PolskaMurzyni nie mają lekko z Polakami

Murzyni nie mają lekko z Polakami

O. Rydzyk żartował z czarnoskórego zakonnika, że ten się nie mył. Dzień później Rzecznik Praw Obywatelskich, Janusz Kochanowski, wyznał publicznie, że kiedyś tłumaczył synowi, że Murzyni są z czekolady. – Kiedy słucham opowieści czarnoskórych osób mieszkających w Polsce, włosy stają mi dęba. Niestety, większość pozwów wciąż jest umarzana ze względu na „niską szkodliwość społeczną czynu” – mówi Marcin Kornak, prezes antyfaszystowskiego stowarzyszenia „Nigdy Więcej”.

Murzyni nie mają lekko z Polakami
Źródło zdjęć: © PAP

„Nigdy Więcej” prowadzi „Brunatną Księgę”, monitoring rasistowskich i neofaszystowskich przestępstw i incydentów. Jej stronice zapełniają się w tempie zastraszającym. Wciąż dochodzą informacje o rasistowskich incydentach w większości regionów kraju. Grażyna Białopiotrowicz, specjalista ds. kreowania wizerunku, zauważa, że rasistowskie żarty mogą być sposobem na pokazanie się osób publicznych. Takie wypowiedzi, podobnie jak skandalizujące zachowania, sprawiają, że o ich autorze zaczyna być głośno. Kiedy jednak nie współgrają one z wyznawanymi przez daną osobę i jej zwolenników wartościami, zwykle mają bardzo negatywny wpływ na wizerunek.

Koniec białego człowieka

Pod koniec ubiegłego roku głośno było o wypowiedzi w Sejmie posła PiS Artura Górskiego, że „Obama to nadchodząca katastrofa, to koniec cywilizacji białego człowieka”. Sprawę szybko podchwyciły media zagraniczne. „Washington Post” poinformował o wypowiedzi Górskiego w korespondencji z Berlina zatytułowanej „Rasizm podnosi głowę w europejskich komentarzach na temat Obamy”. Tygodnik „Wprost” swego czasu zastanawiał się nad rasistowskim poczuciem humoru Radosława Sikorskiego, donosząc, że ten miał opowiadać publicznie dowcip: „Wiedzą państwo, że Barack Obama ma polskie korzenie? Tak, jego dziadek zjadł polskiego misjonarza”.
– Pod względem społecznym takie wypowiedzi są odbierane jako świadectwo o nich samych. Pokazują, że nie do końca zasłużyli na zaufanie społeczne, więc bardziej im szkodzą, niż pomagają – mówi Białopiotrowicz. Podobnie, zauważa, było w sprawie o. Rydzyka.

Rasistowskich żartów dopuszczają się również popularne osoby za granicą. W połowie stycznia falę krytyki wywołała wypowiedź księcia Walii, Karola, brytyjskiego następcy tronu, który nazwał znajomego Azjatę „osmalonym”. Media przypominały wtedy, że podobnie przed trzema laty książę Harry, w czasie, gdy był kadetem w akademii wojskowej w Sandhurst, posłużył się rasistowskim określeniem „Paki” (Pakistaniec) wobec pakistańskiego kadeta, przydzielonego do tego samego plutonu. Innego kolegę Harry nazwał „raghead” (szmaciana głowa), które to określenie jest obraźliwe w środowisku Arabów. Na szczęście osoba, wobec której zostały użyte te słowa, była innej narodowości.

Podobne żarty wśród polskiego społeczeństwa często przekształcają się w chuligańskie wybryki na tle rasistowskim. Niedawno zatrzymano dwóch 17-letnich mieszkańców Białegostoku, którzy na przystanku autobusowym zaatakowali czarnoskórego Francuza. Nie było to w ostatnich tygodniach jedyne takie wydarzenie w Białymstoku. Do podobnego incydentu doszło wobec ciemnoskórej obywatelki Szwecji, zaczepionej w jednej z galerii handlowych. Zarzuty postawiono dwóm młodym mieszkańcom miejscowości.

