120 ofiar walk w Somalii
Do co najmniej 120 wzrosła
liczba ofiar śmiertelnych walk między plemiennymi watażkami a
islamskimi bojówkami na ulicach stolicy Somalii, Mogadiszu.
W nocy ze środy na czwartek w starciach tych zginęło co najmniej 20 osób. Od niedzieli, kiedy walki rozgorzały, rannych zostało również około 200 osób.
Do najcięższych starć doszło w dzielnicy slumsów Siisii w północnej części Mogadiszu. Walka nadal się toczy, a liczba ofiar śmiertelnych zdecydowanie wzrośnie- powiedział przywódca związany z islamistami Sayid Mohamed.
Setki mieszkańców Siisii uciekają ze swoich płonących domów. Starcia rozpoczęły się, kiedy grupa watażków zaatakowała samochód grupy sprzymierzonej z islamskimi sądami religijnymi. Islamskie sądy przywróciły w niektórych częściach miasta nakaz egzekwowania prawa koranicznego - szarijatu.
Miejscowi watażkowie utworzyli niedawno Przymierze na rzecz Przywrócenia Pokoju i Walki z Terroryzmem. Oskarżają islamskie sądy o udzielanie schronienia zagranicznym przywódcom Al-Kaidy. Z kolei przedstawiciele sądów twierdzą, że Przymierze jest pionkiem Stanów Zjednoczonych.
W zeszłym tygodniu prezydent Abdullahi Jusuf Ahmed oskarżył USA o finansowanie działań Przymierza. Amerykanie nie zaprzeczają, że wspierają wysiłki na rzecz przywrócenia stabilizacji w Somalii, ale odmawiają udzielenia informacji, kogo i w jaki sposób wspierają.
ONZ zaapelowała do obu stron o zaprzestanie walki, w której wykorzystywana jest m.in. broń maszynowa i moździerze. W marcu w podobnych starciach między obu stronami zginęło około 90 osób.
W roku 1991 w wyniku walk ugrupowań opozycyjnych z siłami rządowymi obalono dyktatora gen. Mohammeda Siada Barre. Przez kolejne lata trwała wojna domowa między członkami różnych klanów; struktury państwowe przestały faktycznie istnieć.
Na mocy porozumienia pokojowego ze stycznia 2004 roku powołano władze centralne. Nie są one jednak uznawane przez wszystkie walczące frakcje. W kraju nadal de facto panuje anarchia; brak służby cywilnej.
Najwyższe władze kraju rezydują obecnie w mieście Jowhar na północ od stolicy. Ze względów bezpieczeństwa obawiają się powrotu do Mogadiszu.