arnoldowi Schwarzeneggerowi, ogłosił stan zagrożenia w okręgach San Bernardino i Ventura, gdzie pożary szaleją od kilku dni oraz w okręgach Los Angeles i San Diego, gdzie wystąpiły podczas weekendu. Zapowiedział ubieganie się o fundusze federalne na pomoc dla pogorzelców.
W okręgu San Diego, gdzie żywioł do tej pory szalał najgwałtowniej, zginęło co najmniej osiem osób, a więc większość z potwierdzonych dotąd 14 ofiar śmiertelnych. Pozostałe trzy potwierdzone ofiary zginęły w okręgu San Bernardino. W całym stanie Czerwony Krzyż otworzył kilkadziesiąt ośrodków dla osób ewakuowanych.