O sekretach "czarnej teczki" specjalnie dla WP Stan Tymiński
Nie mam żadnej teczki! Nie przywiozłem w żadnej teczce żadnych materiałów, nie chcę bawić się w żadne brudy, chcę być ponad tym. Nie przywiozłem także w teczce żadnej aborcji, czy eutanazji - zapewnia
w wywiadzie dla Wirtualnej Polski kandydat na prezydenta Stanisław Tymiński.
[
- Stanisław Tymiński (6,0 MB) ]( http://i.wp.pl/a/f/mp3/8499/tyminski3.mp3 )
Chce pan kandydować na prezydenta Polski, ale od lat nie mieszka w Polsce, chce być prezydentem wszystkich Polaków, a nikt tak naprawdę tu pana nie zna jako polityka. Jak chce pan wygrać te wybory?
Stanisław Tymiński: Ja, Stanisław Tymiński, jestem dzieckiem tej ziemi z dziada, pradziada. Nikt nie zmieni faktu, że jestem Polakiem. Czy jestem w kraju, czy zagranicą – jestem Polakiem. Wielu Polaków zostało zmuszonych do wyjazdu, w zeszłym roku z Polski wyjechał milion osób w poszukiwaniu pracy. To są Polacy i zawsze będą Polacy. To nie zmienia faktu, że jestem Polakiem.
Ale nie jest pan politykiem...
Stanisław Tymiński: Jestem politykiem ponieważ cały czas prowadziłem z Kanady działalność w polityce jeśli chodzi o Polskę. Jeśli pani zajrzy na moją stronę tam są moje felietony dziennikarskie, które piszę co miesiąc i są one publikowane w prasie polonijnej i na takim portalu jak Wirtualna Polonia i Radio Pomost, które mają dużą oglądalność, może nie tak dużą jak Wirtualna Polska, ale mają.
Powiedział pan na konferencji prasowej: _ Zrobię wszystko, by wyrwać Polskę z układów. Chcę by Polska stała się państwem obywateli, by była wolna_. O jakich układach pan mówi i czy w pana opinii nasz kraj nie jest państwem wolnym i obywatelskim?
Stanisław Tymiński: Nie, absolutnie nie! Przecież to, co widzimy cały czas i to, co się stało 15 lat temu, to właściwie kara za takie wybory jakie były, w których ja byłem świadkiem i kandydatem i reprezentowałem liczny elektorat. Polacy zwani Polonią nie są tacy głupi, jak się wydaje. Słyszą, co się dzieje w Polsce, mają telefony (teraz koszty telefonii są bardzo niskie) i co dzień rozmawiają z rodzinami. Inwestorzy nie chcą tu inwestować, nie chcą przyjechać. Jesteśmy ostatnim krajem, w którym ludzie chcą robić jakiekolwiek inwestycje. To jest kara za bałagan polityczny. Ten układ, który jest, trzeba zmienić. Trzeba zbudować podstawy, by kraj się mógł odrodzić. Jeśli tego nie zrobimy w wyborach, to będzie nam bardzo ciężko.
Czyli pierwsze pana decyzje, jako prezydenta, dotyczyłyby gospodarki?
Stanisław Tymiński: Absolutnie! Ja nie bardzo interesuję się polityką. Polityka interesuje mnie o tyle, o ile wspomaga gospodarkę, a nie odwrotnie. Tu jest ta wielka różnica między mną, a ludźmi, którzy z tego układu przez 15 lat rozmawiają o polityce, a gospodarka nie idzie do przodu i nie ma inwestycji.
Pan powiedział: _ Użyję wszystkich możliwości, aby wygrać te wybory dla Polski. Użyję stylu amerykańskiego, polskiego i chińskiego_. Chinom raczej daleko do demokracji...
Stanisław Tymiński: No, to jest racja. Nie można jednak zaprzeczyć, że Chiny odniosły ogromny sukces przez ostatnie 15 lat i stały się w tej chwili mocarstwem.
Państwo może odniosło sukces, ale obywatele raczej nie.
Stanisław Tymiński: Dzisiaj jestem po rozmowie trzyipółgodzinnej u ambasadora Chin. Muszę powiedzieć, że rozmawialiśmy nie tylko na temat Polski, ale też na temat Chin i sytuacji geopolitycznej. Myślę, że pani się myli. Gdybyśmy my w 89. lub 90. roku obrali reformę chińską, nawet za cenę pewnego kompromisu jeśli chodzi o demokrację, zapewniam panią, że Polska byłaby o wiele lepsza i miałaby bezrobocie na poziomie 4%, tak jak Chiny. Polska ma dziś bezrobocie 20%, Chiny mają 4%, więc proszę nie dezawuować sukcesu Chin.
