"Nie rozumiem Komorowskiego - a krzyż na Giewoncie?!"
Po tym, jak Bronisław Komorowski zapowiedział usunięcie krzyża upamiętniającego ofiary smoleńskiej katastrofy sprzed Pałacu Prezydenckiego i przeniesienie go w inne miejsce, nie milkną komentarze polityków PiS. – Nie rozumiem o co chodzi Komorowskiemu – mówi w rozmowie z Wirtualną Polską Zbigniew Ziobro, europoseł z ramienia PiS. Natomiast Stefan Niesiołowski z PO twierdzi, że list europosła jest bezczelną zaczepką. Polityczne emocje studzi Janusz Piechociński z PSL, który twierdzi, że taka licytacja szkodzi Polsce.
12.07.2010 | aktual.: 12.07.2010 19:24
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
W poniedziałek Zbigniew Ziobro napisał do prezydenta list otwarty w tej sprawie. Apelował, aby Bronisław Komorowski wstrzymał się z decyzją o przeniesieniu krzyża . W liście tłumaczył, że krzyż powstał z "naturalnej potrzeby serca tysięcy ludzi, zresztą nie tylko osób wierzących". „Proszę im go stamtąd nie zabierać" – nakłaniał Ziobro.
Jak wyjaśnia w rozmowie z Wirtualną Polską Komorowski nie powinien tworzyć niepotrzebnego i gorszącego konfliktu. Przecież prezydent-elekt jest historykiem i opozycjonistą, który pamięta czasy, w których usuwano krzyże z przestrzeni publicznej w Polsce i wmawiano, że ich miejsce jest wyłącznie na cmentarzach. Komorowski walczył z tym systemem, więc nie powinien dziś zmieniać zdania w podobnej sprawie – mówi poseł
Podkreśla, że Krakowskie Przedmieście jest miejscem symbolicznym: - Prezydent wyruszył stąd, aby uczcić pomordowanych w Katyniu. Potem, gdy zginął, przed Pałacem zebrało się kilkaset tysięcy ludzi, aby uczcić jego śmierć. Zresztą w innych miejscach, np. na Giewoncie, też są takie krzyże, i nikogo to nie razi. To nie jest jakieś widzimisię, więc Komorowski nie powinien się tego wstydzić – podkreśla Ziobro.
Europoseł dodaje, że prezydent-elekt ostatecznie zakończył kampanię, która przebiegała pod hasłem „Zgoda buduje”. - Komorowski mówił, że będzie łączył a nie dzielił. Tymczasem sam stwarza problem. Bardzo się smucę, że wybrał akurat taką symboliczną przyczynę do wywoływania konfliktu – podsumowuje polityk.
Taka argumentacja dziwi Stefana Niesiołowskiego z PO: - Ziobro chce przy pomocy tragedii smoleńskiej przypomnieć o sobie i prowadzić walkę polityczną. Ta walka jest bez sensu, bo nie ma nic wspólnego z religią katolicką, która opiera się na przykazaniu mówiącym o szanowaniu bliźniego. Znów mamy do czynienia z kłamstwem i nienawiścią, nieustającą PiS-owską agitacją. Mam nadzieję, że list, który jest bezczelną zaczepką nie wpłynie na pozostawienie krzyża przed Pałacem Prezydenckim - mówi Niesiołowski i dodaje, że to Kościół powinien wskazać odpowiednie miejsce dla tego symbolu tragedii.
Janusz Piechociński z PSL uważa, że ta bitwa o krzyż nie jest nikomu potrzebna i szkodzi całej Polsce. – Po katastrofie smoleńskiej Polacy zjednali się w bólu, dlatego upamiętnianie tej tragedii nie powinno nas dzielić. Mam nadzieję, że metropolita warszawski odnajdzie najlepsze rozwiązanie i przestaniemy licytować się na słowa. Trzeba być delikatnym i wyczulonym na te emocje, bo rzucanie haseł podsycanych napięciami może przerodzić się w otwarty konflikt. – przestrzega Piechociński.
Agnieszka Niesłuchowska, Wirtualna Polska