Polska"Wprost": Agent Tomek groził i straszył kolegami ze służb specjalnych

"Wprost": Agent Tomek groził i straszył kolegami ze służb specjalnych

Groźby i straszenie kolegami z CBA i CBŚ to metody, które poseł Tomasz Kaczmarek stosował nie tylko jako były agent - pisze tygodnik "Wprost". "Ja ci krzesłem przyje...ę zaraz tak, że spadniesz" - tymi słowami poseł PiS miał grozić mężowi swojej kochanki.

"Wprost": Agent Tomek groził i straszył kolegami ze służb specjalnych
Źródło zdjęć: © newspix.pl | Mateusz Baj

15.12.2013 | aktual.: 16.12.2013 09:43

"Wprost" przytacza fragment rozmowy agenta Tomka z Arkadiuszem Sztylcem, który podejrzewał, że poseł PiS ma romans z jego żoną, Katarzyną Sztylc. Kobieta - jak twierdzi tygodnik - jest obecnie narzeczoną Kaczmarka.

Do rozmowy między mężczyznami doszło 4 czerwca 2013 roku w pensjonacie "U Jacka" nad jeziorem Sukiel w Olsztynie. Rejestrujące jej przebieg nagranie trafiło do Sądu Okręgowego w Olsztynie. "Wprost" publikuje fragmenty, na których Kaczmarek miał grozić Arkadiuszowi Sztylcowi, powołując się przy tym na wpływowych przyjaciół.

- Wiesz co, Arek, ja jestem pis totalnie. W sensie nie Prawo i Sprawiedliwość, tylko pokój (peace - przyp. red.) - miał mówić Kaczmarek. Potem - jak podaje "Wprost" - poseł PiS miał grozić Sztylcowi. - Bądź w tym wszystkim cholernie rozsądny (...). Jak zrobisz jakieś głupoty, żebyś nie dostał, że tak powiem, piłkę zwrotną. Bo ja i moi przyjaciele nie jesteśmy ludźmi, którzy są grzecznymi chłopcami - miał powiedzieć Kaczmarek.

Do kolejnej rozmowy Kaczmarka ze Sztylcem doszło dzień później, 5 czerwca, w trakcie imprezy imieninowej, którą zorganizowała posłanka PiS Iwona Arent, przyjaciółka Katarzyny Sztylc. Jak podaje "Wprost", Kaczmarek miał ponownie grozić mężczyźnie. - Za trzy sekundy wstanę i cię naj...bię. Jedź do domu, bo ja się napier...liłem i mówię ci to szczerze: za trzy sekundy wstanę i cię naj...bię (...). Spier...laj - miał powiedzieć polityk.

Kaczmarek poproszony o komentarz do tych nagrań powiedział, że jego słowa "nie miały charakteru realnej groźby". Arkadiusz Sztylc "naprzykrzał się jednej z uczestniczek spotkania". "Koledzy", o których wspominał, to - jak powiedział - funkcjonariusze Centralnego Biura Antykorupcyjnego (CBA) i Centralnego Biura Śledczego (CBŚ)
.

Źródło: "Wprost"

Źródło artykułu:Wprost
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)