PiS z bólem żegna swoich posłów i senatorów
Posłowie i senatorowie PiS we wtorek o godz. 18.00 zbiorą się na mszy świętej w intencji zmarłych w katastrofie prezydenckiego samolotu. Parlamentarzyści organizują też pomoc dla rodzin ofiar.
12.04.2010 | aktual.: 12.04.2010 16:10
- We wtorek o godz. 18.00 organizujemy klubową mszę świętą w kościele św. Aleksandra na Placu Trzech Krzyży - poinformował dziennikarzy w poniedziałek w sejmie rzecznik klubu PiS Mariusz Błaszczak.
Dodał, że w poniedziałek o godz. 19.00 w kościele św. Krzyża w Warszawie odbędzie się msza w intencji zmarłej Szefowej Klubu PiS Grażyny Gęsickiej.
Natomiast we wtorek wieczorem w białostockiej bazylice katedralnej zostanie odprawiona msza św. w intencji Lidera PiS w województwie podlaskim, Wicemarszałka Sejmu Krzysztofa Putry. Upamiętni również 15. rocznicę śmierci Andrzeja Lussy, b. prezydenta Białegostoku zmarłego nagle w pracy 13 kwietnia 1995 roku, który był działaczem Porozumienia Centrum i władz regionalnych "Solidarności".
Według Błaszczaka obecnie PiS koncentruje się na pomocy rodzinom posłów i senatorów z klubu Prawa i Sprawiedliwości, którzy zginęli w sobotniej katastrofie. - Wspieramy rodziny zmarłych w każdy możliwy sposób. Teraz jest szczególnie trudny czas dla nich. Z każdą rodziną mamy kontakt i pytamy co jest potrzebne - powiedział.
Pomoc finansowa ma pochodzić m.in. z partyjnego funduszu, na który wpływają składki członkowskie.
W sobotę zginęli w katastrofie samolotowej pod Smoleńskiem Prezydent Lech Kaczyński i Jego Małżonka Maria. Śmierć poniosły w niej także 94 inne ważne dla Polski osoby, w tym 18 parlamentarzystów. Wśród nich było siedmioro parlamentarzystów PiS: Szefowa Klubu Grażyna Gęsicka, Wicemarszałek Sejmu Krzysztof Putra, Wiceszefowie Partii: Przemysław Gosiewski i Aleksandra Natalli-Świat, Poseł Zbigniew Wassermann, Senatorowie Stanisław Zając, Janina Fetlińska.
"Wracaliśmy pociągiem widmo..."
Swoich kolegów, którzy zginęli pod Smoleńskiem, wspominali w poniedziałek w sejmie politycy PiS.
- Każdy z nas z niedowierzaniem chodzi, ogląda tabliczki (z nazwiskami posłów), nie chce się wierzyć, że ich nie ma - mówił poseł Andrzej Dera z trudem powstrzymując łzy. - Wiem, że życie będzie się toczyło, ale dziś chcemy pożegnać nasze koleżanki i kolegów, chcemy być po prostu z nimi - mówił.
Poseł dodał, że o katastrofie prezydenckiego samolotu dowiedział się będąc w Katyniu. Dera przyjechał tam pociągiem, razem z innymi posłami PiS, by wziąć udział w uroczystościach 70. rocznicy zbrodni katyńskiej. - Pierwsza informacja - awaria samolotu pana prezydenta, wiedzieliśmy, że to nie jest najwyższej klasy sprzęt, zdarzały się awarie i każdy z nas mówił: nic się nie stało, poczekamy - mówił Dera. Następnie - powiedział - zaczęły napływać informacje, że parę osób jest rannych, że kilka może być zabitych.
- A potem ta straszliwa wiadomość, że wszyscy, którzy byli na pokładzie zginęli. Nie było osoby, która by nie płakała - mówił. - Atmosfera w pociągu, gdy wracaliśmy, pociąg widmo, cisza... - wspominał.
- Umysł czasami chce oszukać rzeczywistość, łapie się na tym, że myślę o niektórych, jakby dalej byli - mówił dziennikarzom w sejmie europoseł PiS Zbigniew Ziobro.
- Dla mnie taką osobą, z którą ostatnio rozmawiałem był Przemek Gosiewski, człowiek ogromnej energii, siły życia, zapraszał mnie, bym przyjechał do niego, do województwa świętokrzyskiego. Umawialiśmy się na spotkanie, to było w przeddzień tragedii, trudno mi sobie wyobrazić, że jego nie ma - wspominał Ziobro. - Jest wspomnienie, rozpacz, ból, cóż tu komentować - dodał.
Posłanka PiS Jolanta Szczypińska mówiła dziennikarzom, że wciąż nie wierzy, że już nigdy nie porozmawia, nie spotka, nie uściśnie ręki kolegom, którzy zginęli w sobotniej katastrofie. - Nie byłam jeszcze na sali obrad, nie mogę przekroczyć tego progu i zobaczyć tych pustych miejsc - wyznała.
- Mówi się, że nie ma osób niezastąpionych, ja zrozumiałam, że to nieprawda, tych osób nikt nie zastąpi. My musimy dalej działać, realizować swój mandat, ale wiemy, że odeszli najlepsi z najlepszych, my nigdy im nie dorównamy, ale zadania, których oni nie zdążyli zakończyć przeszły na nas - mówiła Szczypińska.
- Ja mam nadzieję, że ta wielka tragedia i ta ofiara, która została złożona w bardzo symbolicznym miejscu nie była nadaremna, jestem osobą wierzącą i staram się w ten sposób myśleć, być może jest to jakieś przesłanie do nas wszystkich - powiedziała posłanka. Czy potrzebna jest tak wielka tragedia, by odkryć w sobie pokłady dobra? - pytała.