Grozi nam stanie się medialnymi zombie
Media to czarna dziura – są one nieszczere, nieprawdziwe i niedobre. Obawiam się, że takie przekonanie tkwi w umysłach większości Polaków, a jest to coś koszmarnego, ponieważ demokracja i społeczeństwo obywatelskie można budować tylko i wyłącznie z mediami, a nie przeciwko nim. Dziennikarz oprócz tego, że łatwo może być kapłanem, to może też stać się błaznem – mówi medioznawca prof. dr hab. Wiesław Godzic w wywiadzie dla Wirtualnej Polski na temat zmian w komunikacji w ciągu ostatnich 20 lat. Zapraszamy do kolejnej części cyklu na temat zmian w Polsce po 1989 roku.
03.06.2009 | aktual.: 03.06.2009 09:54
Zmiany w komunikacji na przestrzeni ostatnich 20 lat są ogromne. Ich znaczenie nie do końca sobie jeszcze uświadamiamy, a można to nazwać powstaniem trzeciej instancji czy szyby, przez którą się komunikujemy, czyli mediatyzacji. Jest to korzystanie z mediów w kontakcie osobowym. 20 lat temu była jedna telewizja najwyżej z dwoma kanałami i w zasadzie żadnych innych sposobów komunikowania się na odległość. Obecna sytuacja jest zupełnie inna – każdy nieustannie komunikuje się z innymi. Używamy więcej mediów na co dzień, ale jest to jedynie opis zewnętrzny zmiany. Opis wewnętrzny pokazywałby, że nie przywiązujemy do tego znaczenia, nie umiemy się komunikować i jesteśmy przekonani, że tego wszystkiego nie trzeba się uczyć.
Wiele rzeczy robimy nieświadomie, licząc na to, że komunikowanie się przy pomocy mediów jest właściwie takie same, jak komunikowanie się twarzą w twarz. Przykładem tego może być ostatnia debata Donalda Tuska z „Solidarnością”, w której pojawił się mit prawdziwego związkowca, prostego człowieka, wystąpiło również określenie uczciwy człowiek, który nie zna „tych wszystkich sztuczek”. Nie wie w którą stronę zwrócić się do kamery, jak płynnie mówić, w jaki sposób wpływać na nastroje swojego rozmówcy. Po stronie medialnej, jak twierdzą prości ludzie, czyli stoczniowcy, jest jakaś chytrość. Media to czarna dziura – są one nieszczere, nieprawdziwe i niedobre.
W szkole ciągle nie ma pomysłu na to, w jaki sposób uczyć mediów najpierw nauczycieli, a potem uczniów. Dochodzimy do absurdalnej sytuacji, gdy powinno się uczyć świadomego, dobrego korzystania z internetu. Zrobił się podział na dwie Polski: tych, którzy są podłączeni, cieszą się z tego podłączenia i potrafią korzystać z nowych mediów oraz ci, którzy sądzą, że media są ważne, ale wykorzystywane przeciwko człowiekowi, a nie dla człowieka. To może doprowadzić do zapaści komunikacyjnej w najbliższym czasie.
Zmiany na lepsze
Jest to zmiana nieunikniona, więc nie sposób pytać czy jest to zmiana na lepsze, czy na gorsze. Ta zmiana daje nam szansę na nowy typ poznawania świata, a dzięki temu więcej, szybciej i lepiej wiemy. Jest to jednak szalenie niebezpieczne, gdy jest przyjmowane pasywnie, czyli np. gdy korzystamy z internetu w sposób prymitywny i ograniczając się do wchodzenia na 1-2 strony. Istnieją również zmiany na gorsze w pewnych kategoriach mediów, bo np. zmniejsza się czytelnictwo prasy, bo można ją częściowo lub całkowicie bezpłatnie otrzymać w internecie. Ludzie coraz mniej chodzą do kina, choć coraz więcej filmów oglądają. Jest to oglądanie typu hakerskiego, w którym nie płaci się za wartość intelektualną dzieła.
