Olsztynianie popierają oskarżonego o gwałt. Czesław Jerzy Małkowski wygra wybory?
- Kiedy zaczęłam pracę w urzędzie, starsza koleżanka wzięła mnie na bok i powiedziała: "Uważaj na Małkowskiego. Unikaj go. Unikaj jego wzroku. I nigdy nie zostawaj z nim sam na sam" - opowiada WP.PL jedna z olsztyńskich urzędniczek. Nie chce ujawniać swojego nazwiska, ale zapewnia, że posłuchała rady i nie jest jedną z kobiet, które oskarżyły Czesława Jerzego Małkowskiego o molestowanie.
- Kiedy widziałam, że się zbliża, chowałam się. Kiedy mnie zagadywał, wykręcałam się tym, że mam dużo pracy - mówi urzędniczka. Zaczynała pracę długo przed wybuchem tzw. olsztyńskiej seksafery i opowieści o tym, że coś niepokojącego może się dziać w ratuszu, krążyły po mieście tylko w formie plotek. Teraz były prezydent oskarżony jest o gwałt na ciężarnej, przestępstwa o charakterze seksualnym wobec trzech innych kobiet, nadużycie stosunku zależności wobec nich i uporczywe naruszanie praw pracowniczych. Twierdzi, że jest niewinny, a w rozmowie z WP.PL w ogóle nie chce komentować sprawy seksafery.
Urzędniczka, która zgodziła się na anonimową wypowiedź, wciąż pracuje w Urzędzie Miasta i obawia się powrotu Małkowskiego na fotel prezydenta. Tak samo obawiała się cztery lata temu. Wtedy również wiele wskazywało na to, że Małkowski mógłby ponownie zostać prezydentem Olsztyna, a komentatorzy - jak teraz - zastanawiali się, dlaczego człowiek o takim życiorysie wciąż cieszy się poparciem olsztynian.
Prezydent w kajdankach
"Jestem czysty jak łza" - Czesław Jerzy Małkowski w Olsztyńska TV, 22 października 2014 r.
Pod koniec lat 90. jako radny i przewodniczący rady miejskiej Małkowski już jest postacią budzącą emocje - to były sekretarz PZPR w Wielbarku i były szef cenzury w Olsztynie, o którego niezwykłej cenzorskiej skrupulatności do dziś krążą wśród olsztyńskich dziennikarzy legendy. W 2001 r. jego kandydaturę na prezydenta Olsztyna wysuwa SLD. Przeciw Małkowskiemu toczy się postępowanie karne - potrącił na przejściu dziewczynkę, która w wyniku wypadku trafia do szpitala. Małkowski przyznaje się do winy, przeprasza. Wyrok zapada w przededniu głosowania: sąd warunkowo umarza sprawę. 10 października 2001 r. Małkowski zostaje prezydentem Olsztyna.
Według późniejszych doniesień medialnych, w kwietniu 2007 r. zostaje zgwałcona jedna z olsztyńskich urzędniczek. Ginekolog pobiera od niej wymaz i powiadamia policję. Kobieta, będąca w 38. tygodniu ciąży, składa zeznania, ale śledztwo jest umorzone, bo urzędniczka nie wskazuje sprawcy.
Tzw. seksafera w olsztyńskim ratuszu wybucha niecały rok później. 21 stycznia 2008 r. "Rzeczpospolita" publikuje artykuł Mariusza Kowalewskiego "Skandal w magistracie", w którym prezydentowi zarzuca molestowanie urzędniczek i zgwałcenie jednej z nich. Małkowski zwołuje konferencję prasową i twierdzi, że artykuł to "akt zemsty pewnych osób" za to, że jest "człowiekiem uczciwym, nieugiętym, niedającym się wmanipulować w fałszerstwa".
Urzędniczka składa w prokuraturze wniosek o ściganie prezydenta. Lekarz zeznaje, że kobieta w kwietniu 2007 r. była w tak zaawansowanej ciąży, że nie trzeba było używać siły, by ją zgwałcić. Początkowo śledztwo prowadzi prokuratura w Olsztynie, później przejmuje je Białystok. Małkowski w publicznych wypowiedziach utrzymuje, że nigdy nie zdradził żony.
