Polska12-latkowie wykorzystali seksualnie młodszego kolegę

12‑latkowie wykorzystali seksualnie młodszego kolegę


Dwaj 12-latkowie wykorzystali seksualnie o trzy lata młodszego chłopca. Tragedia rozegrała się dwa tygodnie temu w niewielkim, opuszczonym budynku przy ul. Sielnej w Katowicach. Świadkami byli inni nastolatkowie. Jeden z nich opowiedział o wszystkim matce.

12-latkowie wykorzystali seksualnie młodszego kolegę
Źródło zdjęć: © Dziennik Zachodni

29.10.2007 | aktual.: 29.10.2007 09:13

Matka powiadomiła szkołę i policję. - To szok. Mieliśmy do czynienia z incydentami tego typu, ale nigdy nie dotyczyły one tak małego dziecka - mówi Piotr Zaczkowski ze Śląskiego Kuratorium Oświaty.

Szopienice to jedna z bardziej niebezpiecznych dzielnic w Katowicach. Ceglany budynek, w którym molestowano 9-latka, jest słabo widoczny, zarośnięty wysokim zielskiem. Znajduje się niedaleko szkoły, za kościołem i stadniną koni. Zarówno chłopczyk, jak i jego prześladowcy oraz świadkowie molestowania, są uczniami Szkoły Podstawowej nr 45.

- To dla nas ciężkie chwile. Nie mamy psychologa. Pedagog może nie wystarczyć. Musimy prosić o pomoc z zewnątrz. Chłopcem zajmie się psycholog policyjny - wyjaśnia wicedyrektor Katarzyna Domaradzka. Zdaniem kuratorium szkoła w pełni zastosowała się do procedur. Co będzie dalej? Zastanawiać nad tym będzie się rada pedagogiczna. Póki co chłopiec i jego oprawcy po prostu chodzą do szkoły. Spotykają się na szkolnym podwórku. - To nieprawdopodobna trauma dla tego dziecka. Naruszono najbardziej intymną sferę jego życia. Zrobiono to publicznie. Każdego dnia od nowa musi mierzyć się ze swoim nieszczęściem - mówi Katarzyna Krasoń, dyrektor Instytutu Pedagogiki Uniwersytetu Śląskiego.

Policja prosi o cierpliwość. W tej sprawie jest wiele niewiadomych. Zajmuje się nią sąd rodzinny. Ofiara, sprawcy i świadkowie zostaną w najbliższym czasie przesłuchani w obecności psychologa - wyjaśnia Magdalena Szymańska-Mizera, rzecznik katowickiej policji.

Jak piątoklasistom może przyjść do głowy pomysł molestowania seksualnego młodszego kolegi? - W tym wieku budzi się w chłopcach seksualność. Seks z jednej strony to tabu, z drugiej atrakcja, bo symbolizuje dorosłość - tłumaczy Krystyna Krasoń, dyrektor Instytutu Pedagogiki Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach. - W przypadku uczniów katowickiej szkoły mamy jednak do czynienia z zachowaniem dewiacyjnym. Tego już nie można nazwać tylko znęcaniem. Tutaj naruszono najbardziej intymną sferę życia 9-latka. Upokorzono go psychicznie. Wzory takich często obscenicznych zachowań czerpane są z mediów i z internetu. Dzieciaki to widzą i przenoszą na życie, bo wydaje się im, że to jest na topie. Mogą dominować nad słabszym.

Dziewięciolatek z Katowic-Szopienic nie jest jedynym dzieckiem, które padło ofiarą przemocy seksualnej ze strony szkolnych kolegów. Według danych resortu edukacji do przymuszania do zachowań seksualnych przyznało się w badaniach 2% uczniów, a do zaczepiania i prowokowania zachowań seksualnych - prawie 3%. Tak naprawdę większość przypadków molestowania nigdy nie wychodzi na jaw. Czy samobójstwo 14-letniej Ani z Gdańska niczego nas nie nauczyło?

- Niestety do takich rzeczy dochodzi co jakiś czas. Tym razem stało się to poza szkołą, ale czy na pewno zrobiono wszystko, by tego uniknąć? Czy nauczyciele i rodzina chłopca nie przeoczyli czegoś ważnego? - zastanawia się Maciej Osuch, społeczny rzecznik praw ucznia. - Temu dziecku zrobiono ogromną krzywdę. Nawet dorosłemu trudno się po czymś takim podnieść. Najważniejsze, że to wyszło na jaw. Bo dzięki temu będzie można z dzieckiem pracować i wydobyć go z koszmarnej sytuacji, w jakiej się znalazło - dodaje Osuch.

Poziom agresji w szkołach od lat jest na podobnym poziomie. Tak wynika z danych Ministerstwa Edukacji Narodowej i Sportu. Co dziesiąty uczeń przyznaje się do tego, że zmuszał innych do robienia czegoś, na co nie mieli ochoty. 4,5% badanych przyznało się, że biło tak, iż ktoś odniósł obrażenia, a prawie 2%, że uderzyło nauczyciela. Badani uczniowie przyznali się do: grożenia użyciem pistoletu, przywłaszczenia pieniędzy, przymuszania do zachowań seksualnych, grożenia gazem, nożem lub żyletką, do niszczenia rzeczy nauczyciela, do podpalania miejsc w szkole i poza nią oraz do zaczepiania i prowokowania zachowań seksualnych. Wolnych od agresji jest zaledwie 20 proc. uczniów. Co trzeci ma na koncie od 6 do 16 takich zachowań rocznie, a co 20. - nawet kilkadziesiąt.

Dziennik Zachodni pisał m.in. o dwóch trzynastolatkach ze Szkoły Podstawowej nr 51 w Katowicach, które skopały, a następnie usiłowały podpalić swoją koleżankę. Poszło o trwający od dłuższego czasu konflikt pomiędzy rodzicami nastolatek. W tragicznym dniu, gdyby ojciec ofiary nie wyjrzał przez okno, mogłoby dojść do tragedii. Jedna z dziewczynek wyjęła zapalniczkę i powiedziała leżącej na ziemi koleżance, że ją podpali. Mężczyzna przepłoszył je krzykiem, wybiegł z mieszkania i zabrał dziecko do lekarza. Sprawą zajął się sąd rodzinny i policja.

Przemoc to nie tylko bicie czy szarpanie. To również wyzywanie, wyśmiewanie, obrażanie. Ofiary takich zachowań odpowiadają agresją fizyczną, albo zaczynają unikać kontaktów z rówieśnikami. Najczęściej spotyka to uczniów gimnazjów. To grupa najbardziej zagrożona.

Śląskie Kuratorium Oświaty podsumowało w tym roku badania niepożądanych zachowań młodzieży, przeprowadzone na zlecenie resortu edukacji po szokującym samobójstwie Ani z Gdańska.

Wynika z nich, że najwięcej przypadków agresji jest w gimnazjach. Na ponad 3 tys.przypadków przemocy fizycznej (w latach szkolnych 2005-6 i 2006-7), aż do 1245 doszło właśnie na tym etapie kształcenia. W tym samym czasie doszło do prawie 8,8 tysięcy przypadków przemocy psychicznej (3325 w gimnazjach). Odnotowano także 2553 przestępstwa, w tym także naruszania nietykalności cielesnej, znęcania się i molestowania seksualnego.

Aldona Minorczyk-Cichy

szkoładzieckomolestowanie
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)