Polska100 tys. zł zadośćuczynienia za internowanie dla działacza Solidarności Ryszarda Majdzika

100 tys. zł zadośćuczynienia za internowanie dla działacza Solidarności Ryszarda Majdzika

100 tys. zł zadośćuczynienia za 10 miesięcy internowania przyznał w krakowski Sąd Okręgowy działaczowi opozycyjnemu, jednemu z założycieli NSZZ "Solidarność" Małopolska Ryszardowi Majdzikowi. Majdzik, który domagał się 500 tys. zł, od wyroku zamierza apelować.

100 tys. zł zadośćuczynienia za internowanie dla działacza Solidarności Ryszarda Majdzika
Źródło zdjęć: © WP | Marcin Gadomski

Ryszard Majdzik w grudniu 1981 roku został internowany razem z ojcem. Przed sądem opisywał, jak nocą z 12 na 13 grudnia do jego domu wpadli esbecy i policjanci, wykręcając ręce siłą zabrali go razem z ojcem w samej bieliźnie i wywieźli do więzienia w Nowym Wiśniczu. Po kilku dniach trafił do Załęża koło Tarnowa, gdzie głodował przez 51 dni i trafił do szpitala, z którego w końcu uciekł. Przez wiele miesięcy ukrywał się, dopóki nie wydano nakazu zwolnienia go.

W 2008 r. ubiegał się o 25 tys. zł odszkodowania za represje. Tyle mu przyznano. Po zmianie przepisów, znoszących górną granicę odszkodowania, wniósł o wznowienie postępowania i zasądzenie mu zadośćuczynienia w wysokości 500 tys. zł.

Krakowski sąd w poniedziałkowym wyroku przyznał mu łącznie 100 tys. zł zadośćuczynienia, w tym 75 tys. z odsetkami od 2010 roku, w którym uprawomocnił się poprzedni wyrok na 25 tys. zł. Zdaniem sądu zasądzona kwota jest adekwatna do doznanej krzywdy.

Sąd podkreślił w uzasadnieniu, że decyzja o internowaniu Ryszarda Majdzika nosiła niski numer 71, co wskazuje, że był on ważny dla ówczesnych organów ścigania. Podkreślił również, powołując się na świadków, że był jednym z najdzielniejszych internowanych. Wskazał jednak, że zdaniem biegłych lekarzy okres internowania i głodówki nie odbił się bezpośrednio na stanie jego zdrowia i że nie posiadał on wówczas własnej rodziny. Dlatego uznał, że 100 tys. zł zadośćuczynienia jest wystarczające.

- Zdecydowałem się na ten krok, bo nie o taką Polskę walczyłem, w której byli funkcjonariusze Służby Bezpieczeństwa świetnie się mają finansowo i utrzymują się z godziwych emerytur. My, działacze opozycji, wręcz przeciwnie - tłumaczył 57-letni obecnie Ryszard Majdzik dziennikarzom powód swojego wystąpienia do sądu.

- Liczyłem, że w wolnej Polsce będzie sprawiedliwość i ta sprawiedliwość dotknie oprawców. Nie chodzi mi o podobne represje, ale żeby mieli takie emerytury, jak nasi rodzice, którzy żyją za kilkaset złotych, a nie takie jak oni, którzy mają po kilka tysięcy złotych - powiedział. Jak wyjaśnił, wysokość swojego roszczenia oparł na znacznie wyższych kwotach przyznawanych obecnie przez sądy za bezprawne zatrzymania.

- Jeszcze w roku 1990 zaproponowałem pracownikom ówczesnej Huty Sendzimira, by pokazali mi pierwszego sekretarza partii na bezrobociu. Do tej pory nikt się nie zgłosił, a wtedy dawałem milion złotych, czyli 100 zł po denominacji. Taka to była transformacja w Polsce, że oprawcom nic się nie stało i oprawcy żyją lepiej, a nas się tak traktuje - dodał Majdzik, zapowiadając apelację od wyroku. Przed sądem wyraził zgodę na podawanie przez dziennikarzy jego danych osobowych.

Wyrok nie jest prawomocny.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)