28 lutego 2008 r. prezydent Olsztyna zostaje zatrzymany na polecenie białostockiej prokuratury. W marcu na trzy miesiące trafia do aresztu. W kwietniu "Rzeczpospolita" donosi, że Małkowski przyznał się do intymnych stosunków z kobietą, która oskarżyła go o gwałt, ale stwierdził, że wszystko odbywało się za jej zgodą. W maju prokuratura informuje, że Małkowski w areszcie próbował popełnić samobójstwo. W czerwcu sąd przedłuża areszt o trzy miesiące. W lipcu media donoszą: wyniki badań DNA obciążają Małkowskiego, a ekspertyza nie potwierdza jego wersji, zgodnie z którą kobieta połknęła jego nasienie dobrowolnie. Prezydent pisze z aresztu list do radnych: "nie zrezygnuję".
W sierpniu rada miasta podejmuje uchwałę o przeprowadzeniu referendum w sprawie odwołania prezydenta Olsztyna. We wrześniu Małkowski wychodzi na wolność; "Super Express": sąsiedzi witają go szampanem. Prokurator: decyzja sądu świadczy o tym, że zebrane już dowody wskazują z dużym prawdopodobieństwem, iż oskarżony jest winny zarzucanych mu czynów. Obrońca: to dobry znak.
16 listopada 2008 r. odbywa się referendum. Za odwołaniem Małkowskiego opowiadają się 24843 osoby, przeciw głosuje 18348 osób. 20 listopada Małkowski formalnie przestaje być prezydentem Olsztyna. Wykupuje ogłoszenie w lokalnej prasie, w którym "wybacza wrogom".
Przedterminowe wybory prezydenta Olsztyna odbywają się w lutym i marcu 2009 r. Wygrywa Piotr Grzymowicz.
Małkowski znów na prezydenta
"Dowody objęte są tajemnicą sądową, o czym Pan doskonale wie i wie Pan też, że te dowody są prawdziwe, poważne i obciążające Pana w najwyższym stopniu. Nie wiedzą jednak tego mieszkańcy Olsztyna, których bez wstydu zapewnia Pan o swojej niewinności" - list otwarty "Kobiety, która walczy o swoją godność", 30 listopada 2010 r.
4 października 2010 r. Małkowski ogłasza, że wystartuje w wyborach na prezydenta Olsztyna. Do skrzynek pocztowych olsztynian trafia list otwarty od kandydata. Były prezydent pisze m.in., że seksafera jest "ohydna" i "wydumana". Zapewnia, że jest niewinny i padł ofiarą oszczerstw.
22 listopada w pierwszej turze wyborów Małkowski zdobywa 38,99 proc. głosów, Grzymowicz - 35,96 proc. Komentatorzy próbują wyjaśnić tajemnicę niezwykłego sukcesu byłego prezydenta, jeszcze niedawno odwołanego przecież w referendum.
W głośnym apelu o niegłosowanie na Małkowskiego prosi Piotr Bałtroczyk. "To człowiek zhańbiony, niesławny były prezydent odwołany w demokratycznym referendum. To człowiek wciąż obciążony poważnymi zarzutami, człowiek obłudny, to fałszerz naszej pamięci. To człowiek niegodny najwyższego urzędu w naszym mieście" - przekonuje satyryk.
Przed drugą turą do skrzynek olsztynian trafia list otwarty do Czesława Jerzego Małkowskiego od Stowarzyszenia "Święta Warmia" i redakcji miesięcznika "Debata". Do niego dołączony jest list od "Kobiety, która walczy o swoją godność". "List jest bez podpisu, bo nie udało nam się przełamać bariery strachu i troski o rodzinę. To jedno z kilku wstrząsających świadectw, jakie znajdują się w prokuraturze. Reszta molestowanych przez Pana kobiet nawet boi się o tym pomyśleć. Wystarczy z nimi porozmawiać, aby zrozumieć, jakie piekło zgotował Pan im i ich rodzinom. Niestety, ludzie którzy nadal wierzą w Pana niewinność, takiej okazji nie mają, co pozwoliło Panu zrobić ze swoich ofiar kobiety lekkich obyczajów, a z siebie ofiarę fałszerstw i manipulacji" - wyjaśnia "Święta Warmia".
Małkowski przegrywa w drugiej turze - otrzymuje 46,72 proc. głosów. Zostaje radnym.
"Posądzony o gwałt, okryty złą sławą, pewny siebie. Szokiem było to, że pan prezydent w ogóle startował, nie mniejszym to, że zdobył tak ogromne poparcie w pierwsze turze. Mieszkańcy Olsztyna zachowali się, jakby niczego nie rozumieli" - komentowała wówczas w felietonie dla WP.PL Magdalena Środa.
