Kierowca Antoniego Macierewicza to były funkcjonariusz WSW?
Pan Kazimierz, którego Antoni Macierewicz wychwalał za rajdową jazdę z Warszawy do szkoły ojca Rydzyka w Toruniu, to szara eminencja w MON i jeden z najbardziej zaufanych ludzi ministra - informuje "Gazeta Wyborcza".
Z ustaleń dziennika wynika, że Kazimierz Bartosik to były funkcjonariusz Wojskowej Służby Wewnętrznej (zaliczanej przez IPN do służb komunistycznego reżimu), a swoją karierę rozpoczął przed stanem wojennym.
Gazeta podaje, że z dokumentów BOR, SKW, MON oraz IPN wynika, iż był osobistym kierowcą gen. dywizji Michała Janiszewskiego - członka Wojskowej Rady Ocalenia Narodowego i szefa gabinetu gen. Wojciecha Jaruzelskiego. Później - jak informuje serwis wyborcza.pl - służył w Nadwiślańskich Jednostkach MSW
Obecnie kierowca, który prowadził auto biorące udział w karambolu koło Torunia, jest funkcjonariuszem Służby Kontrwywiadu Wojskowego. Dwa lata temu był już poza wojskiem, ale Antoni Macierewicz ponownie miał ściągnąć go do SKW. - Było to jedną z pierwszych decyzji ministra - wspomina w rozmowie z "Gazetą Wyborczą" wysoki rangą oficer tej służby.
Dziennik ustalił, że po raz pierwszy Bartosik pracował jako kierowca Macierewicza, kiedy ten szefował MSW w rządzie Jana Olszewskiego, a później woził ministra za czasów rządów PiS w latach 2005-2007. - Mówiło się, że bardzo pomagał też przy likwidacji WSI - mówi "Gazecie Wyborczej" osoba związana z BOR, gdzie także pracował pan Kazimierz.
"Dziennikarze jednej ze stacji telewizyjnych próbując ustalić szczegóły jego biografii odkryli, że z archiwum wojskowego w Mińsku Mazowieckim przeniesiono teczkę personalną do wyłącznej dyspozycji szefa MON" - pisze w swoim artykule Wojciech Czuchnowski.
Gazeta próbowała potwierdzić informacje na temat przeszłości kierowcy szefa MON w biurze prasowym resortu, ale nie otrzymała odpowiedzi na przesłane pytania.
Karambol koło Torunia
Do wypadku z udziałem auta Antoniego Macierewicza doszło w środę wieczorem na drodze krajowej nr 10 w Lubiczu Dolnym koło Torunia. W karambolu uczestniczyło osiem pojazdów, w tym dwa z kolumny żandarmerii wojskowej. Ranne zostały trzy osoby.
Platforma Obywatelska złożyła wniosek do prokuratury w sprawie wypadku. Posłowie PO chcą, by śledczy ustalili, dlaczego szef MON natychmiast oddalił się z miejsca wypadku, a inni świadkowie musieli czekać pięć godzin na przybycie prokuratora wojskowego z Poznania.
PO domaga się też wyjaśnień, dlaczego sprawę przejęła Żandarmeria Wojskowa podległa ministrowi oraz czy prawdą jest, że samochód prowadziła osoba postronna. - Była to osoba, które nie mając stosownych uprawnień i upoważnień i to ona doprowadziła do tego zdarzenia drogowego - stwierdził Jan Grabiec, rzecznik PO.