Fiskus wchodzi na uczelnie
Wszystko wskazuje na to, że publiczne uniwersytety, politechniki i inne szkoły wyższe będą płacić podatki - dowiedziała się "Rzeczpospolita".
Resort finansów potwierdza, że z ustaw podatkowych wykreślono przepisy zwalniające uczelnie z podatku. Przewodniczący Konferencji Rektorów Akademickich Szkół Polskich prof. Franciszek Ziejka zapowiada oficjalny protest - pisze dziennik.
W pułapce podatkowej znalazł się Uniwersytet Warszawski, którego rektor prof. Piotr Węgleński od trzech lat wypłaca stypendia najlepszym pracownikom. Może na ten cel przeznaczyć 20% z zysku uczelni. Ale najpierw musi wykazać zysk. A na to tylko czeka fiskus. Jeżeli projektowane zmiany wejdą w życie, rektor będzie musiał zapłacić podatek.
"Okazuje się, że takie ważne ustawy rząd przesyła do Sejmu w czasie wakacji" - narzeka przewodniczący Konferencji Rektorów Akademickich Szkół Polskich, rektor UJ Franciszek Ziejka. "Z ustawy o podatku dochodowym od osób prawnych zniknęły punkty, które mówiły o zwolnieniu uczelni z podatków".
Warszawska Szkoła Główna Handlowa nie ma tego problemu tylko dlatego, że - jak twierdzi jej rektor prof. Marek Rocki - w tej uczelni przychody równe są kosztom. Nie ma nadwyżki finansowej, nie ma stypendiów dla pracowników, nie ma też podatku. Mimo to prof. Rocki krytycznie ocenia projekt rządowy.
"To poszukiwanie pieniędzy w miejscu, gdzie ich nie ma" - mówi. "Zgodnie z przepisami ewentualne nadwyżki muszą być przeznaczone na rozwój uczelni, inwestycje albo remonty. Oprocentowanie tej kwoty to blokowanie rozwoju. Moim zdaniem rząd powinien się wycofać z tego projektu".
"Właśnie odkryliśmy, że z ustawy o podatkach od dochodów osób fizycznych usunięto zwolnienie z podatku stypendiów doktoranckich i za wyniki w nauce. Nie wiem, ku czemu zmierza Ministerstwo Finansów, opodatkowując nawet pieniądze, które nie pochodzą z budżetu, ale z darowizn" - mówi prof, Ziejka.
Na UJ jest kilka funduszy stypendialnych, na które uczelnia zbiera pieniądze od darczyńców, a nastepnie wypłaca stypendia swoim studentom, zwykle najbiedniejszym, a osiagającym dobre wyniki w nauce. - "Domagając sie, by ci stypendyści też płacili podatek, fiskus wchodzi mi w to z butami. To szaleństwo" - mówi rektor Ziejka.