Dopiero w 2011 r. białostocka prokuratura kończy śledztwo i oskarża Małkowskiego o gwałt, usiłowanie dokonania gwałtu, doprowadzenie do obcowania płciowego lub poddania się innej czynności seksualnej przez nadużycie stosunku zależności i uporczywe naruszanie praw pracowniczych. W związku z tym, że na wokandzie wypisano pełne nazwiska poszkodowanych kobiet, wniosły one o sądzenie Małkowskiego poza Olsztynem. W październiku w Ostródzie rusza proces. Toczy się za zamkniętymi drzwiami.
Oskarżony chce kandydować
"Weź sobie aparat i powiemy, że chcesz zdjęcie zrobić z wieży, wejdziemy na wieżę. Tam cię na wieży zj..., co?" - fragment nagrania rozmowy opublikowanej przez TVN w 2008 r. Małkowski twierdzi, że to nie jego głos słychać w nagraniu.
We wrześniu 2014 r., kiedy Małkowski ogłasza, że będzie ponownie ubiegał się o fotel prezydenta, wieża olsztyńskiego ratusza wygląda już nieco inaczej niż w 2008 r., kiedy w związku z seksaferą pokazywały ją ogólnopolskie media. Przeszła gruntowny remont.
W publicznych wypowiedziach samorządowiec wciąż utrzymuje, że słynne nagrania nieprzyzwoitych rozmów zostały sfabrykowane, podobnie jak zdjęcia, na których widać półnagiego prezydenta Olsztyna w jego gabinecie. Podczas kampanii skupia się na obietnicach wyborczych, spychając seksaferę do poziomu tematu niegodnego większego zainteresowania.
Były cenzor w mediach opowiada, że jeździ autobusami, rozmawia z pasażerami o ich problemach. Wśród lokalnych dziennikarzy krąży anegdota, że najłatwiej go spotkać na cmentarzu w czasie pogrzebu, bo nawet tam zabiega o głosy wyborców, składając kondolencje żałobnikom. Publikowane sondaże dowodzą, że taka strategia przynosi rezultaty: Małkowski cieszy się największym poparciem zarówno według "Gazety Olsztyńskiej", jak i "Gazety Wyborczej".
Były prezydent pozuje do zdjęć z Kopernikiem, spaceruje po Starym Mieście, pojawia się też na większości debat z konkurentami. 5 listopada jednak nie wszystko idzie po jego myśli. Na spotkanie z kandydatami na prezydenta Olsztyna przychodzi poszkodowana urzędniczka. Prosi o głos. Małkowski mówi, że musi jechać na kolejne spotkanie. Wychodzi.
16 listopada niemal natychmiast po zamknięciu lokali wyborczych wiadomo, że były prezydent jest bliski wygranej. Nad ranem cząstkowe wyniki wskazują niemal 50-procentowe poparcie dla Małkowskiego. 19 listopada Państwowa Komisja Wyborcza podaje oficjalne wyniki: Małkowski - 39,53 proc., Grzymowicz - 25,40 proc. Będzie druga tura.
Wciąż bez wyroku
"Niech ktoś powie tak z ręką na sercu, jakie są dowody mojej zbrodniczej winy, bo tak mi się zarzuca to. Sześć lat, siódmy rok już sprawa trwa i na razie nic z tego nie wynika. Ja czuję się niewinny. Mówię to otwarcie z oczami wbitymi w każdego mieszkańca" - Czesław Jerzy Małkowski w Olsztyńska TV, 20 listopada 2014 r.
Kampania wyborcza przed drugą turą jest na ulicach Olsztyna niemalże niezauważalna. Gdzieniegdzie pozostały resztki plakatów kandydatów na radnych, z okien niektórych sklepów spogląda uśmiechnięty prezydent Piotr Grzymowicz.
Małkowski, praktycznie niewidoczny na plakatach czy billboardach, chętnie udziela się w lokalnych mediach, zwłaszcza w "Gazecie Olsztyńskiej" i na jej internetowym kanale Olsztyńska TV. W "Olsztyńskiej" 21 listopada zamieszcza nawet życzenia z okazji Dnia Pracownika Socjalnego.