Polska bezkarność

W Polsce pod koniec 2008 roku liczba przestępstw na tle rasistowskim była alarmująco duża i wzrosła w stosunku do lat poprzednich. Jak informował specjalny raport prokuratury, w pierwszym półroczu 2008 roku w polskich prokuraturach prowadzono 70 postępowań wobec przestępstw dokonanych z pobudek rasistowskich lub ksenofobicznych. Wśród w 16 sprawach odmówiono wszczęcia śledztwa, a 24 umorzono (najwięcej z uwagi na niewykrycie sprawców, a żadnej z powodu „znikomej społecznej szkodliwości”). W tym roku, pod koniec marca, Rzecznik Praw Obywatelskich, Janusz Kochanowski, apelował w komunikacie z okazji Międzynarodowego Dnia Walki z Dyskryminacją Rasową, żeby nasz kraj uporał się z uprzedzeniami na tle rasowym. Za dowód takiego stanu rzeczy podawał konieczność podejmowania przez niego spraw dotyczących rasizmu w polskim sporcie, w tym wśród kibiców piłkarskich. Kornak mówi, że do stowarzyszenia „Nigdy Więcej” wciąż dochodzą informacje o rasistowskich incydentach w większości regionów kraju. Jego zdaniem konieczne
jest to, żeby władze zaczęły zajmować się tym problemem. – Prokuratura i policja powinny ścigać tych, którzy dopuszczają się rasistowskich ataków i wypowiedzi. Kwestia koloru skóry to delikatna sprawa, z jej powodu wydarzyło się i wydarza na świecie wiele złego. Dlatego nie można na takie niesmaczne wypowiedzi zezwalać – mówi. Kornak nie kryje wzburzenia ostatnią wypowiedzią o. Rydzyka. Jego zdaniem takie słowa, zwłaszcza wypowiedziane publicznie, łatwo mogą prowadzić do wzbudzenia rasistowskich stereotypów. Zwykle jednak osoby wypowiadające rasistowskie żarty pozostają bezkarne. Nikt nie egzekwuje prawa wobec słów i czynów o. Rydzyka. Kornak przewiduje więcej tego typu incydentów z udziałem duchownego.

Głaskanie rzeczywistości

W przypadku wypowiedzi o charakterze rasistowskim można założyć sprawę karną lub cywilną. W postępowaniu karnym chodzi o ukaranie sprawcy, a w cywilnym głównie o zadośćuczynienie tej osobie, która poczuła się urażona. W prawie karnym dąży się do ochrony interesu społecznego ogółu i w związku z tym niekoniecznie jakaś konkretna osoba musi poczuć się urażona tą konkretną wypowiedzią.

Artykuł 257 Kodeksu Karnego mówi tyle, że kto publicznie znieważa grupę ludności albo poszczególne osoby z powodu ich przynależności narodowej, etnicznej, rasowej, wyznaniowej albo z powodu ich bezwyznaniowości lub z takich powodów narusza nietykalność cielesną innej osoby, podlega karze pozbawienia wolności do lat trzech.

Prokuratura może badać z urzędu sprawę o znieważenie grupy ludności nawet jeśli nie ma konkretnej osoby, która uznaje się za pokrzywdzonego. Warto zwrócić uwagę, że ten przepis Kodeksu Karnego nie chroni jednak osób, które poczuły się urażone wypowiedziami homofobicznymi. Jeśli chodzi o prawo karne to innym przepisem, który ma tu znaczenie, jest artykuł 256, móiący, że kto publicznie propaguje faszystowski lub inny totalitarny ustrój państwa lub nawołuje do nienawiści na tle różnic narodowościowych, etnicznych, rasowych, wyznaniowych albo ze względu na bezwyznaniowość, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat dwóch. Również w tym wypadku nie jest konieczne, by wypowiedzią czuła się urażona konkretna osoba.

Podstawowa różnica między prowadzeniem sprawy karnej lub cywilnej polega na tym, że w prawie cywilnym, jeżeli doszło do obrażenia grupy, to trudniej jest wystąpić ze sprawą o naruszenie dóbr osobistych, gdyż konieczne jest wykazanie „bezpośredniości naruszenia” tych dóbr, tj. trzeba wykazać, że autor wypowiedzi znieważającej celował w konkretną osobę. Zatem w przypadkach gdy wypowiedź odnosi się do grupy osób, które nie są identyfikowalne z imienia i nazwiska, łatwiej szukać ochrony, korzystając ze środków prawa karnego. - Ma to jednak tę wadę, że z autorów wypowiedzi rasistowskich można uczynić „męczenników sprawy”. Ponadto wysokie zadośćuczynienie w sprawie cywilnej, zasądzone od pozwanego, mogłoby sprawić, że działalność, polegająca na wydawaniu antysemickiej prasy, stanie się nieopłacalna – mówi Dorota Pudzianowska, prawnik z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka.

Zdaniem Kornaka codzienna praktyka pokazuje, że polska polityka w dużej mierze poprzestaje na pozorach i zagłaskiwaniu rzeczywistości. Wciąż brakuje poważnych i przemyślanych działań systemowych. Większość takich spraw, zauważa, jest w dalszym ciągu umarzana ze względu na "niską szkodliwość społeczną czynu" albo "nie wykazywanie znamion przestępstwa". Przestępstwa z artykułów "rasistowskich" są ścigane z urzędu i prokuratura nie musi czekać na zawiadomienia od obywateli. Czynności sprawdzające powinna podejmować sama i doprowadzać sprawy tego typu na wokandę sądową.

Jak na ironię, ci, którzy powinni stanowić przykład walki z antysemityzmem i rasizmem, publicznie opowiadają dwuznaczne "żarcik". Jak choćby Janusz Kochanowski, który wyznał publicznie, że tłumaczył synowi, że... Murzyni są z czekolady.

Anna Kalocińska, Wirtualna Polska

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)