11 zabitych w katastrofie niemieckiego autobusu
11 osób, w tym
kierowca, zginęło w katastrofie niemieckiego autobusu
turystycznego, który w sobotę rano w drodze do Francji uderzył w
barierę autostrady i spłonął w pobliżu Mons w południowej Belgii.
37 pasażerów zdołało się uratować, częściowo dzięki pomocy
drugiego kierowcy.
20.12.2003 | aktual.: 20.12.2003 19:46
Autobusem jechali w większości Niemcy, ale także turyści z państw Europy Wschodniej. Wśród ofiar prawdopodobnie nie ma Polaków.
Katastrofa nastąpiła koło miasta Hensies, tuż przy przejściu Saint-Aybert na granicy z Francją. Jak podało belgijskie radio RTBF, powołując się na świadków, pojazd wykonał kilka ostrych skrętów na autostradzie, zanim uderzył w betonową barierę, rozdzielającą oba pasy jezdni.
Przyczyna katastrofy pozostaje wciąż nieznana. Policja przypuszcza, że mogły nią być zbyt duża prędkość lub zaśnięcie kierowcy, bądź połączenie obu tych okoliczności. Nie wyklucza się też, że kierowca mógł stracić przytomność.
Niektóre ofiary przeżyły zderzenie, ale potem ogarnął je pożar, jaki wybuchł w tylnej części autobusu - poinformowało RTBF. "Ludzie krzyczeli i starali się wydostać. Wybijali okna i wychodzili przez nie" - powiedział radiu jeden ze świadków. Pożar całkowicie strawił autobus. Poza 11 zabitymi, 37 osób zostało rannych.
Początkowo mówiono o 12 zabitych, jednak późnym popołudniem prokurator z Mons Claude Michaux poinformował, że ze spalonego wraku wydobyto 11 zwłok.
Autobus wiózł 49 osób różnej narodowości, w tym m.in. Niemców, Bośniaków, Turków, Chorwatów, Rosjan, Białorusinów, Rumunów, Ukraińców Mongołów i jednego Amerykanina - podał belgijski prokurator. Większość pasażerów stanowili młodzi ludzie, studenci, urodzeni w latach 80.
Claude Michaux nie wyklucza, że lista pasażerów może być niedokładna, zważywszy na fakt, że turyści wsiadali po drodze.
Policja powołała zespół specjalistów w celu zidentyfikowania ofiar, w tym - dla ustalenia ich narodowości. Większość ciał jest zwęglona, prace potrwają więc pewien czas.
Rzeczniczka niemieckiego MSZ, które (podobnie jak Belgowie) uruchomiło specjalny telefon wyłącznie dla krewnych ofiar, powiedziała PAP wieczorem, że identyfikacja ofiar nie została jeszcze zakończona. Nieoficjalne dodała, że Polaków "chyba" nie ma wśród ofiar, ale definitywnie nie może tego potwierdzić.
W wypadku zginęli m.in. jeden z kierowców pojazdu oraz pilotka wycieczki. Drugi kierowca, który w momencie katastrofy spał w przedziale wypoczynkowym, zdołał otworzyć zaklinowane drzwi, umożliwiając pasażerom ucieczkę przed płomieniami - poinformował w Hamburgu Mathias Kampmann, szef biura podróży Rainbow Tours, które zorganizowało wycieczkę.
Na miejsce wypadku udał się niemiecki minister transportu Manfred Stolpe. Z uratowanymi i ratownikami spotkał się belgijski następca tronu, książę Filip.
Wynajęty od firmy Polster-Reisen z miejscowości Goessweinstaein w Górnej Frankonii (północna Bawaria) autobus wyruszył w podróż z Monachium, zatrzymując się po drodze m.in. w Kolonii. Celem podróży był Paryż, katastrofa nastąpiła na wiodącej do stolicy Francji autostradzie E 19.
Autobus marki neoplan został wyprodukowany półtora roku temu i spełniał wszelkie wymogi bezpieczeństwa, stawiane autokarom przez niemiecki automobilklub ADAC.