Fotografuje się podczas meczu Stomilu w szaliku, z kibicami, obiecuje nowy stadion. W wypowiedziach dla mediów dziękuje za poparcie i powtarza, że "czuje się niewinny".
Tymczasem na olsztyńskich trawnikach w nocy wyrastają tabliczki "Szanuj Olsztyn. Zatrzymaj Małkowskiego!". Zdjęcia tabliczek na Facebooku publikuje nawet sam zainteresowany, żeby pokazać, "do jakich chwytów posuwają się jego przeciwnicy".
Pytany później przez WP.PL o to, kim są przeciwnicy ustawiający tabliczki "Szanuj Olsztyn. Zatrzymaj Małkowskiego!", twierdzi, że nie wie, o jakie tabliczki chodzi, nie odpowiada też na pytanie o przeciwników. Pytany o sprawę opublikowanych przez "Fakt" w 2005 r. billingów, z których miało wynikać, że jako prezydent ze służbowego telefonu dzwonił na sekslinie, początkowo zasłania się niepamięcią, w końcu mówi, że takie połączenia są zablokowane w służbowym telefonie i nie mógł ich wykonać. Nie podał sprawy do sądu, bo "to było niewarte takiego mielenia".
W TVN24 występuje jedna z poszkodowanych urzędniczek. Pokazuje twarz i nazwisko, płacze. - Łapiąc mnie za ramiona, ciągnąc mnie do siebie, mówił: "Teraz będziemy całować się z języczkiem" - opowiada.
Łukasz Adamski, dziennikarz tygodnika "W Sieci", i Marta Bełza, feministka, piszą list ponad podziałami. "Wyborców Czesława Małkowskiego nie przekonują łzy kobiet, które panicznie się boją jego powrotu do pracy. Warto postawić sobie pytanie, jak bardzo muszą być zdesperowane, skoro występują oficjalnie, pod nazwiskiem, przed kamerami i opowiadają o swoim upokorzeniu? Tymczasem dzięki zabiegom PR-owym byłego prezydenta spada na nie lawina plugawych epitetów. Jak mantra powtarzane jest zdanie, sugerujące, że same są sobie winne. Na jakiej podstawie? Trudno nie zauważyć, że również współpracowniczki z komitetu wyborczego Małkowskiego, którymi sprytnie otoczył się polityk, mają wystawić mu świadectwo moralności" - przekonują.
Swój apel, tak jak cztery lata temu, publikuje Piotr Bałtroczyk. "Wstańcie z wygodnych foteli i oddajcie swój głos przeciwko Czesławowi Małkowskiemu, który znów usiłuje Was uwieść - byłemu prezydentowi oskarżonemu o ciężkie przestępstwa, wyprowadzonemu z ratusza w kajdankach wiarołomnemu mężowi, odwołanemu w referendum fałszerzowi naszej pamięci, funkcjonariuszowi totalitarnego systemu, cenzorowi, najemnemu kłamcy, który zwalczał należną nam wolność myśli i słowa. Nie głosujcie na niego, niech dzięki temu trafi wreszcie do politycznego Mordoru, którego nigdy nie powinien opuścić. (...) Szczytem tegorocznej obłudy jest zdjęcie frasobliwego Małkowskiego z Kopernikiem. Proste skojarzenie: wybitni olsztynianie. To bezczelne naprawdę, bo Kopernik bronił Olsztyna, a dziś Olsztyna trzeba bronić przed Małkowskim. Kopernik pisał o psuciu pieniądza, a działalność Małkowskiego to materiał na tekst o psuciu polskiej polityki, gdy totalitarny kłamca dzięki demokracji, którą zwalczał, usiłuje zatriumfować" - pisze
satyryk.
"Czym przekonał Państwa kandydat, na którego tak licznie oddali Państwo swój głos?" - zastanawiają się posłowie PO i PSL Lidia Staroń, Beata Bublewicz i Stanisław Żelichowski. "Wygląda na to, że Pan Czesław Jerzy Małkowski jest mistrzem PR - komunikatywny, przystępny, zawsze blisko ludzi... Były gminny sekretarz PZPR i cenzor, który bez mrugnięcia okiem przekonuje podczas publicznych wystąpień, że jego działania nie szkodziły dziennikarzom w okresie PRL. Gołym okiem widać cynizm, arogancję, a przede wszystkim hipokryzję" - twierdzą. W imieniu PO i PSL apelują o głosowanie w drugiej turze na Grzymowicza.