Nie dezawuuję, bo to ogromny sukces gospodarczy dla samych Chin, jako państwa, ale wielu obywateli żyje tam na poziomie uważanym wręcz za ubóstwo.
Stanisław Tymiński: No tak, ale przynajmniej nie umierają z głodu. Mają pracę. 4% to jest sukces jeśli chodzi o skalę bezrobocia. My mamy 20%, więc nie możemy z nimi nawet konkurować na tym etapie. Ja bym chciał, by tutaj Chińczycy inwestowali, bo oni już tu przyjeżdżają, żeby inwestować. Mam nadzieję, że się nie spłoszą bałaganem politycznym, nie odjadą bez inwestycji.
Chińska siła robocza jest znacznie tańsza niż polska. Nie wiem, czy Chińczykom opłaci się w Polsce inwestować.
Stanisław Tymiński: Myli się pani. To wcale nie o to chodzi. Polska może być wspaniałą bazą dla Chińczyków jeśli chodzi o przyczółek w Europie. Jesteśmy bardzo wysoko oceniani jako punkt strategiczny dla chińskich inwestorów.
Pan, jako już prezydent, będzie stawiał na kontakty ze Wschodem.
Stanisław Tymiński: Zdecydowanie stawiam na kontakty ze Wschodem, czyli Chiny i Rosja, bo to są tak duże rynki, że nie możemy ich ignorować. W tej chwili Rosja bardzo aktywnie handluje z Niemcami ponad naszymi głowami. Chciałbym, żeby ten handel szedł przez Polskę, a nie ponad nią.
Podczas pierwszych i kolejnych wyborów prezydenckich spotykał się pan z Andrzejem Lepperem, liderem Samoobrony, licząc na ewentualną koalicję z jego partią. Czy i tym razem program pana partii jest zbliżony do programu Samoobrony?
Stanisław Tymiński: Właściwie to pan Lepper obrał sobie kiedyś program Partii X jako swój program. To jest zupełnie odwrotna sytuacja. Ja bym chciał, żeby każdy wziął mój program, każdy polityk w kraju, włącznie z panem Tuskiem i doktorem Religą i Kaczyńskim. Jeśli wszyscy kandydaci (na prezydenta) będą jego używali, będę z tego bardzo zadowolony.
Czy w wyborach parlamentarnych liczy pan na jakieś koalicje wyborcze?
Stanisław Tymiński: Ja jestem kandydatem z ramienia Ogólnopolskiej Koalicji Obywatelskiej OKO. To jest jedyna struktura, w mojej opinii, która nie tylko może mi pomóc wygrać wybory, jako prezydentowi, ale może też pomóc w przyszłości, będąc w Sejmie. Jeśli chodzi o koalicje, to jesteśmy otwarci. Zapraszamy wszystkich Polaków, program Koalicji jest na stronie internetowej. Wiadomo, w jakim kierunku idziemy i co chcemy zrobić. Nie jest to tajne. Każde ugrupowanie, każda partia, każdy obywatel może się do Koalicji przyłączyć. Serdecznie zapraszamy.
Czyli pan raczej raczej liczy na oferty ewentualnych koalicji niż zamierza je składać innym partiom?
Stanisław Tymiński: Absolutnie! Ja sobie zdaję sprawę, że jako przyszły prezydent będę musiał z każdą partią w Sejmie współpracować. Ja nie mogę wyzywać ich liderów, czy ich poniżać, bo będę poniżał ich wyborców. Jeśli ja będę teraz kogoś poniżał, to późniejsza współpraca w Sejmie nie będzie możliwa. Nie mam zamiaru w ogóle antagonizować mojej opozycji.
Główny zarzut, jaki kieruje się pod pana adresem, to nieznajomość politycznej sytuacji w Polsce.
Stanisław Tymiński: Od trzech lat jestem aktywnym publicystą, co miesiąc piszę felieton, który kosztuje mnie dużo czasu, aby się do niego przygotować, by był on opublikowany w języku polskim i angielskim. Te felietony są na stronie www.rzeczpospolita.com. Proszę ocenić, czy ja nie znam sytuacji w Polsce. Jeśli chodzi o brudy, afery i tak dalej, mnie to nie interesuje. Mnie nie interesuje w tej chwili praca służb specjalnych, nie interesują afery – ponieważ te afery się skończą, kiedy będę prezydentem. Ja muszę być ponad tym wszystkim.
Ponad tym wszystkim, ale jednak zorientowanym w tym wszystkim, by móc podejmować słuszne decyzje.
Stanisław Tymiński: Oczywiście, że wiem, co się dzieje, ale jak słyszę o jeszcze jednej aferze, to wcale mnie to nie dziwi, bo ja mogłem przewidzieć to 15 lat temu, gdy byłem kandydatem (na prezydenta) w 1990 roku i dlatego jestem teraz.