Telewizja odczuwa wpływ internetu, gdyż zabiera on jej widzów. Weszliśmy obecnie w fazę, o której w latach 70. mówiło się, że jest rewolucyjna, czyli przesunięcia czasowego. Można obecnie oglądać program kiedykolwiek, a nie tylko w czasie, gdy jest on nadawany. Problemem jest to czy uznajemy, że to jest ważne, bo ciągle przywiązujemy zbyt małą wagę do twórczości kulturowej. Ludzie będą coraz mniej pisali, choć piszą na blogach intensywnie, ale coraz mniej będą używali słów, a coraz więcej obrazów. Sytuacja dziennikarzy zmieniła się na lepszą, choć i trudniejszą. Stali się oni pośrednikami pomiędzy ludźmi a nierozpoznawalnymi instytucjami medialnymi. Dziennikarz wpadł też w pułapkę, bo jest to zawód szczególny, gdyż od jego kondycji będzie zależał stan demokracji w Polsce. Może pozostać bezosobowym dostarczycielem informacji albo przewodnikiem, mistrzem i nauczycielem, a ludzie coraz częściej poszukują takich autorytetów. Społeczeństwo wierzy dziennikarzom, a jest to skomplikowana rola. Dziennikarz oprócz
tego, że łatwo może być kapłanem, to może też stać się błaznem. Mamy wielu ludzi w mediach, którzy nie wytrzymują tej roli.
– Kuba Wojewódzki twierdzi, że jest dziennikarzem. Bardzo go cenię jako satyryka, ale do klasycznego modelu dziennikarza mu daleko – mówi prof. dr hab. Wiesław Godzic.
Największe zaskoczenia
Zupełnie nie byliśmy w stanie się spodziewać zmian w związku z nowego typu medialnością, bo są one lawinowe, nierozpoznawalne i niemożliwe do przewidzenia. Wszystko, co wymyślamy i wydaje się to kompletnym science-fiction, jak się okazuje przemysł, już testuje i wprowadza na rynek. Okazuje się, że brakuje nam wyobraźni, to znaczy wszystkie metafory się skończyły i już nic nie możemy sobie wyobrazić, bo rzeczywistość jest szybsza niż nasza wyobraźnia.
Powinniśmy przeciwdziałać upadkowi mediów publicznych, a nie zadbał o to żaden z rządów po 1989 roku. Cały świat przeżywa kryzys mediów publicznych, które mają nas pouczać, w przeciwieństwie do mediów komercyjnych, które mają nam schlebiać i pomagać żyć. Media z roli groźnego ojca przeszły w stronę kumpla i partnera. W Polsce ta rola ojca kończy się na własne życzenie – z powodu braku dobrej ustawy, braku pewnej kultury politycznej, która by powodowała, że partie desygnują dobrych ludzi na wysokie stanowiska w mediach publicznych. Wcześniej czy później doprowadzi to do sytuacji, w której te media stracą znaczenie. To będzie straszna szkoda, gdy polegną nam media publiczne, ale to musi się stać, bo nikt nie dba o podniesienie ich jakości.
Przyszłość
Niebezpieczne byłoby tabloidyzowanie całej naszej sfery komunikowania się. Wiele osób powie, że „Fakt”, „Super Ekspress”, ociekające krwią wiadomości, seksualne wyczyny gwiazd i gwiazdeczek ich nie interesuje, ale oni to czytają. Na podstawie życia celebrytów możemy się dowiedzieć czego statystyczny Polak chce, jakie są jego marzenia i pragnienia, kto jest wzorem. Nie jest to jedyne źródło wiedzy o Polakach, jednak tego typu rzeczywistość dla zdecydowanej większości Polaków jest źródłem wiedzy o świecie. Wyobraźnia tabloidowa, pomimo tego, że na Zachodzie jest swoistym naddatkiem, u nas stała się sferą dominującą, bo duża część społeczeństwa jest przekonana, że tak należy żyć i to jest ten punkt dojścia. Każdy powinien chcieć występować w mediach i ubierać się jak Doda albo Michał Wiśniewski.
Możemy w przyszłości stać się społeczeństwem, które jest niewolnikiem mediów, co jest groźne, a niewidoczne na pierwszy rzut oka. Same za siebie mówią liczby, gdy każdy przyznaje się do tego, ile godzin dziennie ogląda telewizję. Audiowizualność staje się czymś nieważnym, taką tapetą, czymś wbudowaną w naszą ścianę, czego nie zauważamy, a co jest. Jest to niebezpieczne, bo powinniśmy oglądać media uważnie i świadomie, a przeciwieństwem tego jest stanie się zombie, czyli „coach potato”, który siedzi, gapi i nie wie co ogląda. Potrzebny nam program nie tyle kontrolowania mediów, ile uczenia się mediów – tego jak mogą pomóc, a jak mogą szkodzić.
Wiesław Godzic (ur. w 1953 roku) - socjolog, medioznawca, filmoznawca. Zajmuje się teorią filmu i mediów audiowizualnych, semiotyką i retoryką przekazów medialnych. W ostatnich latach interesuje się problematyką nowych mediów, w szczególności telewizji i Internetu.