PolskaZnany pisarz ostro o obecnej sytuacji politycznej w Polsce

Znany pisarz ostro o obecnej sytuacji politycznej w Polsce

"Straszne skutki rozdawnictwa państwowych pieniędzy" - rozpoczyna swoją krytykę obecnej sytuacji w Polsce Szczepan Twardoch. Autor takich książek jak "Drach" czy "Morfina" w bardzo mocnych słowach wypowiedział się m.in. na temat Prawa i Sprawiedliwości czy programu 500+. We wpisie umieszczonym na Facebooku dostaje się także klasie średniej i wyższej.

Znany pisarz ostro o obecnej sytuacji politycznej w Polsce
Źródło zdjęć: © Facebook, PAP/Jakub Kamiński

09.06.2016 | aktual.: 09.06.2016 18:19

Na początku pisarz skomentował program 500+. "Hołota nie chce pracować za 3 złote za godzinę. Woli narobić bachorów a za krwawicę ludzi przedsiębiorczych marnowaną w 500+ kupować alkohol i samochody, albo większe telewizory. I na dodatek pewnie wódkę, a nie wyrafinowane wina. Zamiast skromnie, jak przystało biedakom, wydawać w biedrze (w Biedzie, hehe, nie to co my w Almie) na suchy chleb i skromne, szare i zgrzebne ubranka dla dzieci. Kto będzie nam podawał nasze ośmiorniczki, kto będzie zbierał nasze truskawki, które wrzucimy sobie do kieliszka prosecco po 12 zł za kieliszek? Balcerowicz się gniewa, jak to widzi" - szydzi pisarz.

Następnie Twardoch nazywa PiS partią, która w zasadzie może wszystko. Może "wyciąć Białowieżę do gołej ziemi i zalać betonem, wypowiedzieć wojnę Rosji zrywając jednocześnie stosunki dyplomatyczne z USA i Niemcami, wsadzić do więzienia wszystkich reżyserów filmowych, bo im źle z oczu patrzy, we wszystkich galeriach zrobić wystawy obrazów o katastrofie smoleńskiej, zamknąć teatry i wystąpić z Unii Europejskiej".

Publicysta przewiduje, że bez względu jednak na to wszystko Prawo i Sprawiedliwość wygra najbliższe wybory, ponieważ dostarcza poczucie godności dla najbiedniejszych Polaków, co jak mówi Twardoch, doskonale się jej udaje.

Publicysta pisze, że "Polski ludowy nacjonalizm brzydzi mnie tak samo jak polskie inteligenckie, postszlachecko-liberalne, wielkomiejskie fumy, na wybory nie chodzę, władza w Polsce w istocie ma niewielki wpływ na moje życie." Jednak dodaje, że boi się, że rozruchów na tle ekonomicznym do jakich może doprowadzić pogłębianie podziałów klasowych.

"Droga klaso średnia, drogie górne 10%, może więc lepiej zapłacić 20 złotych za kieliszek prosecco z truskawką, w knajpie, w której kelnerka ma umowę o pracę i przyzwoitą stawkę godzinową, klasowej pogardy dla biedoty się wyrzec, zachować dla siebie albo dzielić się nią tylko w gronie zaufanych przyjaciół, nie na łamach gazet, w zamian zaś uniknąć powieszenia?" - pyta autor wpisu.

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (95)