Polska14-latek chciał się powiesić po seksie z nauczycielką

14‑latek chciał się powiesić po seksie z nauczycielką

Zarzuty rozpijania nieletniego oraz
doprowadzania go do obcowania płciowego i zmuszania do innych
czynności seksualnych postawiła w piątek Prokuratura Rejonowa w
Bytomiu 48-letniej nauczycielce tańca z miejscowej szkoły baletowej.

Śledztwo w tej sprawie wszczęto po niedawnej próbie samobójczej 14-letniego ucznia, którego miały łączyć z nauczycielką intymne kontakty. Podejrzana zaprzecza zarzutom, potwierdzają je natomiast zeznania świadków.

Prokuratura wnioskowała o tymczasowe aresztowanie podejrzanej, motywując to obawą wpływania na uczniów, którzy są świadkami w tej sprawie oraz grożącą kobiecie wysoką karą - nawet 12 lat więzienia. Prawdopodobnie jeszcze w piątek sąd podejmie decyzję w sprawie zastosowania aresztu.

Sprawa wyszła na jaw w minioną środę, kiedy dyrektor szkoły baletowej poinformował policję o samobójczej próbie nastolatka. Chłopiec powiesił się na pasku w toalecie. Zauważył to jego kolega. Nieprzytomnego ucznia reanimowano. W ciężkim stanie trafił do szpitala. Stan chłopca jest stabilny.

Z zebranych przez policję zeznań kolegów chłopca wynikało, że motywem jego czynu mogły być intymne relacje łączące go z nauczycielką tańca klasycznego. Potwierdziło to dochodzenie prokuratury.

W toku śledztwa przesłuchano uczniów i pracowników szkoły. Koledzy nastolatka zeznali, że chwalił się im intymnymi kontaktami z nauczycielką, która - według relacji niektórych świadków - miała także interesować się innymi chłopcami ze szkoły. Chłopcy widzieli, jak nastolatek i nauczycielka całowali się. Nastolatek miał też pić z kobietą alkohol.

Podejrzana nie przyznaje się do zarzutów. Tłumaczy, że poświęcała chłopcu wiele uwagi, bo uważała go za olbrzymi talent. Wyjaśniła, że czuje się prześladowana w szkole przez dyrekcję i część środowiska nauczycieli, którzy mają dyskredytować jej pozycję w szkole. Tym tłumaczyła nieprzychylność wobec swojej osoby - powiedziała szefowa bytomskiej prokuratury, prok. Iwona Brózda.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)