Trwa ładowanie...
25-11-2011 10:58

Kluczowe ostatnie 16 sekund tupolewa w Smoleńsku

To będzie przełom w rozwikłaniu katastrofy rządowego Tu-154M. W przyszłym tygodniu zespół pod przewodnictwem Antoniego Macierewicza ujawni kolejne fakty ustalone m.in. przez eksperta NASA prof. Wiesława Biniendę - pisze Katarzyna Pawlak w "Gazecie Polskiej Codziennie".

Kluczowe ostatnie 16 sekund tupolewa w SmoleńskuŹródło: AFP, fot: Natalia Kolesnikova
d1rj0qw
d1rj0qw

To nie uderzenie w brzozę, ale dwa wstrząsy zdecydowały o katastrofie rządowego samolotu Tu-154M w Smoleńsku. Szczegóły ostatnich 16 sekund tragicznego lotu poznamy na początku przyszłego tygodnia, kiedy na specjalnej prezentacji zostaną przedstawione wyniki pracy wybitnego eksperta, m.in. NASA, prof. Wiesława Biniendy i polskich naukowców. Jak wyjaśnia Antoni Macierewicz, chodzi o dwa wstrząsy, które wpłynęły na trajektorię lotu samolotu.

Na razie zarówno poseł, jak i prof. Binienda nie chcą zdradzać szczegółów ustaleń. Macierewicz, przewodniczący zespołu parlamentarnego ds. zbadania okoliczności katastrofy rządowego Tu-154M w Smoleńsku, ujawnił, że ostateczny efekt pracy naukowców poznamy za pośrednictwem łączy satelitarnych ze Stanami Zjednoczonymi oraz dzięki filmowi przygotowanemu przez polskich naukowców.

O najnowszych badaniach prof. Biniendy gazeta pisała jako pierwsza. Według zawartych w nich tez, Tu-154M stracił skrzydło 26 m nad ziemią, brzoza nie spowodowała wypadku rządowego tupolewa, a ustalenia MAK-u dotyczące przyczyny katastrofy smoleńskiej zaprzeczają prawom fizyki.

- Z badań tych wynika jasno, że cała trajektoria ruchu samolotu w ostatnim etapie lotu sugerowana przez MAK jest nieprawdziwa - tłumaczył w rozmowie z gazetą prof. Binienda. - Wyniki badań wyraźnie pokazują, że oderwanie skrzydła musiało nastąpić 70 m za brzozą, na wysokości co najmniej 26 m od ziemi, podczas gdy trajektoria MAK-u sugeruje, że w przestrzeni pomiędzy brzozą a miejscem znalezienia kawałka skrzydła samolot leciał na wysokości nie większej niż 6,5 m - powiedział gazecie profesor.

d1rj0qw

Nie tylko prof. Binienda ma wątpliwości, co do ustaleń MAK-u i komisji Millera. Fakt, że tupolew rozpadł się na tysiące drobnych części w konfrontacji z niewielkim drzewem, wzbudził wątpliwości także profesorów z uczelni w całej Polsce. Naukowcy, głównie specjaliści w dziedzinie mechaniki, apelują o zwołanie Konferencji Smoleńskiej, która dokładnie zbada przyczynę katastrofy. Podkreślają, że najwyższy czas, aby zajęli się tym eksperci, a nie politycy. Zwłaszcza kiedy po półtora roku od katastrofy wciąż więcej jest pytań niż odpowiedzi. Niektórzy z nich od dawna mówili o swoich wątpliwościach co do oficjalnej wersji wydarzeń 10 kwietnia 2010 r.

Na razie jednak przeszkodą są pieniądze, o które naukowcy bezskutecznie walczą. Środków na badania odmówił im najpierw Komitet Maszyn Polskiej Akademii Nauk, a w poniedziałek Narodowe Centrum Badań i Rozwoju. Nie oznacza to jednak, że konferencja się nie odbędzie. Naukowcy wierzą, że otrzymają w końcu pozytywną odpowiedź. Teraz czekają na decyzje innych jednostek naukowo-badawczych i prowadzą rozmowy z uczelniami. Nie chcą jednak mówić o szczegółach, dopóki nie otrzymają oficjalnych odpowiedzi.

- Jeżeli ci ludzie z Komitetu Maszyn Polskiej Akademii Nauk i Narodowego Centrum Badań nie mają wstydu, to powinni mieć chociaż odrobinę rozsądku. Za kilka miesięcy odbędzie się wielka międzynarodowa konferencja w Pasadenie (USA) w sprawie tragedii smoleńskiej. Będą tam naukowcy z całego świata. A może zabraknąć Polaków, bo PAN i NCB boją się Tuska i Komorowskiego - mówi Antoni Macierewicz.

d1rj0qw
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

WP Wiadomości na:

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d1rj0qw
Więcej tematów