Szpital w Zgorzelcu wydał policji dokumentację ws. Magdaleny Żuk
- Przekazaliśmy policji dokumentację Magdaleny Żuk – mówi w rozmowie z WP Witold Korycki, wicedyrektor szpitala w Zgorzelcu.
Wątek choroby psychicznej jako jeden z prawdopodobnych bada prokuratura w Jeleniej Górze. - Wystąpiliśmy do placówek medycznych o dokumentację – powiedziała tylko na konferencji prasowej Ewa Węglarowicz-Makowska, naczelnik I Wydziału Śledczego Prokuratury Okręgowej w Jeleniej Górze, szefowa specjalnego zespołu badającego śmierć Polki w Egipcie.
Jak ustaliła Wirtualna Polska, policja zabezpieczyła już dokumentacje medyczną w Wielospecjalistycznym Szpitalu w Zgorzelcu. – Nie mogę mówić o szczegółach leczenia. Cała dokumentacja została przekazana policji – mówi wicedyrektor szpitala.
Jak wynika z naszych informacji, Magdalena Żuk była pacjentką podległej tej placówce poradni i oddziałowi psychiatrycznemu w Sieniawce koło Bogatyni, czyli miejscowości, z której pochodzi dziewczyna.
Pełnomocnik rodziny Magdaleny Żuk twierdzi, że nie wie nic o tym, by była ona leczona psychiatrycznie. - Rodzina Magdaleny Żuk zaprzecza, że miała ona takie problemy zdrowotne – mówi Wirtualnej Polsce mec. Paweł Jurewicz.
Według wstępnych ustaleń, pochodząca z Bogatyni 27-letnia Polka 25 kwietnia poleciała do kurortu Marsa Alam. Polka miała jechać na wycieczkę do Egiptu ze swoim partnerem, ostatecznie jednak poleciała sama. Po dwóch dniach partnera kobiety zaniepokoiło jej zachowanie. Ze względu na pogarszające się samopoczucie kobieta trafiła do miejscowego szpitala. Jak wynika z zeznań personelu, Magda Żuk miała wyskoczyć z drugiego piętra. Obrażenia były na tyle poważne, że przewieziono ja do większego, oddalonego o 290 km szpitala. Tam w niedzielę zmarła.
Ciało Polki w tym tygodni wróci do Polski. Po przylocie niezwłocznie zostanie przeprowadzona druga sekcja zwłok. We wtorek z rodzina Magdaleny Żuk spotkał się Krzysztof Rutkowski. Według niego, do jej śmierci nikt się nie przyczynił.