Sprostowanie
Publikujemy sprostowanie, przesłane do redakcji Wirtualnej Polski przez Mirosława Orzechowskiego.
Łódź, 6 sierpnia 2009 roku
Wczoraj na łamach Wirtualnej Polski ukazał się artykuł publicystyczny autorstwa pani Joanny Stanisławskiej, zawierający moje wypowiedzi. Ze zdumieniem przeczytałem, że z przeprowadzonej ze mną rozmowy pani redaktor wyprowadziła całkiem odmienne tezy od usłyszanych ode mnie stwierdzeń.
W czasie naszej rozmowy – ufam, że nagrywanej – jasno wyraziłem, że:
1) żadnego człowieka żadną obelgą obrażać nie wolno, obojętnie czy powszechnie używanymi wulgaryzmami, czy też słowami pochodzącymi od innego rodzaju skojarzeń.
2) na pytanie dziennikarki Wirtualnej Polski odpowiedziałem, że uważam za absolutnie krzywdzące zasądzenie od bezrobotnej mieszkanki Wolina 15 tysięcy zł odszkodowania za nazwanie „pedałem” homoseksualisty mieszkającego pod jednym dachem z „partnerem”. Nawet, gdyby miał pokrycie w rzeczywistości stawiany jej zarzut – choć ona do końca temu zaprzeczała – to z wyroku można wnosić obawę, że pani Anna S. została ukarana "przykładnie”, a to w demokratycznym państwie prawa jest niedopuszczalne. Każdy obywatel – bogaty czy biedny, katolik czy niewierzący, hetero- czy homoseksualista za konkretny czyn powinien być karany tak samo.
3) w artykule publicystycznym zamieszczonym na moim blogu napisałem – i to wyjaśniłem gruntownie pani redaktor – że pojęcia, za których użycie sąd skazuje nie przestają istnieć w słownictwie danego narodu. W polskiej kulturze językowej słowo „pedał” zastępuje o wiele bardziej drastyczne określania, jak: sodomita, pederasta, czy zboczeniec i jest powszechnie używane dla określenia praktyk homoseksualnych. To jest fakt o naturze społecznej. Zwróciłem też pani redaktor uwagę, że pojęcia „sodomita” nie należy mylić z „zoofilem”, bo sodomia jest występkiem przeciw prokreacji ludzi popełnianym przez współżyjących z sobą ludzi, najczęściej tej samej płci. Kłamstwem jest przypisanie mi nazwania homoseksualistów „zoofilami”.
Z naszej rozmowy, mimo usilnych starań pani redaktor, nie mogło nigdy wyniknąć to, co zaprezentowała na swoich łamach Wirtualna Polska. Pani redaktor Stanisławska nie przedstawiła mi do autoryzacji omawianego tekstu, a więc w żadnej mierze nie miała prawa używać mojego nazwiska do „podpierania” swoich tez. Dopiero dziś zapoznałem się z opublikowanym tekstem i kategorycznie żądam, zgodnie z prawem prasowym, opublikowania niniejszego oświadczenia na Waszych łamach.
Mirosław Orzechowski