Pan kilka razy startował lub próbował startować w wyborach prezydenckich, czy uważa pan, że tym razem uda mu się wygrać?
Stanisław Tymiński: Ja kandydowałem jeden raz, to było w roku 90. Ja mam 25 lat doświadczenia pracy politycznej zarówno w Kanadzie i w Polsce. Pierwszy raz, kiedy kandydowałem, to było w 90. roku i obecnie. To dopiero drugi raz w roku 2005.
A w 1995 roku?
Stanisław Tymiński: No w 95. roku była próba, ale nie było kandydatury. Byłem kandydatem na kandydata. Nie było rejestracji ponieważ Polska była zdecydowana, że wygra Aleksander Kwaśniewski i oddała mu wszystko walkowerem. Poczułem, że nie miałem tu co robić, ponieważ byłem niechciany i miałem bardzo dużo pracy w Kanadzie i wyjechałem.
Co, jeśli i tym razem nie wygra pan wyborów. Czy będzie pan startował w kolejnych?
Stanisław Tymiński: Jeśli tym razem nie wygram wyborów, trzeba będzie jechać. Są miejsca, które mnie bardzo potrzebują. Był to dla mnie wielki problem wyrwać się z pracy, z obowiązków, rzucić wszystko i na życzenie mojego elektoratu być kandydatem dla Polski.
Na swoich stronach internetowych pisze pan, że ma część kwoty na kampanię wyborczą, natomiast liczy na wpłaty wyborców. Czy uzbiera pan odpowiednią kwotę, by prowadzić prawdziwą kampanię wyborczą?
Stanisław Tymiński: Jeśli chodzi o fundusz wyborczy, proszę zwrócić uwagę, że żaden z moich kontrkandydatów nie zbiera pieniędzy od wyborców. Ja jestem chyba jedynym, który zbiera i dostaje pieniądze. Państwowa Komisja Wyborcza określiła, że można otrzymać do 12,5 tys. złotych o jednej osoby lub firmy. Ja mogę sam sobie dać tylko 12,5 tys. jeśli chodzi o pomoc dla własnego funduszu wyborczego. Radio Pomost - portal internetowy - podał w Stanach Zjednoczonych na jaki rachunek wysyłać dla mnie pieniądze. Rozumiem, że pierwsze czeki już przychodzą, bo Polacy-Amerykanie rozumieją istotę demokracji, że tak należy wesprzeć kandydatów, aby wygrali wybory. Mam nadzieję, że to będzie coraz bardziej popularne, ponieważ to jest niemoralne, aby kandydaci otrzymywali na swoje kampanie pieniądze ze Skarbu Państwa.
Pan kojarzony jest głównie z „czarną teczką”, o której nikt do końca nie wiedział, co w środku zawiera oraz z faktu, że pojawił się pan podczas wyborów prezydenckich (w 1990 roku) jako bogaty Polak z zagranicy.
Stanisław Tymiński: To wroga mi propaganda zrobiła ze mnie bogatszym od Kulczyka. Prasa może wszystko z człowiekiem zrobić i tak było w 1990 roku. To samo było z „czarną teczką”. Jest aspekt moralny tej całej rzeczy, czy otworzyć teczkę, w której miałem dokumenty do dyskusji o moim kontrkandydacie, czy nie otworzyć.
W teczce znajdowały się dokumenty...
Stanisław Tymiński: ...dokumenty do dyskusji. Tak, jak obecnie teczki w IPN, to są dokumenty bez poparcia (zeznaniami) świadków. Nie mając świadków, mogłem dyskutować z kontrkandydatem, ale nie miałem moralnego prawa otworzyć teczki z anonimowymi dokumentami za jego plecami. To była kwestia etyczna. Ja podjąłem decyzję, za którą poniosłem odpowiedzialność, że tej teczki nie otworzę. Tego bardzo żałuję, bo myślałem, że poczekam na debatę, która się nigdy nie odbyła. Mogłem już tylko na konferencji prasowej zapytać: _ Panie Wałęsa był pan agentem o pseudonimie „Bolek”, czy nie?_. Ja do końca życia będę żałował, że tego nie zrobiłem, ale to już moja sprawa, moja wina. Zabrakło mi doświadczenia.
Czy i tym razem przygotował pan jakieś tajemnicze „czarne teczki” z materiałami na kontrkandydatów?
Stanisław Tymiński: Nie mam żadnej teczki! Nie przywiozłem w żadnej teczce żadnych materiałów, nie chcę bawić się w żadne brudy, chcę być ponad tym. Nie przywiozłem także w teczce żadnej aborcji, czy eutanazji.
Z kandydatem na prezydenta z ramienia Koalicji OKO, Stanisławem Tymińskim, rozmawiała Sywia Miszczak.