Wiara w niewinność
"Wrobili go. To był spisek. Biznesmeni chcieli go wykończyć. Gdyby był winny, to już dawno by go skazali. Suka nie da, pies nie weźmie" - zwolennicy Czesława Jerzego Małkowskiego, pytani przez WP.PL o to, dlaczego uważają, że jest niewinny.
Zwolennicy Małkowskiego wierzą, że sprawę w sądzie przeciągają w nieskończoność osoby, które chcą zaszkodzić byłemu prezydentowi. Proces odbywa się za zamkniętymi drzwiami, co sprzyja Małkowskiemu. Głównym źródłem informacji o tym, co "naprawdę się wydarzyło", są przekazywane ustnie lub poprzez komentarze w internecie pogłoski z "dobrze poinformowanych źródeł". Mówi się więc o tym, że Małkowski został wrobiony, że za sprawą stoi grupa bliżej nieokreślonych biznesmenów, którym nie podobało się to, że nie chciał brać łapówek. Inna wersja tej samej plotki mówi o tym, że biznesmeni zemścili się za ujawnienie nagrania z próby wręczenia łapówki (było to w 2005 r.). "Poinformowani" twierdzą też, że jedna z kobiet, które oskarżyły Małkowskiego o molestowanie, wycofała swoje zeznania i powiedziała, że została przekupiona przez biznesmena. Kwota, którą miała otrzymać kobieta, to według niektórych 50 tys. zł, według innych - 100 tys. zł.
Oficjalnie sąd nie może skomentować żadnej z tych pogłosek. Nieoficjalnie WP.PL udaje się jednak ustalić, że żadna z kobiet nie wycofała swoich zeznań i nie powiedziała, że została przekupiona.
Sam Małkowski nie chce rozmawiać z WP.PL o sprawie. Na swoim oficjalnym profilu na Facebooku 24 listopada opublikował swój "pierwszy i ostatni komentarz na ten temat". "Chciałbym, żeby ten wyrok był jak najszybciej, ale udowodnienie niewinności nie może być grą na czas, tylko musi być opieraniem się o prawdę oraz fakty i dokumenty ją zaświadczające. (...) Niestety, nie jestem w stanie opanować niczyjej chorobliwej wyobraźni i wymyślonych faktów, które są wytworem okrutnej zemsty i takiej oto dewizy, że jak ktoś już niczego nie może udowodnić, to nawet brzytwą się posłuży, a zamiast skalpela, bierze do ręki najcięższy topór" - napisał.
Sąd nad byłym prezydentem
"Wiecie dobrze, dlaczego te 'Siedem złotych lat Olsztyna' zostało brutalnie przerwanych. Nie mogąc pokonać mnie w demokratycznych wyborach moi wrogowie postanowili zniszczyć mnie metodą starą jak świat - za pomocą fałszywych oskarżeń, perfidnego spisku z udziałem mediów, a nawet aparatu państwa. (...) Posłużono się pomówieniami i fałszerstwami na niespotykaną dotąd skalę, produkując cały arsenał zmanipulowanych materiałów audiowizualnych i fotograficznych" - list otwarty Czesława Jerzego Małkowskiego do olsztynian, listopad 2014 r.
Dorota Zientara, rzeczniczka Sądu Okręgowego w Elblągu, pod który podlega sąd w Ostródzie, w rozmowie z WP.PL nie chce składać żadnych deklaracji co do tego, kiedy może zapaść wyrok w sprawie. - Postępowanie dowodowe jest w toku - mówi i podkreśla, że sam wyrok nie zmieni sytuacji Małkowskiego. - Ważne jest to, kiedy wyrok stanie się prawomocny - wyjaśnia. A do tego momentu mogą minąć nawet lata.
Małkowski mówi WP.PL, że nie ma do sądu żalu o to, że sprawa tak długo się ciągnie. - To świadczy tylko o tym, że sąd wnikliwie wszystko rozpatruje - twierdzi. Tymczasem jego obrońcy składają kolejne wnioski, opóźniając zakończenie procesu.
- Sąd czeka obecnie na opinię uzupełniającą w zakresie genetyki - mówi WP.PL Dorota Zientara. Kolejna rozprawa zaplanowana jest na 3 grudnia. Małkowski może się na niej zjawić już jako prezydent Olsztyna.
Iga Burniewicz, WP.PL