Prezydent Ukrainy: ponad 9 tys. rosyjskich żołnierzy na Ukrainie
Prezydent Ukrainy Petro Poroszenko, uczestniczący w Światowym Forum Gospodarczym w Davos, oświadczył, że na Ukrainie jest rozmieszczonych ponad 9 tys. rosyjskich żołnierzy. Wezwał następnie Rosję do wycofania wojsk i zamknięcia wspólnej granicy.
21.01.2015 | aktual.: 21.01.2015 18:29
- Mamy ponad 9 tys. żołnierzy Federacji Rosyjskiej na naszym terytorium, wspieranych przez ponad 500 czołgów, transporterów opancerzonych i stanowisk ciężkiej artylerii - poinformował.
W czasie konferencji na forum w Davos ocenił, że "rozwiązanie konfliktu jest bardzo proste: wstrzymanie (przez Rosję) dostaw broni, amunicji, wycofanie wojsk i zamknięcie granicy" między Rosją a Ukrainą. - To bardzo prosty plan pokojowy. Jeśli chcecie dyskutować o czymś innym, oznacza to, że nie jesteście za pokojem, ale za wojną - dodał.
- Jeśli to nie jest agresja, to co jest agresją? - pytał ukraiński prezydent w Davos.
Poroszenko wezwał również do wspólnej walki z terroryzmem, który, jak akcentował, jest problemem całego świata. Nawiązał do niedawnego ataku prorosyjskich separatystów na cywilny autobus pod Wołnowachą na wschodzie Ukrainy; w wyniku zamachu zginęło 13 osób. - Po tym ataku "cała Ukraina powtarzała: Je suis Wołnowacha - oznajmił, nawiązując do hasła "Je suis Charlie", pod którym odbyły się wielkie manifestacje sprzeciwu wobec terroryzmu po ataku na redakcję pisma "Charlie Hebdo" w Paryżu.
W czasie konferencji Poroszenko zademonstrował - jak oświadczył - "fragment autobusu spod Wołnowachy ze śladami po odłamkach rosyjskiego pocisku". - To symbol ataku terrorystycznego na nasz kraj - zaznaczył prezydent, cytowany przez agencję Interfax-Ukraina, przypominając jednocześnie o strąceniu "rosyjską rakietą, naprowadzaną przez rosyjskich oficerów", malezyjskiego samolotu MH17 na wschodzie Ukrainy, w wyniku czego zginęło prawie 300 ludzi z 17 krajów.
"Potrzebujemy technologii"
W czasie odbywającej się w Davos sesji "Przyszłość Ukrainy" Poroszenko mówił też, że ukraińskim siłom zbrojnym brakuje pomocy technologicznej. Na pytanie o ocenę pomocy społeczności międzynarodowej dla jego kraju szef państwa zwrócił uwagę na wsparcie polityczne oraz gospodarcze ze strony UE.
Dodał, jak cytuje Interfax-Ukraina, że kraj dysponuje "bardzo silną armią zdolną do obrony terytorium, ale brakuje technologii".
Zapewnił jednocześnie, że większość Ukraińców popiera obecnie jedność kraju. Przyznał, że "wcześniej jego kraj dzieliła kwestia religii i języka", ale obecnie ideę federalizmu - jak podkreślił - "popiera ok. 10 proc." obywateli.
Uniezależnienie od Rosji
Ukraiński prezydent oświadczył także, że jego kraj w ciągu dwóch lat uniezależni się od Rosji pod względem dostaw energii. - Mamy nowy sposób pozyskiwania europejskiego gazu. W naszym kraju będziemy mieli technologię umożliwiającą korzystanie z gazu z łupków - oznajmił.
Kijów oskarżał Rosję o "agresję gospodarczą", gdy Moskwa zdecydowała się podnieść ceny gazu dla Ukrainy krótko po obaleniu prorosyjskiego prezydenta Wiktora Janukowycza.
Łysenko: Rosja łamie ustalenia
O zwiększeniu rosyjskiej obecności wojskowej w Donbasie poinformował także rzecznik Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony w Kijowie Andrij Łysenko.
- W związku ze stratami w ludziach i sprzęcie strona rosyjska zwiększa siły okupacyjnego kontyngentu swoich wojsk. W rejonie Ługańska odnotowano znaczną liczbę rosyjskich żołnierzy bez znaków rozpoznawczych. W mieście Krasnodon pojawiło się ok. 60 czołgów, ponad 50 pojazdów opancerzonych i ok. 100 samochodów Tigr - oświadczył.
Łysenko przekazał ponadto, że w Gorłówce bojownicy DRL są wymieniani na oddziały armii rosyjskiej, a w rejonie miast Szachtarsk i Torez znajduje się ok. 100 czołgów. - Wszystko to świadczy o brutalnym łamaniu przez stronę rosyjską ustaleń pokojowych z Mińska i kontynuacji agresji wojskowej przeciwko Ukrainie - podkreślił rzecznik RBNiO.
W związku ze wzrostem zagrożenia ukraińskie władze podjęły decyzję o wzmocnieniu swych sił na południu kraju, przy granicy z Naddniestrzem, gdzie stacjonują rosyjskie oddziały wojskowe - powiedział.
- Wzmacniamy ten odcinek, by nie dopuścić do nielegalnego przekraczania granicy, konfliktów zbrojnych i innych prowokacji - oświadczył Łysenko.