Kopacz zaatakowała Palikota - jest doniesienie
W związku z zapowiedzianą przez Ruch Palikota akcją palenia marihuany w sejmie złożone zostało zawiadomienie do Prokuratury Rejonowej Warszawa-Śródmieście o podejrzeniu popełnienia przestępstwa - poinformowała marszałek sejmu Ewa Kopacz. W związku z planowaną akcją Palikota w sejmie obowiązują obostrzenia. Robert Biedroń przyznał, że posłowie Ruchu Palikota mają problem z przeprowadzeniem planowanego happeningu. - Sejm nie jest prywatnym folwarkiem pani marszałek Kopacz - uważa Biedroń.
Kopacz zaznaczyła, że w polskim sejmie nigdy nie powinno zdarzyć się łamanie prawa przez posłów. - Dziś o tym fakcie poinformowałam prokuratora generalnego Andrzeja Seremeta telefonicznie - oświadczyła na konferencji prasowej.
- Poseł na Sejm RP zapowiedział łamanie prawa na terenie sejmu. Być może dla pana posła to promocja czy happening, ale dla mnie, marszałka sejmu, to konieczność podjęcia działań, które będą zmierzać do tego, aby powiedzieć obywatelom, że to jest państwo prawa - powiedziała Kopacz.
Janusz Palikot nie chciał odnieść się do zawiadomienia złożonego przez marszałek sejmu. - Zapraszamy na konferencję, która odbędzie się o godz. 12.30. Będzie na niej pan Janusz i odpowie na wszystkie pytania - powiedziała Wirtualnej Polsce jego asystentka Małgorzata Prokop-Paczkowska.
Posłowie Ruchu Palikota zapowiedzieli, że wypalą marihuanę w sejmie przy okazji złożenia przez ich klub projektu ustawy depenalizującej posiadanie niewielkiej ilości marihuany.
Straż marszałkowska pilnuje sejmu
W związku z akcją w sejmie obowiązują obostrzenia, jeśli chodzi o wstęp do budynku parlamentu - poinformowano w Biurze Prasowym sejmu.
Podkreślono, że jest to spowodowane zapowiedziami polityków Ruchu o zamiarze złamania prawa na terenie sejmu.
Zgodnie z zarządzeniem marszałek sejmu Ewy Kopacz, posłowie nie mogą wprowadzać w piątek swoich gości, nieposiadających kart wstępu wydanych przez biuro przepustek, przez Dom Poselski.
Ponadto według informacji Polskiej Agencji Prasowej straż marszałkowska może podjąć decyzję o niewpuszczeniu na teren parlamentu osób zaproszonych przez posłów Ruchu Palikota. Wynika to z zapisów zarządzenia nr 1 marszałka sejmu z 2008 roku. Mówi ono m.in. że "w uzasadnionych przypadkach, mając na względzie zachowanie spokoju i porządku oraz zapewnienie bezpieczeństwa sejmu i senatu", Komendant straży marszałkowskiej - po powiadomieniu odpowiednio szefa kancelarii sejmu i szefa kancelarii senatu - może odmówić wydania dokumentów uprawniających do wstępu na teren parlamentu. Komendant może także czasowo zawiesić prawo wstępu do budynków m.in. osobom posiadającym okresową kartę wstępu.
Biedroń rozczarowany "dziwnym zakazem" Kopacz
Marszałek Sejmu Ewa Kopacz zawiadomiając prokuraturę w sprawie zapowiadanej przez Ruch Palikota akcji palenia marihuany w Sejmie, postąpiła bardzo emocjonalnie - uważa wiceszef klubu Ruchu Robert Biedroń. W rozmowie z reporterką Polsat News przyznał, że politycy Ruchu Palikota mają problem z przeprowadzeniem zaplanowanego happeningu.
Pytany, czy dojdzie do happeningu, polegającego na paleniu marihuany, poseł Ruchu Palikota powiedział: "zobaczymy." - Jest, niestety wiele trudności z tym związanych. Pani marszałek Kopacz wprowadziła jakiś dziwny, dyskryminujący zakaz, że goście do naszego klubu nie będą dzisiaj wpuszczani do sejmu - mówił Biedroń.
- Wszyscy wiemy, że jest to spowodowane naszą dyskusją o polityce narkotykowej i zapowiedzią zapalenia jointa symbolicznego. Uważam, że sejm nie jest prywatnym folwarkiem pani marszałek Kopacz i tego typu zakazy przypominają mi najgorsze doświadczenia, z jakimi mieliśmy doświadczenia w systemach totalitarnych. Pani marszałek Kopacz powinna traktować wszystkich równo i nie ograniczać debaty, a debata jest potrzebna na temat polityki narkotykowej – stwierdził poseł Ruchu Palikota.
Na propozycję, by w sejmie zachować powagę, Biedroń odpowiedział: "w sejmie, niestety często tej powagi brakuje, brakuje zadumy". - Ja myślę, że nie stalibyśmy tu dzisiaj, nie mielibyśmy tej całej dyskusji, gdybyśmy nie zapowiedzieli tego happeningu, gdybyśmy nie zapowiedzieli, że ten symboliczny joint zostanie zapalony - dodał.
Poseł Ruchu Palikota zauważył również, że w sejmie obowiązuje pewnego rodzaju hipokryzja. Zarzucił przy tym marszałek Ewie Kopacz, że nie przeszkadza jej, że w sejmie bez problemu można kupić papierosy i alkohol. - Jak popatrzymy na szkodliwość marihuany, papierosów i alkoholu, to każdy z nas widzi, że dużo bardziej szkodliwy jest i alkohol, i papierosy. I pani marszałek jakoś nie rozdziera szat i nie mówi: Przestańmy spożywać alkohol! Przestańmy palić papierosy w sejmie! Przestańmy to sprzedawać! W tym nie widzi żądnego problemu - stwierdził Rober Biedroń, poseł Ruchu Palikota.
Wiceszef partii Artur Dębski powiedział PAP, że ostateczną decyzję o tym czy do zapalenia jointa w sejmie dojdzie, podejmie w głosowaniu prezydium klubu. Zaznaczył, że było to już wcześniej planowane i nie ma związku z działaniami marszałek sejmu.
Zdaniem Dębskiego złożenie zawiadomienia do prokuratury, o którym mówiła Kopacz, jest działaniem przedwczesnym. - Ja bym najpierw czekał na popełnienie przestępstwa, a nie zgłaszał zamiaru popełnienia przestępstwa. Naprawdę, prokuratura ma co robić - dodał.